sobota, 30 lipca 2016

Epilog

Nie zmienisz przeszłości.

Wiesz jak to jest kiedy już masz wszystko poukładane, jest pięknie, żadnych problemów, zmartwień. Wszytko jest po prostu idealnie. Nagle bum! i w pierwszych chwilach nie zrozumiałeś co się tak naprawdę stało. Myślałeś że to jakiś strasznie głupi żart. Nie chciałeś w to wierzyć, a tym czasem to była rzeczywistość. Mieliście wziąć ślub, razem wychowywać wasze dziecko i kochać się wiecznie, niestety nie wszystko poszło tak jakbyście chcieli. Kochaliście się wiecznie dopóki pijany gnojek nie wjechał w wasze auto które akurat prowadziła twoją narzeczona. Do dziś obwiniasz się za to, mogłeś nie pić i wtedy ty byś prowadził to cholerne auto, albo chociaż mogłeś posłuchać jej kiedy mówiła żebyście już wracali. Winisz się za jej śmierć, za śmierć osoby którą tak bardzo kochałeś. Właściwie nigdy nie przestaniesz jej kochać. Zabiłeś nie tylko ją, ale w tym wypadku ucierpiałeś ty i wasze dziecko które straciło matkę. Od tamtego koszmarnego dnia, nic nie jest takie samo.
Ubierasz się jak najcieplej i wychodzisz z domu. Koniec grudnia jest naprawdę mroźny. Spacerujesz pustymi ulicami Bełchatowa, ale w sumie co się dziwić. Jest Wigilia, wszyscy są w domach z rodziną. Udajesz się do miejsca, który od trzech lat odwiedzasz codziennie, niezależnie od pogody. Ręką odgarniasz śnieg z nagrobka, kładziesz kwiaty i zapalasz znicza. Możesz zobaczyć jej zdjęcie. Słone łzy od razu napływają ci do oczu. 
-Wesołych świąt kochanie. Nawet nie wiesz ile bym dał aby móc cię teraz przytulić. Gdybym dostał tylko mógł cofnąć czas, naprawić wszystko, zrobiłbym to. Zrobiłbym to bez zastanowienia. Tak bardzo mi cię brakuję. Tosia tak bardzo mi cię przypomina. Jej uśmiech, znam tylko jeszcze jeden tak piękny i szczery. Jej blond włosy, tak bardzo przypominają mi twoje i oczy, te piękne pieprzone niebieskie oczy!
-Zbyszek, wracaj do domu i w końcu przestań się o to obwiniać-usłyszałem za sobą głos
-Ale to ja ją zabiłem! Ja! Powiedz że choć przez chwilę nie pomyślałeś że to moja wina. 
-To nie ma znaczenia. Obwinianie się nic nie pomoże! Musisz się teraz zająć Tosią, ona cię potrzebuje 
-Potrzebuje również matki. Gdybym tylko
-Zbyszek przestań! Jesteś dorosły, a nie kurwa wszechmogący! Nie zmienisz przeszłości. Pomyśl o Tosi. Straciła matkę i zaraz może stracić ojca!. Mi też jest trudno, straciłem siostrę i tracę przyjaciela. Teraz ogarnij się i idziemy do mnie. Spędzisz w końcu normalną wigilię z Tosią. Minęły trzy lata, znajdź sobie kogoś-powiedział i ruszyliście razem do domu Kubiaka. Gdy zobaczyłeś jak Tosia cieszyła się z twojego przyjścia, przypomniałeś sobie słowa Michała, który jak zwykle miał rację. Z życiem jest ja z puzzlami. Zamiast cieszyć się tymi elementami, które ułożyliśmy, zwracamy uwagę na te, których nam brakuję. Może obrazek nie będzie bez tych puzzli kompletny, ale w końcu zrozumiałeś że masz córkę która potrzebuję cię podwójnie. Musisz w końcu znaleźć sobie kogoś. chociaż nie wyobrażasz sobie życia u boku innej kobiety to może watro spróbować? Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sam, ale wiedz że ona chciała żebyś był szczęśliwy. Z nią czy bez niej. Ona zawsze chciała twojego szczęścia i kiedy ty się uśmiechasz to wiedz że ona też. To właśnie miłość. Spędziliście razem parę wspaniałych lat, których nikt wam nie odbierze. Nieważne co się stanie. Nikt nigdy nie będzie w stanie zniszczyć waszej miłości. Bo ona jest niezniszczalna i teraz do ciebie dotarło że pomimo nie ma jej fizycznie zawsze jest w twoim sercu. 
-Nie myśl tyle, to nie zawsze wychodzi na dobre- powiedziała Monika przysiadając się do ciebie z promiennym uśmiechem
-Miałaś kiedyś tak że masz pełno myśli głowie, nie wiesz już co jest czym, do tego dochodzą setki wspomnień i nie wiesz czy chcesz się ich pozbyć czy zachować 
-Po prostu za ciasne głowy na myśli i za twarde serce na miłość 
-Ale co to znaczy?
-Dobrze wiesz co to znaczy. 
  Miała rację dobrze wiedziałeś co to znaczy. Od tamtych świąt próbowałeś sobie znaleźć kogoś, ale to nie wychodziło ci za dobrze, więc oddałeś się całkowicie córce, która poszła w twoje ślady. Jesteś z niej cholernie dumny. Łzy już nie zachodzą w oczach gdy tylko wymówisz jej imię. Teraz spokojnie odpowiadasz na każde pytanie córki dotyczący jej matki. Jesteście teraz szczęśliwi, tak po prostu. Całą swoją miłość przelewasz na Tosię, robisz wszystko by tylko była szczęśliwa, bo tylko szczęście jest coś warte w życiu. 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
To już koniec! Chciałabym podziękować każdej osobie, która to przeczytała, każdej która chociaż raz to skomentowała. Wiem że mój blog nie jest jakiś tam dobry, czasami sama waliłam się w głowę i pytałam się po co ja w ogóle to piszę, przecież to jest bez sensu, nikt tego nie czyta, a jednak bloga odwiedzono ponad 11tysięcy raz. Zanudzam? Tak wiem, dlatego kończę jeszcze raz tym pięknym słowem 
DZIĘKUJĘ!!! za ten wspaniały rok!  Dziś wyjątkowo szybko ponieważ jutro oficjalnie zaczynam wakacje!


