niedziela, 20 grudnia 2015

Informacja

Z powodu problemów prywatnych i zdrowotnych(od wczoraj przebywam w szpitalu) zawieszam bloga mniej więcej do nowego roku. Bardzo mi jest z tego powodu przykro ale muszę. Mam nadzieję że się na mnie nie obrazicie i po nowym roku dalej będziecie czytać bloga ;) Na razie to tyle. Do zobaczenia.

Ps. Z tego powodu też że niedługo święta Bożego Narodzenia chciałabym złożyć wam najszczersze życzenia. Zdrowia, szczęścia, dobrego humoru, dużo prezentów, miłości i żeby ten nadchodzący rok 2016 był jeszcze lepszy od obecnego <3

niedziela, 6 grudnia 2015

#Szesnaście

,,Każdy ma problemy i idzie pod górkę. Tylko jedni mają Mount Everest a inni pagórek"

Po chwili pojawiła się tam osoba, której się nie spodziewałam-
-Łucja?-spytałam 
-A kto inny. Dziewczyno, więcej mnie tak nie strasz. Zawału prawie dostałam- naszą rozmowę przerwał lekarz
-Dzień dobry-powiedziałyśmy równocześnie 
-Dzień dobry-odpowiedział nam 
-To ja może wyjdę?-spytała przyjaciółka 
-Nie, zostań-powiedziałam i spojrzałam pytająco na lekarza 
-Musimy zabrać cię na jedno badanie. Nie potrwa to długo ale jest bardzo ważne, zaraz przyjedzie po ciebie pielęgniarka 
-Dobrze-powiedziałam. Po chwili przyszła Laura i zabrała mnie na badanie. Nie wiedziałam o co jej chodzi, bo nawet się do mnie nie odzywała. 
-Zrobiłam coś nie tak?-spytałam. Ona nic. W ciszy dotarliśmy na badanie. Po tym wszystkim wróciłam do pokoju
*2 tygodnie później* 
Właśnie tata odbierał mnie ze szpitala. Badania są niezbyt optymistyczne, do tego dochodzi niedokrwistość, ale lekarze powiedzieli że nie będą mnie trzymać bo i tak nic z tym nie da się zrobić. mam tylko raz w tygodniu chodzić na badania i codziennie przyjmować leki. Wróciłam do domu
-W końcu!-powiedziała mama wychodząc i mocno mnie tuląc. -Listonosz dziś przyniósł kwiaty dla ciebie 
-To pewnie Andrzej-powiedziała zabrałam bukiet i skierowałam się do pokoju. Róże włożyłam do wazonu i dopiero spostrzegłam mały liścik. Przeczytałam go, po moim policzku poleciała łza. Szybko ją jednak otarłam bo ktoś zapukał do drzwi. 
-Proszę-powiedziałam niepewnie chowając kartkę pod poduszkę. 
-Rozalia wiem że dopiero wróciłaś, ale my musimy wyjechać na tydzień do Gdańska. Przyjdzie do ciebie pani Helenka. Zrobi ci obiad i będzie pomagać. 
-Dobrze, miłej podróży-powiedziałam. Rodzice się ze mną pożegnali i pojechali. Po pół godzinie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół by je otworzyć a tam stała starsza pani około 60
-Dzień dobry, ty musisz być Rozalia tak?-spytała 
-Tak dzień dobry. Zapraszam-powiedziałam i razem skierowaliśmy się do kuchni. Chwilę rozmawialiśmy, ale potem przyszła Paulina z którą umówiłam się na mecz. Miała to być niespodzianka dla Andrzeja. Założyłam jego koszulkę i razem z przyjaciółką wyszłyśmy z mieszkania. Droga na halę zajęła nam jakieś 15 minuty. Niedługo potem siedziałyśmy na swoich miejscach patrząc na rozgrzewkę chłopaków. Wzrokiem prawie natychmiast odnalazłam Andrzeja. Nagle zadzwonił mój telefon. Poszłam trochę na bok, bo było bardzo głośno. Odebrałam nawet nie patrząc kto to 

Andrzej
 Po wypadku od razu pojechałem na komisariat już miałem się do wszystkiego przyznać, ale Małgosia wzięła to wszystko na siebie. Jak mi potem tłumaczyła że to dlatego abym nie miał problemów. Byłem jej wdzięczny. Gdy wróciłem do domu od razu położyłem się spać. Jednak co zamykałem oczy miałem przed sobą obraz wypadku. Wtedy do mnie dotarło co zrobiłem. Mając kochającą dziewczynę zrobiłem jej takie świństwo. Jedno jest pewne ona mnie kocha, ale czy ja nadal kocham ją?

