niedziela, 20 grudnia 2015

Informacja

Z powodu problemów prywatnych i zdrowotnych(od wczoraj przebywam w szpitalu) zawieszam bloga mniej więcej do nowego roku. Bardzo mi jest z tego powodu przykro ale muszę. Mam nadzieję że się na mnie nie obrazicie i po nowym roku dalej będziecie czytać bloga ;) Na razie to tyle. Do zobaczenia.

Ps. Z tego powodu też że niedługo święta Bożego Narodzenia chciałabym złożyć wam najszczersze życzenia. Zdrowia, szczęścia, dobrego humoru, dużo prezentów, miłości i żeby ten nadchodzący rok 2016 był jeszcze lepszy od obecnego <3

niedziela, 6 grudnia 2015

#Szesnaście

,,Każdy ma problemy i idzie pod górkę. Tylko jedni mają Mount Everest a inni pagórek"

Po chwili pojawiła się tam osoba, której się nie spodziewałam-
-Łucja?-spytałam 
-A kto inny. Dziewczyno, więcej mnie tak nie strasz. Zawału prawie dostałam- naszą rozmowę przerwał lekarz
-Dzień dobry-powiedziałyśmy równocześnie 
-Dzień dobry-odpowiedział nam 
-To ja może wyjdę?-spytała przyjaciółka 
-Nie, zostań-powiedziałam i spojrzałam pytająco na lekarza 
-Musimy zabrać cię na jedno badanie. Nie potrwa to długo ale jest bardzo ważne, zaraz przyjedzie po ciebie pielęgniarka 
-Dobrze-powiedziałam. Po chwili przyszła Laura i zabrała mnie na badanie. Nie wiedziałam o co jej chodzi, bo nawet się do mnie nie odzywała. 
-Zrobiłam coś nie tak?-spytałam. Ona nic. W ciszy dotarliśmy na badanie. Po tym wszystkim wróciłam do pokoju
*2 tygodnie później* 
Właśnie tata odbierał mnie ze szpitala. Badania są niezbyt optymistyczne, do tego dochodzi niedokrwistość, ale lekarze powiedzieli że nie będą mnie trzymać bo i tak nic z tym nie da się zrobić. mam tylko raz w tygodniu chodzić na badania i codziennie przyjmować leki. Wróciłam do domu
-W końcu!-powiedziała mama wychodząc i mocno mnie tuląc. -Listonosz dziś przyniósł kwiaty dla ciebie 
-To pewnie Andrzej-powiedziała zabrałam bukiet i skierowałam się do pokoju. Róże włożyłam do wazonu i dopiero spostrzegłam mały liścik. Przeczytałam go, po moim policzku poleciała łza. Szybko ją jednak otarłam bo ktoś zapukał do drzwi. 
-Proszę-powiedziałam niepewnie chowając kartkę pod poduszkę. 
-Rozalia wiem że dopiero wróciłaś, ale my musimy wyjechać na tydzień do Gdańska. Przyjdzie do ciebie pani Helenka. Zrobi ci obiad i będzie pomagać. 
-Dobrze, miłej podróży-powiedziałam. Rodzice się ze mną pożegnali i pojechali. Po pół godzinie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół by je otworzyć a tam stała starsza pani około 60
-Dzień dobry, ty musisz być Rozalia tak?-spytała 
-Tak dzień dobry. Zapraszam-powiedziałam i razem skierowaliśmy się do kuchni. Chwilę rozmawialiśmy, ale potem przyszła Paulina z którą umówiłam się na mecz. Miała to być niespodzianka dla Andrzeja. Założyłam jego koszulkę i razem z przyjaciółką wyszłyśmy z mieszkania. Droga na halę zajęła nam jakieś 15 minuty. Niedługo potem siedziałyśmy na swoich miejscach patrząc na rozgrzewkę chłopaków. Wzrokiem prawie natychmiast odnalazłam Andrzeja. Nagle zadzwonił mój telefon. Poszłam trochę na bok, bo było bardzo głośno. Odebrałam nawet nie patrząc kto to 

Andrzej
 Po wypadku od razu pojechałem na komisariat już miałem się do wszystkiego przyznać, ale Małgosia wzięła to wszystko na siebie. Jak mi potem tłumaczyła że to dlatego abym nie miał problemów. Byłem jej wdzięczny. Gdy wróciłem do domu od razu położyłem się spać. Jednak co zamykałem oczy miałem przed sobą obraz wypadku. Wtedy do mnie dotarło co zrobiłem. Mając kochającą dziewczynę zrobiłem jej takie świństwo. Jedno jest pewne ona mnie kocha, ale czy ja nadal kocham ją?