Ps. Nie zabijcie mnie za to. 
Ps.2 Jeśli ktoś chciałby zobaczyć co nowego wymyślę to zapraszam na bloga do Jeni Grebernikova i Bartosza Bednorza :) klik
Nie wiem co z tego wyniknie ale mam nadzieję że nie będzie źle

niedziela, 24 lipca 2016

#Trzydzieści siedem

Jestem wielkim szczęściarzem mając ciebie przy sobie

-Słuchaj, bo powiem to tylko raz ściągnij ten sztuczny brzuszek, którego nawet porządnie nie zapięłaś i wynoś się z tej imprezy jak i z ich życia-powiedziała Monika a ja tylko spojrzałam się na jej rozwścieczoną minę. Dziewczyna tylko prychnęła i wyszła trzaskając drzwiami
-Monia, nie wiedziałem że z ciebie może wyjść taka agresja-zaśmiał się Michał, reszta była jeszcze w szoku i wpatrywali się kolejno w drzwi, Monikę i Bartmana.
-Koniec przedstawienia okey? -powiedział Zbyszek i po chwili powróciliśmy do zabawy, choć atmosfera była dość napięta. Ostatni goście opuścili dom około pierwszej nad ranem. Michał z Moniką i Polą zostali oczywiście na noc.
   Wstałam około 10, Zbyszek jeszcze spał więc wymknęłam się jak najciszej z pokoju i skierowałam się do kuchni gdzie zastałam Michała
-Hej-powiedziałam
-No cześć, cześć siadaj-powiedział i poklepał krzesło obok siebie
-Michał jeśli masz zamiar rozmawiać o wczorajszej sytuacji to nic nie mów. Chcę o tym zapomnieć
-Nie chodzi o to
-Więc co?-spytałam
-W następnym sezonie będę grał w Japonii i wiesz prezes jest też zainteresowany Zbyszkiem byłoby fajnie i razem spędzilibyśmy tam trochę czasu.
-To nie jest moja decyzja tylko jego-powiedziałam -Jeśli o to ci chodzi to nie mam zamiaru stawać na przeszkodzie
-Rozalia nie chodzi o to, tylko
-Wiem, o co ci chodzi. Jeśli on będzie tego chciał będę go w tym wspierać. Doszłam w końcu do wniosku że życie bez niego nie miałoby sensu-powiedziałam uśmiechając się
-Kocham cię siostra-powiedział i mnie przytulił
-Ej, bo będę zazdrosny -powiedział Zbyszek wchodząc do kuchni
-Masz rację, pilnuj mi jej-zaśmiał się Kubiak -A tak zmieniając temat chciałbyś zwiedzić Japonię?-spytał Michał i spojrzał na przyjaciela
-Przejdź do rzeczy
-No bo przez kolejne dwa sezony będę grał w Panasonic Panthers i tak się zastanawiam czy nie chcielibyście pojechać tam z nami prezes będzie się kontaktował z twoim menażerem. Gralibyśmy razem w drużynie i ogólnie fajnie by było
-Michał, chciałbym ale to nie tylko moja decyzja -powiedział
-Ona? Już się zgodziła-zaśmiał się
-Na pewno chcesz wyjechać?
-Jeśli będziesz szczęśliwy to jestem pewna -uśmiechnęłam się a on przytulił mnie i okręcił parę razy wokół własnej osi
-Dobra nacieszycie się potem-powiedział i zabawnie poruszył brwiami na co całą trójką wybuchnęliśmy śmiechem -Idę budzić dziewczyny i będziemy się zbierać na lotnisko -powiedział i poszedł na górę. Ja zrobiłam dla nas wszystkich śniadanie i po wspólnie skonsumowanym posiłku odwieźliśmy państwo Kubiak na lotnisko
-Zobaczymy się w Krakowie -powiedziałam i po pożegnaniu wróciliśmy do mieszkania Zbyszka
-Co zrobimy z tym domem?-spytał
-Trzeba będzie go sprzedać -powiedziałam siadając na kanapie
-Jesteś pewna tego wyjazdu?
-Zbyszek, kocham cię, więc jeśli ty tego chcesz to ja też
-Jestem wielkim szczęściarzem mając ciebie przy sobie
-Ja też, szkoda że tak długo do tego dochodziłam -powiedziałam i wtuliłam się w narzeczonego
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś krótko, a za tydzień pojawi się już epilog :)