Zbyszek 
Niestety nie mogłem długo zostać z nią. Musiałem iść na trening. Chciałem ją jeszcze odwiedzić, ale pewnie Wrona u niej przesiadywał a ja nie chciałem na niego patrzeć, bo bym niewytrzymał i obił tą jego mordę. Próbowałem się skupiać na treningach meczach, ale nie mogłem więc kupiłem róże i napisałem liścik. Dałem go listonoszowi, a ten obiecał dowieźć je jeszcze dzisiaj. Kolejne dni były monotonne. Pobudka trening, obiad, siłownia, kolacja i czasami trening. W tym wysztkim brakowało mi jednego. Jej uśmiechu. Gdy dostałem wolną sobotę postanowiłem ją odwiedzić. Jednak nie bylem pewny czy ona będzie chciała się ze mną spotkać, no ale cóż ryzyko to moje drugie imię... Sobotnim rankiem wsiadłem do auta i ruszyłem w stronę Bełchatowa. Pomimo iż był początek stycznia pogoda była wyśmienita. Jaka była szansa że będzie chciała się ze mną spotkać? Żadna. Zapukałem do drzwi. Ku mojemu zdziwieniu otworzyła mi starsza pani gdzieś koło 60 
-Dzień dobry, jest może Rozalia?-spytałem 
-Tak, proszę poczekać-powiedziała i znikła. Po chwili przyszła 
-Proszę wejść na górę pierwsze drzwi po lewej-powiedziała a ja ruszyłem w dobrze znanym mi kierunku. Zapukałem do drzwi 
-Proszę -powiedziała. Otworzyłem niepewnie drzwi- Co ty tutaj robisz?-spytała podnosząc wzrok z nad książki
-Przyjechałem cię odwiedzić, pogadać-powiedziałem 
-Nie mamy o czym, gadać-powiedziała 
-Rozalia proszę pogadajmy
-O czym ty chcesz rozmawiać?-spytała odkładając książkę 
-O wszystkim, tak jak kiedyś
-Nigdy już nie będzie tak jak kiedyś-powiedziała, ale po krótkiej rozmowie udało się przełamać lody. Postanowiliśmy iść do kina. Widziałam jak opowiadała o Andrzeju jakie miała wtedy iskierki w oku, była szczęśliwa. Zrozumiałem wtedy jedno, muszę z niej zrezygnować. Jest szczęśliwa z nim. Trudno 
-Idioto! Więcej nie dam się namówić na to byś to ty wybierał film-powiedziała gdy wyszliśmy z sali kinowej 
-Czyli będzie następny raz?-spytałem 
-Jak się postarasz 
-Dobra, to choć idziemy coś zjeść-powiedziałem i poszliśmy na obiad do KFC. Siedzieliśmy przy stoliku jedząc właśnie, gdy zauważyłem Andrzeja z tą dziewczyną co wtedy.
-Coś się stało? Wyglądasz blado. Zbyszek?-powiedziała i odwróciła się w drugą stronę. Akurat wtedy gdy on ją pocałował. Andrzej jakby to wyczuł i spojrzał się w naszą stronę. Rozalia wzięła torebkę i pobiegła w stronę toalet. Szybko zerwałem się za nią. 
-Rozalia otwórz-mówiłem
-Daj spokój odejdź
-Nie przejmuj się to debil-powiedziałem a ona otworzyła mi drzwi 

-Zbyszek powiedz mi tak na serio czy ja mam na czole napisane zdradź mnie?
-Rozalia, Bardzo cię przepraszam za tamto
-Możemy już wracać do domu?
-Jasne chodź powiedziałem i skierowaliśmy się pod jej dom. Weszliśmy do środka i pół nocy przegadaliśmy. Po południu musiałem porozmawiać z Andrzejem, mimo iż obiecałem Rozdali że nie zrobię tego nie wytrzymałem. Czekałem pod jego blokiem aż się zjawił. 
-Zbyszek zanim coś powiesz wejdź do środka. Nie róbmy scen-powiedział a ja skierowałem się za nim. Gdy wszedłem powiedział-Wim, pewnie chcesz mi przywalić. Rozumiem to-powiedział i dostał z pięści 
-Głupi jesteś wiesz
-Czemu 
-Bo patrzyłeś w jej oczy, a ie zauważyłeś tego wszystkiego. Tych iskierek w oczach kiesy na ciebie patrzy, kiedy mówi twoje imię.
Ona ma tak zawsze. Niezależnie od tego
-Jesteś pewien? Mogę ci zagwarantować  że nie miała ich wczoraj, gdy was zobaczyła
-Nieprawda, przecież widziałem jak się mieniły 
-Do były łzy debilu
-Trudno
-Trudno? Wiesz co jesteś skończonym idiotą, że ją zdradziłeś
-Tak jak ty? Wiem że byliście razem i zerwaliście bo ją zdradziłeś, więc mnie nie pouczaj, bo sam zrobiłeś to samo- żeby mu znowu nie przyłożyć wyszedłem trzaskając drzwiami. Ale w sumie przecież on miał rację powinienem zniknąć jej z oczu, bo tylko ją ranię....
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za to że tak długo nic nie dodawałam, ale szkoła a do tego miałam małe kłopoty. Jednak już jestem i jeśli pod postem będzie 5 komentarzy wstawię jutro kolejny post ;)
Ps, sorki za błędy, nie sprawdzałam ;) 


wtorek, 24 listopada 2015

#Piętnaście

,,Gapie się w gwiazdy na niebie. Tak jakbym wiedziała, że nie czekasz już na mnie"