Zbyszek 
Niestety nie mogłem długo zostać z nią. Musiałem iść na trening. Chciałem ją jeszcze odwiedzić, ale pewnie Wrona u niej przesiadywał a ja nie chciałem na niego patrzeć, bo bym niewytrzymał i obił tą jego mordę. Próbowałem się skupiać na treningach meczach, ale nie mogłem więc kupiłem róże i napisałem liścik. Dałem go listonoszowi, a ten obiecał dowieźć je jeszcze dzisiaj. Kolejne dni były monotonne. Pobudka trening, obiad, siłownia, kolacja i czasami trening. W tym wysztkim brakowało mi jednego. Jej uśmiechu. Gdy dostałem wolną sobotę postanowiłem ją odwiedzić. Jednak nie bylem pewny czy ona będzie chciała się ze mną spotkać, no ale cóż ryzyko to moje drugie imię... Sobotnim rankiem wsiadłem do auta i ruszyłem w stronę Bełchatowa. Pomimo iż był początek stycznia pogoda była wyśmienita. Jaka była szansa że będzie chciała się ze mną spotkać? Żadna. Zapukałem do drzwi. Ku mojemu zdziwieniu otworzyła mi starsza pani gdzieś koło 60 
-Dzień dobry, jest może Rozalia?-spytałem 
-Tak, proszę poczekać-powiedziała i znikła. Po chwili przyszła 
-Proszę wejść na górę pierwsze drzwi po lewej-powiedziała a ja ruszyłem w dobrze znanym mi kierunku. Zapukałem do drzwi 
-Proszę -powiedziała. Otworzyłem niepewnie drzwi- Co ty tutaj robisz?-spytała podnosząc wzrok z nad książki
-Przyjechałem cię odwiedzić, pogadać-powiedziałem 
-Nie mamy o czym, gadać-powiedziała 
-Rozalia proszę pogadajmy
-O czym ty chcesz rozmawiać?-spytała odkładając książkę 
-O wszystkim, tak jak kiedyś
-Nigdy już nie będzie tak jak kiedyś-powiedziała, ale po krótkiej rozmowie udało się przełamać lody. Postanowiliśmy iść do kina. Widziałam jak opowiadała o Andrzeju jakie miała wtedy iskierki w oku, była szczęśliwa. Zrozumiałem wtedy jedno, muszę z niej zrezygnować. Jest szczęśliwa z nim. Trudno 
-Idioto! Więcej nie dam się namówić na to byś to ty wybierał film-powiedziała gdy wyszliśmy z sali kinowej 
-Czyli będzie następny raz?-spytałem 
-Jak się postarasz 
-Dobra, to choć idziemy coś zjeść-powiedziałem i poszliśmy na obiad do KFC. Siedzieliśmy przy stoliku jedząc właśnie, gdy zauważyłem Andrzeja z tą dziewczyną co wtedy.
-Coś się stało? Wyglądasz blado. Zbyszek?-powiedziała i odwróciła się w drugą stronę. Akurat wtedy gdy on ją pocałował. Andrzej jakby to wyczuł i spojrzał się w naszą stronę. Rozalia wzięła torebkę i pobiegła w stronę toalet. Szybko zerwałem się za nią. 
-Rozalia otwórz-mówiłem
-Daj spokój odejdź
-Nie przejmuj się to debil-powiedziałem a ona otworzyła mi drzwi 

-Zbyszek powiedz mi tak na serio czy ja mam na czole napisane zdradź mnie?
-Rozalia, Bardzo cię przepraszam za tamto
-Możemy już wracać do domu?
-Jasne chodź powiedziałem i skierowaliśmy się pod jej dom. Weszliśmy do środka i pół nocy przegadaliśmy. Po południu musiałem porozmawiać z Andrzejem, mimo iż obiecałem Rozdali że nie zrobię tego nie wytrzymałem. Czekałem pod jego blokiem aż się zjawił. 
-Zbyszek zanim coś powiesz wejdź do środka. Nie róbmy scen-powiedział a ja skierowałem się za nim. Gdy wszedłem powiedział-Wim, pewnie chcesz mi przywalić. Rozumiem to-powiedział i dostał z pięści 
-Głupi jesteś wiesz
-Czemu 
-Bo patrzyłeś w jej oczy, a ie zauważyłeś tego wszystkiego. Tych iskierek w oczach kiesy na ciebie patrzy, kiedy mówi twoje imię.
Ona ma tak zawsze. Niezależnie od tego
-Jesteś pewien? Mogę ci zagwarantować  że nie miała ich wczoraj, gdy was zobaczyła
-Nieprawda, przecież widziałem jak się mieniły 
-Do były łzy debilu
-Trudno
-Trudno? Wiesz co jesteś skończonym idiotą, że ją zdradziłeś
-Tak jak ty? Wiem że byliście razem i zerwaliście bo ją zdradziłeś, więc mnie nie pouczaj, bo sam zrobiłeś to samo- żeby mu znowu nie przyłożyć wyszedłem trzaskając drzwiami. Ale w sumie przecież on miał rację powinienem zniknąć jej z oczu, bo tylko ją ranię....
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za to że tak długo nic nie dodawałam, ale szkoła a do tego miałam małe kłopoty. Jednak już jestem i jeśli pod postem będzie 5 komentarzy wstawię jutro kolejny post ;)
Ps, sorki za błędy, nie sprawdzałam ;)