niedziela, 17 lipca 2016

#Trzydzieści sześć

Po prostu czasami swoim charakterem niszczymy, to co udało nam się zbudować sercem. 

-Nie kochasz mnie?-spytał ze smutkiem
-Tego nie powiedziałam, ale ja już ci nie potrafię zaufać. Nie wierzę ci
-Daj mi jeden dzień, wszystko ci wyjaśnię, udowodnię że tylko ciebie kocham, zrobię testy na ojcostwo, potem zrobisz co zechcesz, ale teraz proszę -powiedział patrząc mi prosto w oczy
-Dobrze, jeden dzień nie więcej
-Jesteś wspaniała-powiedział i podszedł do mnie chcąc mnie przytulić, ale się odsunęłam- Idę się spakować na trening-powiedział
-Trening? W niedzielę?
-Tak, musimy się przygotować do meczu- wyszedł z kuchni. Wiedziałam że kłamie, zawsze gdy to robi nie patrzy w oczy. Wyjęłam telefon i napisałam do łucji by przyjechała do mnie.
-O której kończycie?-spytałam gdy zakładał buty
-Za jakieś 3 godzinki, pa-powiedział całując mnie w policzek i wyszedł. Po chwili zrobiłam to co on i gdy tylko odjechał razem z Łucją pojechałyśmy za nim
-Czemu go śledzimy?
-Powiedział że idzie na trening, ale ja mu nie wierzę
-Rozalia za dużo naoglądałaś się filmów
-Widzisz mówiłam że nie jedzie na halę-powiedziałam gdy tylko minął zjazd na podpromie
-Panikujesz, może jedzie po kogoś?
-Chyba do kogoś i proszę cię  nie broń go! Dlaczego cały czas go tłumaczysz? Jesteś moją czy jego przyjaciółką albo jesteś kimś ważniejszym dla niego?
-Rozalia uspokój się! Próbuję ci pomóc żebyś nie zmarnowała swojego życia przez swoje lekkomyslne decyzje. Wiem że go kochasz, ale ciągle żywisz do niego urazę.
-Może powinnaś się wtedy zająć swoje życie a nie ciągle mieszać się w moje
-I właśnie o tym mówię. Ktoś coś powie ci coś a ty uciekasz. Mówisz coś co bardziej cię rani niż innych. Odrzucasz tych których kochasz. Rozumiem zranił cie, ale ty robisz to samo.
-Czyli mam mu wybaczyć to wszystko co mi zrobił? Mam to zapomnieć?
-Przecież powinnam zająć się swoim życiem
-Łucja, znasz mnie jak mało kto. Masz rację zawróć, nie chcę wiedzieć gdzie był, ale to nie zmienia faktu że znów mnie okłamał
-Może pojechał do tej laski to wytłumaczyć-powiedziała i zawróciła
-Może-powiedziałam i resztę drogi spędziłyśmy w ciszy. Zastanawiałam się nad wszystkim co mi powiedziała Łucja. Mam szczęście mając ją przy sobie. Odwiozła mnie do domu
-Chcesz żebym została?