-Proszę mówić-powganiał Ojciec gdy wszyscy byliśmy już w małym biurze 
-A więc Rozalia jest przytomna, ale niewiadomo czy da radę przeżyć najbliższe dni. Jej narządy wewnętrzne są bardzo uszkodzone. 
-Można ją zobaczyć?-spytał ojciec 
-Na razie nie, najwyżej za jakąś godzinkę, ale też nie na długo. A teraz muszę państwa przeprosić inni pacjenci czekają- wyszliśmy na korytarz mama ledwo powstrzymywała łzy, ja też. Do taty zadzwonił telefon i już wiedziałem że nie zostaną tu długo. 
-Muszę wracać do Łodzi, mama również przepraszamy was. Michał informuj nas
-Serio nie możecie chociaż raz postawić nas wyżej niż tą cholerną prace? Wasza córka jest w ciężkim stanie a ty chcesz tak po prostu wrócić i zająć się pracą? Mamo?
-Skarbie dobrze wiesz że musimy pracować. Chcielibyśmy ale
-Ale zawsze praca jest dla was ważniejsza. Jedzcie zawsze znikaliście gdy były problemy 
-Michał uspokój się.  My idziemy, proszę zadzwoń jak się dowiesz jak ona się czuje-powiedzieli i tak po prostu wyszli. Usiedliśmy ze Zbyszkiem przed salą, gdy przechodziła pielęgniarka spytałem się czy już można wejść, ?Dostaliśmy pozwolenie więc weszliśmy. Leżała [-przypięta do wielu urządzeń, na nodze miała gips. Wziąłem krzesełko i usiadłem obok niej co też po chwili uczynił Zbyszek. Złapałam za jej rękę, a ona momentalnie się obróciła 
-Michał-chciała wstać, ale po chwili opadła z bezsilności-Ja cię bardzo przepraszam 
-Rozalka co ty mówisz za co masz mnie przepraszać? -byłem zdziwiony 
-No bo zepsułam twoje plany jak zwykle. Zawsze coś się musi stać. Zawsze ja wszystko psuje
-Rozalia nawet tak nie mów. Pamiętasz coś z wypadku?-musiałem o to zapytać. Widziałem jak Zbyszek zaciska pięść 
-Byłam z Moniką na zakupach, potem weszłam do sklepu a Monika z Polą poszły na plac. Przechodziłam przez pasy i uderzyło we mnie auto tak? 
-A pamiętasz kto prowadził? 
-Nie, a kto to był?
-Dobra coś cię jeszcze boli czy coś?
-Nie, ale powiedz mi kto to był
-Muszę zadzwonić do Moniki i z nią porozmawiać wracam za chwilkę -wyszedłem i od razu zadzwoniłem do Moniki, która odebrała prawie natychmiastowo 
-I co z nią?
-Kontaktuje. mówi że nic ją nie boli, tylko lekarze..
-Co>?
-Mówią że pomimo tego że jej stan jest stabilny to może się pogorszyć
-Na pewno wszystko będzie dobrze, a czy ona wie? 
-Nie i narazie się nie dowie dopóki nie będzie z nią dobrze 
-Wracaj do niej potrzebuje cię teraz. Pozdrów ją ode mnie 
-Dobrze pa-powiedziałem i wróciłem do sali. Gdy wszedłem Zbyszek i Rozalia momentalnie zamilkli 
Rozalia
Zawsze muszę coś popsuć! Moje kalectwo to level hard. Jak Michał pytał się o wypadek miałam dziwne przeczucie że chce coś ukryć. Tylko co? Po chwili stwierdził że musi zadzwonić do Moniki, a ja zostałam sama ze Zbyszkiem 
-Jak się czujesz?-spytał 
-Wszystko było wspaniale gdyby nie ten wypadek-powiedziałam po chwili dodając- A u ciebie? 
-Odkąd zerwaliśmy wszystko jest do dupy. Ja Cię kocham. Uwierz 
-Wierzę-powiedziałam praktycznie niesłyszalnie 
-Co?
-Nie nic. 
Zbyszek
Dobrze słyszałem co powiedziała. Ucieszyłem się. 
-Chciałbym gdyby było tak jak kiedyś. Pamiętasz jak się poznaliśmy?
-Jak mogłabym zapomnieć? Jeden z najlepszych dni w życiu  -poi chwili wszedł do sali Michał 
-Masz pozdrowienia od Moniki
-Dzięki a gdzie rodzice? 
-Musieli wrócić do pracy
-Trudno-powiedziała nad wyraz spokojnie 
-Serio? Mówisz to tak spokojnie?
-a jak mam mówić? Przyzwyczaiłam się że praca dla nich jest na pierwszym miejscu. Zrozumiałam to w Berlinie na turnieju. Ich nic nie zmieni. Świat by się walił, ale ,,,nie wyszliby z pracy 
-Masz rację
-No mam a teraz daj mi telefon-powiedziała 
-Po co?-spytał Michał 
-Chcę zadzwonić -powiedziała 
-Do kogo? Ledwo się ruszasz a chcesz już dzwonić?
-Podaj mój telefon
-Rozalia on jest cały pobity, do kogo chcesz zadzwonić to zadzwonię 
-Do Andrzeja
-Ma teraz trening-powiedziałem nie wiem nawet po co
-A ty to skąd wiesz?
-Bo rozmawialiśmy z nim niedawno
-Dobra nie to nie. Pomóżcie mi wstać muszę do toalety-powiedziałam 
-Poczekaj pójdę po lekarza-powiedziałem i skierowałem się w odpowiednią stronę, po chwili przyszyłem do Rozalii wraz z pielęgniarką
-Zawiozę panią-powiedziała 
-No dobrze-powiedziała i wsiadła na wózek.
Rozalia 

Nie to nie. Łaski bez sama zadzwonię. Pojechałam do toalety a potem poprosiłam pielęgniarkę żeby zawiozła mnie do telefonu. Wybrałam numer do Andrzeja
-Tak słucham?-spytał 
-Andrzej to ja. Rozalia jestem w szpitalu, Misiek mówił że dzwonił. Przyjedziesz?
-Nie dam rady jutro gramy mecz, nie mogę-powiedział 

-Dobra rozumiem-chciał coś powiedzieć, ale się rozłączyłam. Dziewczyna spojrzała na mnie i podała mi chusteczkę. Nawet nie zauważyłam jak zaczęły mi lecieć łzy. 
-Chciałaby pani porozmawiać?-spytała 
-Nie pani tylko Rozalia 
-Laura-podała mi rękę -To jak? Zawiozę cię do sali, podłączymy i porozmawiamy ?
-Nie mogę zabierać czasu-powiedziałam 
-To nie problem, a jak ma ci być lepiej to porozmawiajmy
-Dobrze-powiedziałam i Laura zawiozła mnie do sali podłączyła do tych wszystkich aparatur, wyrzuciliśmy chłopaków na zewnątrz i zaczęliśmy rozmawiać. Najpierw ona opowiedziała mi o sobie. Dowiedziałam się że pochodzi z Gdańska, ale rodzice się rozwiedli i zmuszona była przeprowadzić się z tatą tu do Rzeszowa. Jest w wieku 24lat itp
-no to teraz ty. Z kim rozmawiałaś że tak posmutniałaś? 
-To był Andrzej mój chłopak, ale od wczoraj coś się między nami psuje. Dzisiaj jak dzwonił;am nie odbierał a teraz jak mu powiedziałam że jestem w szpitalu i czy by nie przyjechał, stwierdził że nie może bo gra jutro mecz. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, ale potem Laura musiała wrócić do obowiązków. siedziałam z Zbyszkiem i rozmawialiśmy aż ktoś zapukał w drzwi. Po chwili pojawiła się tam osoba, której się nie spodziewałam   
-----------------------------------------------
Przepraszam że znów się spóźniam z rozdziałem, ale byłam na weselu i całkiem o tym zapomniałam. Rozdział jest do dupy.. nic mi się w nim nie podoba. Moja wena gdzieś uciekła. No cóż. Myślę że za post góra dwa będzie epilog. 
A dziś przy pisaniu przeszkodził mi pewien osobnik, który nie dawał mi nic napisać. 