-Nie, spokojnie- powiedziałam i ruszyłam do drzwi od bloku uprzednio zamykając drzwi od auta. W mieszkaniu zrobiłam sobie herbatę i usiadłam z albumem naszych wspólnych zdjęć. Niebyła ich wiele ale budziły tyle wspaniałych wspomnień. Do oczu napłynęły mi łzy, łzy szczęścia. Mam to o co wiele dziewczyn może tylko pomarzyć, każdy czasem się gubi, sama tego niejednokrotnie doświadczyłam. Nie raz powiedziałam nie kiedy tak naprawdę marzyłam by powiedzieć tak. Siedziałam nad tymi zdjęciami studiując każde po kolei, a słona ciecz płynęła po moich policzkach.
-Rozalka co się stało?-nawet nie słyszałam kiedy wszedł
-Jestem idiotką przepraszam -powiedziałam i się w niego wtuliłam
-Nie jesteś, mam dla ciebie prezent ale musisz ze mną gdzieś pojechać, tak?
- Więc dlatego skłamałeś z treningiem?
-skąd ty to wiesz?
- jechałam z Łucją kawałek za tobą. Przepraszam
-Nie dziwię ci się, czyli już wiesz co to za niespodzianka?
-Nie, dzięki Łucji wiele zrozumiałam i wierzę ci
-Jesteś wspaniała, ale teraz zapraszam - powiedział i podał mi rękę. Po chwili siedzieliśmy w aucie
-Na prawdę cię przepraszam, wiem ze mam dziwny charakter i
-Ni musisz się tłumaczyć, po prostu czasami swoim charakterem niszczymy to co udało nam się zbudować sercem.
-A ja przez swoją głupotę mogłam cię stracić i to nie po raz pierwszy
-Skończmy to, zacznijmy od nowa- powiedział a ja się tylko uśmiechnęłam. Po chwili byliśmy już pod domem, który mieliśmy kupić -Który dzisiaj?-spytał
-Niedziela
-Dokładniej-spytał a ja wyciągnęłam telefon
-Na prawdę jestem idiotką -powiedziałam
-Nie jesteś a teraz chodź -powiedział i otworzył drzwi. Kolejny raz zapomnieć o własnych urodzinach
-Sto lat sto lat- wszyscy zaczęli śpiewać oczywiście z moim ukochanym braciszkiem na czele. Po złożeniu życzeń i wręczeniu mi prezentów ładnie wszystkim podziękowałam
-Zapominalska-zaśmiał się Michał
-Co ty tu robisz?
-Jak na razie stoję
-Czy ty nie masz przypadkiem dzisiaj meczu?-spytałam zdziwiona
-No mam, ale musiałem tu być-zaśmiał się i mnie przytulił -Odpuść mu, bo ja nie mam zamiaru słuchać jak ryczy mi kolejny raz-szepnął mi do ucha na co się zaśmiałam
-Obiecuję
-A ze nami się nie przywitasz?-spytała Monika. Podeszłam i również przywitałam się z nią jak i z Polą. Świetnie się wszyscy bawiliśmy, jednak jedna nieproszona osoba zrujnowała całą imprezę
-Co to ma być?! Ja siedzę w domu a ty się tu bawisz z jakąś zdzirą? Jestem w ciąży, dalej tego nie rozumiesz?-wszyscy patrzeli się na siebie, a ja stanęłam nieruchomo i jeszcze mocniej ścisnęłam dłoń Zbyszka
-Słuchaj bo powiem to tylko raz

poniedziałek, 20 czerwca 2016

#Trzydzieści pięć

Masz rację takim jak ty, się nie wybacza.