A jutro zapraszam do Michałóa Winiarskiego, Piotrka Nowakowskiego i Laury Milkusz ;)  

wtorek, 17 listopada 2015

#Czternaście

,,Kiedy jesteś przy mnie wtedy czuję że mam wszystko. Jesteś dla mnie wszystkim, wszystko jest tobą"

Andrzej
-Nigdy mi więcej nie uciekaj-powiedziała gdy się od siebie oderwaliśmy, Miała coś takiego w sobie że człowieka ciągnie do niej... Nie stop! Trzeba się ogarnąć!-Słuchaj ja cię nie kocham, to był błąd. A poza tym mam dziewczynę- powiedziałem dość niepewnie 
-Ja nie proszę Cię żebyś mi się oświadczał, to będzie taki mały układzik. Tylko sex, bez zobowiązań. Co ty na to?- zdziwiła mnie ta propozycja, ale w sumie dlaczego miałbym nie skorzystać, Rozalia się nie dowie i wszystko będzie okey 
-Ale żadne z nas a ni słowa. Tak?
-Jasne, to może idziemy do ciebie?-przystałem na tą propozycję. Poszliśmy do mnie a tam można było się domyśleć co się mogło stać. Czy miałem wyrzuty sumienia? Nie. Małgosia musiała załatwić jedną sprawę w Rzeszowie więc postanowiłem ją zawieść. Nie spodziewałem się tego co się może przez to stać. 

Zbyszek
Nie patrząc na to kto dzwoni zaspanym głosem odezwałem się 
-Tak??
-Zbyszek muszę z tobą pogadać-zdziwiłem się słysząc ten głos 

-Słuchaj jutro będę w Rzeszowie i mam propozycję- wysłuchałem uważnie Moniki i po rozmowie już nie mogłem spać. Myślałem tylko o tym co mi powiedziała. Cieszyłem się. Zadzwoniłem z rana do trenera i powiedziałem mu że mam grypę żołądkową i nie jestem w stanie przyjść na trening.(kłamałem) Około 14 przyjechał do mnie Michał, tak jak mówiła Monika. 
-Siema!-powiedział wchodząc do mieszkania- Jak zawsze otwarte-zaśmiał się wskazując na drzwi 
-Przyzwyczajenie-powiedziałem i rozmawialiśmy tak długo aż do mojego mieszkania wpadła Monika.....

Rozalia 
Skończyłyśmy ten temat i nic więcej o tym nie wspominałyśmy. Może Monika ma rację, może go kocham, ale przecież nie skrzywdzę Andrzeja. On bynajmniej nigdy mnie nie skrzywdził. Po zakupach Monika stwierdziła że musimy iść do Zbyszka bo Michał ma butelkę Poli. Niechętnie a;le się zgodziłam pójść z nią. Drogę znałam na pamięć.
-Słuchaj ja wejdę tylko tu po gazetę i zaraz wracam-powiedziała Monika 
-Nie no dobra ja pójdę, bo Pola się wyrywa na plac, to idź z nią a ja zaraz przyjdę 
-Okey, to my poczekamy na placu - Nic więcej nie mówiąc weszłam do sklepu, wzięłam gazetę i wyszłam ze sklepu uprzednio płacą. Właśnie miałam przechodzić przez pasy, ale poczułam tylko mocne uderzenie i trzask łamanych kości.

Monika 
Bawiłam się z Polą na placu i akurat Rozalia wychodziła już ze sklepu. Miała przejść przez pasy, lecz jakiś idiota wjechał w nią. Szybko złapałam Polę i pobiegłam w tamtą stronę. Nie wierzyłam własnym oczom gdy zobaczyłam kierowcę. Myślałam że zaraz go rozszarpie. Powiedziałam żeby zadzwonił po karetkę, a ja zaraz przyjdę. Wbiegłam do mieszkania Zbyszka, całe szczęście że miał je otwarte
-Rozalia miała wypadek, szybko!-powiedziałam i już chciałam iść z powrotem na dół ale Michał mnie zatrzymał
-Uspokój się zostań tu narazie z Polą, zadzwonię jak będę cokolwiek wiedział. 
-Dobrze, ale lećcie -powiedziałam a oni wybiegli z mieszkania. Próbowałam zająć się jakkolwiek Polą ale nie mogłam powstrzymywać łez. Dzwoniłam do Michała, ale nie odbierał. Gdy mała zasnęła, też próbowałam ale na marne. Cały czas miałam ten obraz wypadku przed oczami. To była moja wina! 
Michał 
Jak najszybciej zbiegliśmy na dół i podbiegliśmy do karetki
-Dzień dobry, gdzie ją zabieracie?-spytałem 
-A kim pan jest?
-Bratem- ciężko przychodziło mi nawet mówienie 
-Proszę przyjechać do szpitala na ul. Kościuszki 
-Dobrze-odpowiedziałem a karetka odjechała. Zauważyłem jak Zibi się na kogoś rzuca
-Zbyszek! Ogarnij się-jednak on jakby w ogóle mnie nie słyszał
-Jak mogłeś idioto! Jak mogłeś jej to zrobić!   Zadowolony teraz jesteś? - dopiero teraz zauważyłem Wronę a obok niego jakąś laskę, która próbowała odepchnąć Zbyszka. Sam w tej chwili chciałem sam mu przywalić, ale nie on w tej chwili był najważniejszy. 
-Zbyszek teraz to Rozalia jest ważna tak? Nim się zajmie policja- próbowałem powiedzieć jak najspokojniej, ale nie potrafiłem. 
-Masz rację- o dziwo więcej się nie kłócił. Podeszliśmy tylko pod blok po auto i kierowaliśmy się do szpitala. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Z tego wszystkiego zapomniałem zadzwonić do rodziców. Kazałem Zbyszkowi, aby dowiedział się gdzie leży Rozalia a ja w tym momencie zadzwoniłem do mamy. Gdy skończyłem Zbyszek dalej stał na recepcji
-Czego tu jeszcze stoisz?-spytałem 
-No ta przemiła pani nie chce mi powiedzieć gdzie ona leży 
-Mogłaby pani mi powiedzieć? Jestem jej bratem-powiedziałem 
-Dowód-powiedziała oschle. Gdyby nie to że była ochrona przywaliłbym jej, ale podałem dowód a ta po chwili podała nam salę i piętro. Niestety Rozalia miała operację. 
-Michał muszę ci to powiedzieć, wiem że możesz mnie za to znienawidzić, ale ja tak dłużej nie potrafię. 
-Kochasz ją, wiem to od dawna. Dało się to zauważyć. Wiem jak musiałeś przez to wszystko cierpieć. To było twoje dziecko prawda? 
-Tak, nie wściekasz się? 
-Nie, przecież rozumiem że mogłeś się zakochać, ale nie rozumiem dlaczego ją skrzywdziłeś? 
-Dzień dobry-powiedział lekarz wychodzący z sali. Od razu stanęliśmy jak na baczność. 
-Panie doktorze co z nią?-spytałem 
-A pan jest? 
Jej bratem a my jesteśmy rodzicami, proszę nam powiedzieć co z nią jest?-spytał ojciec, który z mamą akurat stanęli obok nas 
-Zapraszam w takim razie do gabinetu-powiedział lekarz 
-Zbyszek wejdź z nami-powiedziała do Zibiego mama co mnie zaskoczyło
-Proszę mówić-powganiał Ojciec gdy wszyscy byliśmy już w małym biurze 
-A więc Rozalia jest..... 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak zwykle spóźniona ja dodaje na czas rozdział. Mega was przepraszam za te poślizgi, ale rozdziały piszę na bieżąco i czasami brak mi czasu. 
Komentujesz=Motywujesz <3 
ps. przepraszam za błędy, ale nie były sprawdzane 