-Przepraszam-powiedziała i odebrała telefon. -Proszę mu przekazać że byłam tu i niech zadzwoni-podała mi małą kartkę z numerem telefonu. Wzięłam ją i gdy już poszła zamknęłam drzwi. Napisałam Zbyszkowi kartkę i po spakowaniu paru rzeczy opuściłam jego mieszkanie. Udałam się do Łucji. Po parunastu minutach dotarłam pod jej blok i weszłam do odpowiedniej klatki
-Rozalka co ty tu robisz?-spytała puszczając mnie do środka
-Nie można odwiedzić przyjaciółki?-spytałam wymuszając uśmiech,
-I dlatego się tak krzywisz?-spytała-Kawa, herbata, kakao? -spytała
-Nie, daj coś mocniejszego -powiedziałam. Po chwili Łucja przyniosła nam po drinku
-Więc co się stało? Coś nie tak z oświadczynami?-spytała
-A skąd ty wiesz?
-Rozalka nie bądź głupia, ale opowiedz co się stało -nakazała. Wzięłam dość dużego łyka trunku i zaczęłam swój monolog
-Wczoraj cudownie i w ogóle wszystko ładnie pięknie, Zbyszek rano poszedł na trening i po parunastu minutach jakaś dziewczyna zapukała do drzwi. Ona nosi jego dziecko rozumiesz? Oni będą mieli dziecko?- łzy zaczęły spływać po policzkach
-Rozalka, on cię kocha. Wiem że to może boleć, ale nie byliście wtedy razem i nie możesz go za to obwiniać. Dałaś mu się chociaż wytłumaczyć
-Poczekaj jeszcze nie wiesz najlepszego oni są zaręczeni. Zaręczeni! -powtórzyłam głośniej i już doszczętnie się rozpłakałam. Ściągnęłam pierścionek, który dał mi na oświadczyny i chciałam go wyrzucić jednak w ostatnim momencie Łucja złapała mnie za rękę
-Co ty robisz?! Słuchaj nie masz pewności że ona mówi prawdę. Porozmawiaj z nim to na pewno pomyłka
-Pomyłką było to że po raz kolejny dałam mu się omamić. On się nigdy nie zmieni! Jest zwykłą-nie dane mi było skończyć ponieważ usłyszałam dzwonek do drzwi. Odruchowo spojrzałam na zegarek i wiedziałam że to pewnie Zbyszek. Było już grubo po treningu
-Idę otworzyć porozmawiacie-powiedziała jakby czytając mi w myślach że to pon
-Nie, proszę cię. Zrobię co zechcesz, ale nie chce z nim rozmawiać dzisiaj. Muszę się uspokoić, chyba nie chcesz żebym w złości coś powiedziała?- spytałam wiedząc że przystanie na to
-Dobra, ale jutro z nim rozmawiasz, a teraz idź do mojej sypialni żeby cię nie widział, coś wymyślę
-Dzięki-uśmiechnęłam się i znikłam za drzwiami
-Gdzie ona jest?-od razu usłyszałam jego głos
-Zbyszek nie rozumiem?
-Rozalia, nie ma jej i zostawiła tylko jakąś kartkę że jakaś dziewczyna czeka na to aż się odezwę. Jest u ciebie
-Nie, Rozalia ma dzisiaj badania kontrolne. Nie mówiła?
-Badania? Coś się dzieje?
-Nie, po prostu lekarze chcą mieć pewność że wszystko jest okey. Spokojnie jutro powinna wrócić- nie wiem skąd ona bierze takie pomysły
-Nie okłamujesz mnie?
-Gdyby tu była bym ci powiedziała, ale nie ma jej pojechała na badania