niedziela, 8 listopada 2015

#Trzynaście

Nie wiem kim dla ciebie jestem i to mnie przerasta 

Rozalia 
Wzruszyłam ramionami i weszłam do kuchni a tam we własnej osobie Michał. 
-Michał!-krzyknęłam i mocno go przytuliłam
-Cześć młoda-uśmiechnął się 
-Monika też jest??
-Tak na górze usypia małą
-Na ile zostajecie??
-Jenyś Rozalka ja wiem że ty lubisz zadawać pytania, ale trochę spokojniej. Ja też mam parę pytań
-Zamieniam się w słuch-usiadłam na krześle, a naprzeciwko mój brat 
-Serio chodzisz z Wroną? -no tak. O co on by mógł się mnie zapytać jak nie o to?! 
-Tak, a jak masz przeciwko temu to lepiej nic nie mów. Nie psuj tego czasu 
-Ale to twoje życie, nawet fajnie że znalazłaś sobie chłopaka którego znam. 
-Hejka Rozalka-do kuchni weszła Monika i mocno mnie przytuliła 
-Dusisz-powiedziałam śmiejąc się, dopiero teraz brunetka puściła mnie. Razem spędziliśmy miły wieczór. Dużo rozmawialiśmy i dowiedziałam się że Misiek jutro jedzie do Zbyszka, a Monika do galerii więc postanowiłam jej potowarzyszyć, gdy Michał będzie u Bartmana. 
     Następnego dnia o 8:30 wstałam i od razu poszłam do łazienki by wykonać poranną toaletę, ubrałam się i pomalowałam 

Piętnaście po 9 wyjeżdżaliśmy z pod domu. Całą drogę bawiłam się z małą Polą. Dojechaliśmy po 14. Michał od razu podrzucił nas pod centrum. Andrzej cały dzień nic nie pisał, ani nie dzwonił. Trochę się zmartwiłam więc wybrałam do niego numer... Jednak co chwilę włącza  się poczta. Monika chyba zauważyła że coś jest nie tak. 
-Co jest?-pyta 
-Nie wiem właśnie Zby,..-szybko się otrząsnęłam -Andrzej nie odbiera 
-Dalej o nim myślisz?
-Po prostu martwię się bo nie odbiera
-Ale ja mówię o Zbyszku a nie o Andrzeju!
-Daj z tym spokój, było minęło-powiedziałam 
-Rozalia zastanów się co ty robisz z własnym życiem. 
-Ale nie rozumiesz że on mnie zdradził?! 
-I co Misiek mnie też kiedyś zdradził-złapała się za usta
-Co?-zrobiłam wielkie oczy. Nigdy bym się nie spodziewała że Michał byłby w stanie coś takiego zrobić
-No tak, ale jak się kogoś kocha to jest się w stanie wytrzymać wszystko 
Zbyszek
Wróciliśmy do Rzeszowa po 20 i od razu każdy poszedł w swoją stronę. W domu byłem 20:30 i wyjąłem rzeczy potrzebne do zrobienia czegoś na kolację, jednak po oczytaniu sms'a od Piotrka który brzmiał tak ,,Wiem że siedzisz sam więc wpadaj na kolację, Ola ma już wszytko uszykowane. Masz 5 minut" Ubrałem kurtkę i poszedłem dwa bloki dalej. Wieczór z nimi to sama przyjemność, po kolacji wróciłem do domu, wykąpałem się i zasnąłem oglądając film. Przebudziłem się po 3 w nocy, a raczej telefon dzwoniący. Nie patrząc na to kto dzwoni zaspanym głosem odezwałem się 
-Tak??
-Zbyszek muszę z tobą pogadać-zdziwiłem się słysząc ten głos 

Andrzej
W domu nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca. Targały mną wyrzuty sumienia, nie chciałem z nikim gadać i gdyby nie trening to na pewno przesiedziałbym  w domu cały dzień. Po 3 godzinnym treningu wychodziłem akurat z szatni gdy zobaczyłem ją. Stała oparta o ścianę hali. Spanikowałem. Nie wiedziałem co mam robić a ona jak gdyby nigdy nic podeszła do mnie i pocałowała
-Nigdy mi więcej nie uciekaj-powiedziała gdy się od siebie oderwaliśmy 
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam na 13. Czy pechową? Sami oceńcie ;) 

niedziela, 1 listopada 2015

#Dwanaście

,,Patrz komu ufasz, bo życiowy parkiet bywa śliski ;)"