-Gdzie? Dlaczego mi nie powiedziała? W ogóle wiesz co to za numer?-spytał. Postanowiłam coś zrobić, wiedziałam że Zbyszek będzie ją tak męczył cały czas, więc zadzwoniłam do niej
-Zbyszek przepraszam muszę iść-powiedziała i zamknęła za sobą drzwi -Pójdę przez te twoje kłamstwa do piekła
-Ale do nieba za bycie najlepszą przyjaciółką -zaśmiałam sie
-Kur*a-powiedziałam widząc jak Zbyszek do mnie dzwoni
-Rozłącz się i napisz mu sms'a -jak Łucja zaproponowała tak zrobiłam. Napisałam mu że mam badania i nie mogę rozmawiać
-Masz lody-spytałam za miną szczeniaczka.
-Jasne-powiedziała. Cały dzień spędziłyśmy na oglądaniu i jedzeniu. Bałam się jutrzejszej rozmowy ze Zbyszkiem. Po skończeniu oglądania Harrego Pottera poszłyśmy spać
      -Rozalia, wstawaj idziemy pobiegać- powiedziała Łucja
-Co? Ja nie biegam -powiedziałam przykrywając się bardziej kołdrą
-Dawaj, przyda ci się-powiedziała. Ostatecznie poszłam z nią. Myślałam że płuca wypluje
-Nigdy więcej
-Twoja forma spadła poniżej zera-zaśmiała się- Teraz prysznic i idziesz na rozmowę
-Tak wiem, już wszystko sobie poukładałam i wiem co mu powiem.- Godzinę później szłam już w stronę Zbyszka domu. Było mi strasznie niedobrze, to chyba przez to bieganie. Niepewnie otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do środka. Miałam nadzieję że Zbyszek będzie na treningu, ale się przeliczyłam. Siedział w kuchni, a gdy mnie zobaczył od razu podszedł i zamknął mnie w uścisku. Odsunęłam się od niego delikatnie
-I jak na badaniach? Czemu mi nic nie powiedziałaś-spytał z troską w głosie - Przecież wziąłbym wolne u trenera i pojechałbym z tobą. Mogło ci się coś stać
-Nie było żadnych badań! Byłam u Łucji
-Co? Nic już nie rozumiem. Zostawiasz jakąś kartkę i numer, Łucja twierdzi że jesteś na badaniach, których tak naprawdę nie ma. Co jeszcze jest kłamstwem?!- tym razem jego głos był przepełniony złością
-Nie krzycz na mnie! Powiedz mi może komu się jeszcze oświadczałeś co? Bo z tego co wiem nie jestem tą ,,jedyną"
-O czym ty mówisz?
-O czym? Przyszła wczoraj jakaś laska twierdzi że jest twoją narzeczoną, aha i macie jeszcze razem dziecko. Gratuluję! Wiesz co miałam nadzieję że się zmieniłeś. Miałam nadzieję że mnie kochasz, ale najwyraźniej się myliłam
-Zmieniłem się, naprawdę. Może wtedy jak wyjechałaś, próbowałem kogoś sobie znaleźć, ale żadna nie była taka jak ty. Nie mogłem cię zapomnieć, za bardzo cię kocham. Dziecko możliwe, ale mogę ci obiecać że jesteś pierwszą i ostatnią osobą, z którą chcę spędzić resztę życia
-Skąd mam tą pewność, że znów mnie nie zranisz
-Słuchaj, wiem że po takich jak ja się nie wybacza, ale naprawdę cię kocham i naprawdę daj mi ostatnią szansę
-Masz rację takim jak ty, się nie wybacza