Usłyszałam dzwonek do drzwi więc chwyciłam torebkę i zbiegłam ze schodów, przed drzwiami jednak nie stała Łucja tylko Bartman. Bardzo się zdziwiłam 
-Możemy pogadać?-spytał 
-No okey. Wejdź-powiedziałam. Poszliśmy do salonu-Chcesz się czegoś napić?
-Nie dzięki. Nic się nie zmieniłaś
-Tylko to chciałeś czy coś jeszcze?
-Rozalia wiem że cię skrzywdziłem ale ja po prostu nie potrafię bez ciebie żyć. Próbowałem i uwierz że tak nie mogę.- chciałabym powiedzieć mu to samo...Już miałam mu to powiedzieć ale do domu wleciała Łucja 
-No rusz że się, ja na ciebie nie będę czekać! Łoo sorki nie wiedziałam że masz gościa 
-Ja już wtedy nie będę przeszkadzać. Jakby co masz mój numer-powiedział i wyszedł. Łucja patrzyła się na mnie dziwnie
-No co?!-spytałam
-Kochasz go
-Skąd ci to przyszło do głowy? Idziemy na ten obiad?
-Rozalia powiedz mi ile się znamy?-spytała kierując się do drzwi
-Długo...-odpowiedziałam przeciągając ostatnią literę 
-Więc wiem kiedy moja przyjaciółka ma takie iskierki w oku. Czemu z nim nie jesteś?
-To skomplikowane
-A ty to jeszcze bardziej komplikujesz
-Proszę nie chce o tym gadać. Lepiej opowiedz jak tam wczorajsza randka?? Kim on jest??
-Ma na imię Kamil, studiuje prawo, jego tata ma kancelarię, a mama jest nauczycielką...-i tak streszczała mi przez cały czas jaki to on jest. Wróciłam do domu po 16, rodzice siedzieli w salonie
-O Rozalia mamy dla ciebie niespodziankę-powiedział tata 
-no jaką?-spytałam
-Idź do kuchni i się przekonaj-wzruszyłam ramionami i weszłam do kuchni a tam...
Andrzej
Obudziłem się w mieszkaniu, ale nie moim. Wstałem i ubrałem się. zacząłem rozglądać się po mieszkaniu, aż w końcu dotarłem do kuchni a tam stała jakaś brunetka. Zacząłem sobie przypominać wczorajszy wieczór. Wszystko wróciło. Co ja powiem Rozalii? W mojej głowie istniało tylko jedno pytanie 
-O wstałeś już. Siadaj zrobiłam śniadanie 
-Ok tylko muszę najpierw iść po telefon-powiedziałem i czym prędzej po cichaczu wymknąłem się. Nie wierzyłem w to co zrobiłem. Wróciłem do domu i zastanawiałem się czy powiedzieć wszystko Rozalii czy lepiej to ukryć. I chyba lepiej będzie dla wszystkich jak to ukryję. /nikt się nie dowie i wszystko będzie okey. 
Zbyszek
Nie wiem nawet czego ja oczekiwałem idąc do niej. Może po prostu musiałem to z siebie wyrzucić. Od razu po przyjściu do hotelu spakowałem się i wraz z drużyną ruszyliśmy w drogę powrotną do Rzeszowa. Ciągle zerkałem w telefon co nie uciekło uwadze Pitera 
-Jak kocha to poczeka-zaśmiał się 
-A jak nie kocha??-próbowałem się uśmiechnąć 
-A to już inna sprawa. O co chodzi??
-O nic 
-Jak będziesz chciał pogadać to nie mieszkam daleko
-chyba pamiętam adres, a teraz dobranoc 
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, już myślałam że nic nie napiszę ale jakoś to poszło ;) Mam złamany nadgarstek i dwa palce więc nie wiem czy dam radę napisać kolejnego posta. Dzięki ci mamo że to pisałaś :D Więc jak za tydzień mi nie zdejmą gipsu to mama będzie musiała znowu pisać :D

niedziela, 25 października 2015

#Jedenaście

,,Milczymy by nie pogorszyć sprawy.
Tracimy szansę nic nie mówiąc"


Zbyszek
Wrona rozwalał nas w każdym elemencie. Miał powera jak nigdy. Skończyło się na tym że przegraliśmy 3;1. Jak po każdym meczu z Bełchatowem umówiłem się z Wroną i Kłosem na dość późną kawę, ale nam te godziny nie przeszkadzały.  Jednak przed tym musiałem coś załatwić. Nie zwracałem uwagi na fanki tylko szybko poszedłem w stronę Rozalii. Zatrzymałem się w pół kroku.
Rozalia
Pomimo trudnego pierwszego seta, Skra wygrała 3;1. Byłam z nich dumna a szczególnie z Andrzeja bo grał genialnie. Gdy rozbrzmiał gwizdek kończący mecz pobiegłam w stronę boiska i wbiegając na płytę mocno go przytuliłam.
-To dla ciebie- powiedział wręczając mi statuetkę MVP
-Nie, nie, nie to ty na nią sobie zapracowałeś -powiedziałam
-No, ale... ale masz ją wziąć
Zastanowię się...-miałam coś jeszcze powiedzieć ale
-Zbyszek!-krzyknął radośnie Wrona a mi serce podskoczyło do gardła. Modliłam się by to nie był Bartman, ale jednak
Zbyszek
-Zbyszek-krzyknął w moją stronę Wrona
-Cześć -powiedziałem podchodząc do niego
-Więc przedstawiam Ci moją dziewczynę Rozalię
-My się już znamy-powiedziałem chcąc spojrzeć jej w oczy, jednak ona wpatrywała się w czubki butów
-Tak?? Skąd???-pytał zdziwiony
-Stara historia, wybacz Andrzej ale muszę iść już do domu, rodzice będą się niecierpliwić -wiedziałem że kłamie, to było widać
-Okey, spotkamy się jutro??
-Jasne-odpowiedziała i pożegnała go pocałunkiem i odeszła
-Skąd wy się znacie?-dążył temat Wrona
-Kiedyś była w Rzeszowie
-Mmm idziemy na tą kawe??
-Wiesz chętnie bym napił się czegoś mocniejszego
-Czemu nie-odpowiedział i po rozciągnięciu poszliśmy do szatni i byliśmy umówieni za pół godziny przed halą. Wróciłem do szatni, umyłem się, przebrałem i wyszedłem przed halę gdzie czekali już Kłos, Wrona, Wlzały i Winiarski
-Idziemy?-bardziej stwierdził niż zapytał Kłos. Szliśmy rozmawiając o wszystkim. Nie obchodziło nas że jest po północy. Weszliśmy do pierwszego lepszego baru. Pierwsze, drugie, trzecie piwo i Wroniasty miał już dobrze. Zaczął gadać że chce się oświadczyć Rozalii. Mega mnie to wkurzało, ale był przecież pijany. Wiedziałem że Andrzej to debil, ale nie wiedziałem że jest zdolny do tego aby.....
Andrzej
Gdy trener pozwoilił mi wejść na boisko bardzo się ucieszyłem. Chciałem pokazać wszystkim że powinienem grać w pierwszej 6 i udało się. Grałem jak nigdy. Opłaciło się. Zostałem MVP. Rozmawiałem z Rozalią, gdy nagle zobaczyłem Bartmana. Zawołałem go, a on po chwili był koło nas. W czasie rozmowy, trochę zdziwiłem się gdy usłyszałem że oni się znają, ale cóż. Rozalia musiała wracać do domu, więc trudno. Ja z chłopakami umówiliśmy się na piwo. Jednak na jednym się nie skończyło, a mi się trochę film urwał.
Rozalia
skłamałam. Wróciłam do domu. Po prostu nie mogłam tak po prostu z nim rozmawiać, ja... ja chyba nadal coś do niego czuję. Nie! Rozalia ogarnij się! Jesteś szczęśliwa z Andrzejem. Szybki prysznic a potem włączyłam laptopa i przeglądałam Facebooka. Napisała do mnie Łucja. Chwilkę popisałyśmy, wyjaśniła mi dlaczego nie mogła wyjść na mecz. Bardzo się ucieszyłam gdy usłyszałam że znalazła sobie chłopaka. Około 3 nad ranem zasnęłam.
 Rano około 12 zadzwonił mój telefon. Była to Łucja chciała iść na kawę, ale postanowiłyśmy iść na mały obiad. Szybko się ogarnęłam, ubrałam itp
Usłyszałam dzwonek do drzwi więc chwyciłam torebkę i zbiegłam ze schodów, przed drzwiami jednak nie stała Łucja tylko.........



poniedziałek, 19 października 2015

#Dziesięć

,,Umieć żyć to najrzadziej spotykana umiejętność na świecie" ~ O. Wide


Rozalia
 Następnego dnia wstałam z dość dobrym humorem. Mecz miał być op 20:15 więc miałam jeszcze sporo czasu. Ubrałam stój do biegania i wybrałam jedną z ścieżek prowadzących przez park. Po godzinnej przebieżce wróciłam do domu, wykonałam poranną toaletę i ubrałam się
i zaczęłam robić porządki w szafkach. Wyjęłam karton i wrzucałam tam za małe ubrania. Usłyszałam że mama zaczęła mnie wołać więc zbiegłam na dół i udałam się do kuchni gdzie znajdowali się moi rodzice
-Tak???-zapytałam będąc już w kuchni
-Musimy z ojcem jechać na spotkanie, wrócimy późno. Więc proszę nie rób nic głupiego
-Jenyś kiedy wy o tym zapomnicie???
-Nie jest łatwo-odezwał się ojciec
-No, ale cóż my już jedziemy. Trzymaj się -powiedziała mama. Pożegnałam się i wróciłam do pokoju, jednak nie było mi dane dokończyć sprzątania, bo usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Hej piękna- ledwo co otworzyłam drzwi a odezwał się nie kto inny jak szanowny pan Wrona
-Dzień dobry panie Zdzisławie-zaśmiałam się
-Osz ty masz 3 sekundy by uciec -bez chwili wahania  pobiegłam szybko na górę do swojego pokoju i chciałam szybko prze kluczyć drzwi jednak Andrzej był szybszy i w ostatniej chwili mocno otworzył drzwi a ja dostałam nimi prosto w twarz
-Ojejku przepraszam cię -Zdzisław zaczął panikować.
-Nie no spoko, w końcu każda dziewczyna dostaje od swojego chłopaka z drzwi-zaśmiałam się
-Jakoś ci to wynagrodzę. To może wspólny obiad przed meczem??
-Czemu nie tylko muszę się przebrać
-Dlaczego? Przecież ślicznie wyglądasz. A mam jeszcze pytanie
-No to słucham
-Przeprowadzasz się czy co??
-Nie tylko pozbywam się za małych rzeczy, a teraz daj chwilkę i zaraz wracam. -powiedziałam i znikłam w łazience przebrałam się
Zrobiłam też lekki makijaż i po 15 minutach byłam gotowa. Ubrałam jeszcze kurtkę i razem z Andrzejem wyszliśmy z mieszkania trzymając się za ręce. Weszliśmy do jednej z restauracji i zamówiliśmy posiłek. Zjedliśmy w miłej atmosferze a potem wróciliśmy do domu. Dwie godziny przed meczem udaliśmy się spacerkiem na halę. Andrzej do szatni a ja na trybuny, po chwili dostałam sms'a od Łucji że nie przyjdzie na mecz bo coś jej wypadło. Zdziwiłam się ale postanowiłam że spotkam się z nią jutro. Tak też do niej napisałam i od razu ustaliliśmy gdzie i o której się spotkamy.
-Cześć Rozalia 
-Hej Ola- przytuliłyśmy się i razem rozmawialiśmy aż do początku spotkania. Mecz był strasznie zacięty i przegraliśmy pierwszego seta
Zbyszek
Do Bełchatowa przyjechaliśmy o 3 rano i od razu poszliśmy wszyscy spać.
Następnego dnia trening miał być tylko przedmeczowy, więc do wieczora mieliśmy wolne. Po 19 wszyscy stawili się już w szatni aby się przebrać a potem wszyscy razem udaliśmy się na rozgrzewkę. W pewnym momencie zauważyłem ją. Była uśmiechnięta, była po prostu szczęśliwa, szkoda tylko że nie ze mną. Jednak nie było dużo czasu na rozmyślanie. Przecież trzeba wygrać mecz. Odkąd nie spotykam się z nią postanowiłem zająć się tylko i wyłącznie siatkówką. Jednak brakuje mi jej może uda nam się do siebie wrócić?
-Bartman! -krzyknął trener gdy znów zepsułem zagrywkę. Jednak pomimo tego wygraliśmy pierwszego seta. Wszystko szło dobrze dopóki na boisko nie wszedł Wrona 