niedziela, 12 czerwca 2016

#Trzydzieści cztery

Zapytam w prost. Zostaniesz moją żoną?

Gdy lekarz wyszedł do sali natychmiastowo wbiegła Łucja. 
-Jak mogłaś mi nie powiedzieć?!- od razu spytała z wyrzutem 
-Nie krzycz, głowa mnie boli-powiedziałam również z wyrzutem 
-W dupie to mam! Myślałam że mi ufasz, ale to jest mniej ważne. Wiesz jak to mogło się skończyć? Gdybyś mi powiedziała nie doszłoby do tego
-Łucja, spokojnie. Żyję i jest naprawdę dobrze- powiedziałam i się zaśmiałam 
-Tak słyszałam o Zbyszku. W końcu zmądrzałaś 
*2 miesiące później* 
-Rozalka chodź bo się spóźnimy! 
-No już idę nie przesadzaj-powiedziałam i ubrałam buty 
-Ślicznie wyglądasz-powiedział i pocałował mnie w czoło 
-Więc po co się denerwujesz? -spytałam i poszliśmy do auta. Pojechaliśmy do restauracji gdzie umówiliśmy się z Michałem i Moniką 
-No w końcu, czekamy tu od 30 minut! -powiedział Michał robiąc dziwną minę 
-Ale umawialiśmy się na 20-powiedziałam śmiejąc się 
-Ale jak? Przecież, czekaj mam jeszcze tego sms'a -powiedział i wyciągnął telefon, po chwili tylko pokręcił głową na co wszyscy się zaśmiali
-To czemu nie dzwoniliście?-spytał Zbyszek 
-Dobra, już nie ważne zamówmy coś w końcu -powiedziała Monika. Zjedliśmy razem kolację w miłej atmosferze, chociaż wydawało mi się że Zbyszek jest jakiś spięty i zestresowany, ale szybko odsunęłam od siebie tę myśl. Po zjedzonym deserze do naszego stolika podszedł kelner z bukietem białych róż. Zdziwiłam się jak odebrał je Zbyszek, po chwili klęknął przede mną 
-Rozalia, jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, zapytam w prost. Zostaniesz moją żoną? -spytał a ja się po prostu popłakałam i nie mogąc nic wydusić z siebie wtuliłam się w niego i dopiero po chwili powiedziałam 
-Oczywiście, że tak- wszyscy w restauracji zaczęli klaskać. Niektórzy podchodzili i nam gratulowali
-To szykuje nam się weselicho- z uśmiechem potarł ręce Michał 
-Skąd wiesz że zostaniesz zaproszony?-spytałam z uśmiechem 
-Jak możesz nie zaprosić swojego brata? I to jeszcze że ja pomogłem mu-wskazał na mojego NARZECZONEGO - wybrać pierścionek i to zaplanować 
-W takim razie braciszku możesz przyjść-zaśmiałam się i przytuliłam go 
-Dobra, wy sobie tu siedźcie, a my się zbieramy-powiedziała Monika 
-My też się zbieramy-powiedział Zbyszek, więc razem opuściliśmy restaurację 
-Dziękuję Michał, za wszystko-powiedziałam i się jeszcze raz w niego wtuliłam, a potem przytuliłam Monikę i odjechaliśmy
-Gdzie my jedziemy?To nie droga do mieszkania-powiedziałam gdy skręciliśmy na inną ulicę
-Spokojnie, zaraz wszystko ci wyjaśnię 
-Powiedz mi teraz-uśmiechnęłam się 
-Poczekaj, to niedaleko -powiedział 
-Dobra- po chwili zaparkował przed domkiem jednorodzinnym 
-No, chodź. -powiedział i otworzył mi drzwi
-Dalej nie rozumiem, po co tu  przyjechaliśmy 
-Oj, Rozalka jeśli ci się spodoba, to już jutro możemy się wprowadzać-uśmiechnął się 
-Żartujesz tak?-spytałam zaskoczona 
-Nie, dla mojej księżniczki wszystko, ale teraz chodź obejrzymy -powiedział i weszliśmy do domu. Zaczęłam się wszystkiemu przyglądać dokładnie. Dom był taki jaki sobie marzyłam. Sama nie wierzyłam w swoje szczęście. Miałam przy sobie najwspanialszego chłopaka, brata, przyjaciół, więc czego chcieć więcej?
-Jest cudnie-powiedziałam i się w niego wtuliłam 
-To kupujemy?-spytał 
-Jest cudny, ale musi dużo kosztować- chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale przerwał mi pocałunkiem. Zaczęłam je odwzajemniać, skierowaliśmy się do sypialni, a tam można się domyśleć do czego doszło
       -Kochanie, wstajemy- powiedział Zbyszek, a gdy otworzyłam oczy zobaczyłam tackę z jedzeniem i w wazonie włożone kwiaty 
-Nie za bardzo mnie rozpieszczasz?-spytałam z uśmiechem 
-Nie wydaję mi się. Zjedz i wracamy bo muszę jeszcze iść na trening -powiedział. Po zjedzonym śniadaniu ubrałam się i razem wyszliśmy z domu. Gdy wróciliśmy do mieszkania Zbyszka on udał się na trening a ja poszłam pod prysznic i się ogarnąć. Gdy skończyłam usłyszałam walenie do drzwi. Tak walenie, bo tego pukaniem nie można było nazwać. 
-Tak słucham?-spytałam gdy otworzyłam drzwi 
-Kim pani jest?-spytała kobieta. Była w ciąży, co dobrze było widać przez jej zaokrąglony brzuch 
-Przepraszam? To chyba ja powinnam zapytać kim pani jest?-spytałam 
-Jestem jego narzeczoną, będziemy mieli dziecko-powiedziała a mnie zamurowało. Dlaczego zawsze muszę mieć takiego pecha?
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam i od razu przepraszam że tydzień temu nie dodałam posta. Początkowo chciałam dzisiaj zakończyć, ale coś mi podpowiadało że mogę jeszcze trochę po namieszać, tak więc to jeszcze nie koniec i musicie się jeszcze trochę ze mną pomęczyć 
Ps. DZIĘKUJĘ ZA PONAD 10tys. WYŚWIETLEŃ
Jesteście niesamowici :* <3