środa, 14 października 2015

#Dziewięć




Wróciłam do domu i wraz ze przekroczonym progiem mojego pokoju zaczęłam płakać. Tak po prostu! To był koniec. Oboje zawiniliśmy. Wzięłam piżamę i postanowiłam iść się już wykąpać. Po godzinnej kąpieli wróciłam do pokoju i zauważyłam że mam jedną nieodebraną wiadomość. Była od Andrzeja. Zdziwiłam się. ,,Zapraszam cię na jutrzejszy mecz i nie chcę słyszeć nie" Przeczytałam i od razu mu odpisałam ,,Bardzo bym chciała ale nie mogę" Odłożyłam urządzenie i nawet nie patrząc zasnęłam.
 Rano obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do pokoju. Niechętnie się podniosłam i postanowiłam już się ogarnąć mimo że była dopiero 8:20.  Jest październik i pogoda nie rozpieszcza więc wybrałam taki zestaw
Była 9:02 więc zeszłam na dół by zrobić śniadanie. Postanowiłam że zrobię omlety. Rodzice bardzo je lubili więc czemu nie.  Wyjęłam wszystkie potrzebne rzeczy i zabrałam się za gotowanie. Gdy już skończyłam poszłam obudzić rodziców. Przed 12 przyszła Łucja i wybrałyśmy się na zakupy ponieważ za dwa tygodnie jej mama wychodzi znów za mąż. Chodziłyśmy po galerii. Łucja cały czas się pytała jak u Michała, a ja nie potrafiłam nic powiedzieć bo cały czas miałam w głowie zimny wzrok Bartmana. 

*Zbyszek*
Wróciłem do pokoju i rzuciłem się od razu na łóżko, po chwili Michał wyszedł z łazienki
-O wróciłeś -powiedział gdy tylko wyszedł
-A miałem inne wyjście-powiedziałem obojętnie wpatrując się w sufit. Był naprawdę interesujący.
-Nic
-Czyli kobieta??- serio aż tak bardzo po mnie widać??/

*2 miesiące później*
Rozalia
Właśnie wstawałam do szkoły. Codzienny rytuał, rutyna. O 7:50 przyjechał po mnie Andrzej by zawieźć mnie.
-Hej kochanie -powiedział gdy tylko otworzyłam drzwi
-Hej-powiedziałam i dałam mu causa w policzek. Rozmawialiśmy jeszcze o mało istotnych rzeczach. Wysiadłam przed budynkiem i weszłam już sama do środka
-Cześć -przywitałam się z przyjaciółką
-Chodź bo zaraz się spóźnimy -pogoniła mnie
-I jak wczorajsza randka??-spytałam będąc już w sali lekcyjnej
-Daj spokój. /dupek i tyle. A co z Wroną? -podsumowała
-Normalnie -powiedziałam z uśmiechem
-I tak wolałam jak byłaś z Bartmanem
-Łucja daj spokój to było ale się skończyło. koniec! Nie ma już nic.
-Ale ja wiem i tak swoje! Wy do siebie pasowaliście a nie ten Wrona
-Pamiętaj że mówisz o moim chłopaku
-Dobra, spoko idziemy dzisiaj do kina???
-Nie mogę, Andrzej zaprosił mnie na kolacje
-Kurwa zawsze Wrona, od kiedy jesteście razem nie masz dla mnie czasu. Wiesz co w ogóle zapomnij że miałaś przyjaciółkę-powiedziała i po mimo zajęć wyszła z sali. Byłam w szoku, ale miała rację mało spędzaliśmy ze sobą czasu a jak już byłyśmy to kończyło się podobnie. Po lekcjach wróciłam do domu. Łucja nie odbierała ani nie odpisywała. /zniknęła też z reszty zajęć. Muszę z nią pogadać. Zadzwoniłam, nic. więc postanowiłam się przejść do niej, niestety w domu też jej nie było. Zaczęłam się martwić, bo gdzie ona mogła pójść? W końcu przypomniało mi się. Biegiem ruszyłam w odpowiednią stronę i już po 15 minutach byłam na miejscu. Zignorowałam dzwoniący telefon. W tym momencie liczyło się tylko to że zawiodłam przyjaciółkę. Zauważyłam ją siedzącą, w jednym momencie byłam przy niej i ją mocno przytuliłam
-Przepraszam-powiedziała
-Ale za co ?? To ja cię powinnam przepraszać, miałaś rację. Przepraszam
-Zgoda??
-Jasne. Idziemy do tego kina?-zaśmiałam się
-Już za późno ale myślę że w zamian weźmiesz mnie n meczyk-również się zaśmiała
-Jak nie chcesz nie musimy iść, możemy się wybrać do kina-zaśmiałam się
-Chyba sobie żartujesz-wróciłyśmy do domu w lepszych nastrojach, gdy odprowadziłam Łucję szłam w stronę swojego, przekroczyłam próg pokoju a tam czekał na mnie Wrona
-Oj wiem przepraszam -powiedziałam i się do niego przytuliłam
-Nie umiem się na ciebie gniewać, idziesz jutro na mecz tak????
-No a jakby inaczej?? Z kim jutro gracie??
-Resovią i przyda nam się mocny doping
Zbyszek
Sezon reprezentacyjnie skończył się dosyć dobrze. Wróciłem do Rzeszowa. Klub, treningi cała monotonia wróciła i nie miałem już tego światełka w tunelu. Kurwa co ja pierdole nigdy go nie miałem. Wzięłam torbę i wybrałem się na kolejny trening.
-Siema-rzuciłem krótko wchodząc do szatni. Szybko się przebrałem i wyszedłem na płytę boiska. Tak mijał dzień za dniem. Mecz za meczem. kolejny mieliśmy zagrać w Bełchatowie. Wyjazd miał być wieczorem, a mecz następnego wieczoru. spakowany byłem więc zasiadłem przed telewizorem a później znów kierunek Podpromie
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

przepraszam was za to że post jest dzisiaj a nie w niedzielę, ale miałam dużo na głowie