niedziela, 29 maja 2016

#Trzydzieści trzy

Musi naprawdę panią kochać

Łucja
Chwilę po tym jak Rozalia poszła do łazienki, chłopcy zdobyli ostatni punkt i zdobyli Mistrzostwo Europy! Podeszłam pod bandy
-Gdzie Rozalia?-spytał
-Poszła do łazienki, zaraz przyjdzie-powiedziałam. Z upływem kolejnych minut zaczęłam się denerwować _Michał!-krzyknęłam
-Co?
-Musimy ją jak najszybciej znaleźć
-Spokojnie, na pewno nic jej nie będzie, zaraz wróci
-Łucja! Rozalia zemdlała - wbiegł na halę Andrzej
-Gdzie?-przestraszona pobiegłam za środkowym gdzie zobaczyłam przyjaciółkę w plamie krwi. Po chwili przyjechała karetka i zabrała ja do szpitala. Ja, Michał i Zbyszek od razu pojechaliśmy za nimi. Jak mogłam nic nie zauważyć? W szpitalu wszyscy siedzieliśmy jak na szpilkach. Nie mogłam powstrzymać się od płaczu.
-Wybudziliśmy ją, ale ona musi zgodzić się na ta operację, bo inaczej może nie przeżyć kolejnej godziny-powiedział lekarz
-Jaką operację?-spytał Michał
-Nie mówiła państwu?-kiwnęliśmy przecząco głową - Rak ma przeżuty do mózgu i musielibyśmy zrobić operację w celu usunięcia go, albo przeżyje albo niestety nie. To jest ten haczyk, ale bez zabiegu nie pożyje długo
-Mogę z nią porozmawiać?-spytał Zbyszek
-Tak, ale nie długo. Proszę jej przemówić do rozsądku -powiedziała lekarz i odszedł
ZBYSZEK
Udałem się do sali gdzie leżała
-Hej, jak się czujesz?
-A jak się może czuć umierająca osoba?
-Proszę nie mów tak. Poddaj się tej operacji.
-Kochasz mnie?-zdziwiło mnie jej pytanie, lecz bez najmniejszego zastanowienia odparłem
-Zawsze cię kochałem i będę dlatego musisz spróbować
-Zrobię to dla ciebie, pod jednym warunkiem
-Jakim?
-Jeśli mnie kochasz a operacja się nie powiedzie to nie załamuj się, ale idź ciągle przed siebie. Nie patrz w tył i zapomnij o mnie
-To nie będzie łatwe, za bardzo cię kocham
-Ja ciebie też-powiedziała cicho, tak bardzo chciałem to usłyszeć
-Poczekaj tu, pójdę po lekarza
-Dobrze-powiedziała, a ja zniknąłem za drzwiami. Powiedziałem wszystko w biegu Michałowi i już po 30 minutach Rozalia jechała na salę operacyjną. Bardzo się o nią bałem. Nadal nie wierzyłem że mi to powiedziała. Powiedziała że mnie kocha, w końcu. Zasnąłem na krześle w poczekali. Nad ranem obudził mnie Michał
-Wstawaj, przywieźli ją ale nadal jest w śpiączce
-Ale wszystko dobrze?
-Tak, taką bynajmniej mam nadzieję -powiedział. Lekarz kazał nam wrócić do hotelu i odpocząć. Wykonaliśmy jego prośbę i pojechaliśmy pod hotel. Ja się tylko wykąpałem i z powrotem pojechałem do szpitala
-Miał pan iść się przespać -powiedziała pielęgniarka kręcąc głową
-Wyspałem się już. Można do niej wejść?-spytałem
-Tak-powiedziała po czym zniknęła. Wziąłem krzesło i dostawiłem do jej łóżka. Leżała taka bezbronna. Złapałem ją za rękę i w tym momencie usłyszałem głośne pikanie jednej z maszyn monitorującej jej serce. Od razu zjawili się lekarze
-Co się dzieje?-spytałem
-Serce przestaje jej bić. Proszę odejść -powiedział. Gdy jej serce zaczęło z powrotem normalnie funkcjonować wyszli. Przybliżyłem się do niej i szepnąłem na ucho
-Zawszę będę obok ciebie, więc jeśli postanowisz mnie zostawić i odejdziesz musisz wiedzieć że będę zaraz za tobą -powiedziałem i zauważyłem Michała stojącego w drzwiach
-Teraz już mam pewność że bardzo ją kochasz i więcej nie popełnisz takiego błędu-powiedział
-Nigdy, za dużo już straciłem przez taką głupotę
Rozalia 
Zgodziłam się na tą operację tylko dla tego że zrozumiałam że bardzo go kocham i ta historia nie może się teraz skończyć. Jasne prędzej czy później umrzemy, ale to za wcześnie. Chciałam zaryzykować. W czasie śpiączki słyszałam każde jego słowo, czułam każdy dotyk. Nagle poczułam mocny ból i ostre światło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam obok mnie Michała
-Rozalka w końcu! -krzyknął i wybiegł z sali. Po chwili wrócił z lekarzem
-Dzień dobry, jak się pani czuje? coś boli?-spytał
-Nie-powiedziałam a on zabrał mnie na badania. Po 30 minutach wróciłam z powrotem do sali
-Ma pani wielkie szczęście -powiedział lekarz
-Sama nie wierzę że się wybudziłam
-Nie mówię o tym. Ten chłopak siedział tu całą noc i poszedł tylko na chwilę. Siedział tu przez cały czas. Musi naprawdę panią kochać -powiedział i wyszedł

niedziela, 22 maja 2016

#Trzydzieści dwa

To kurwa czy Rozalia?

-Nie wiem, za dużo się dzisiaj działo. Nie chcę powiedzieć czegoś co nie jest prawdą i potem któreś z nas będzie tego żałowało.
-Więc kiedy będziesz wiedzieć? - wzruszyłam jedynie ramionami a on wyszedł trzaskając mocno drzwiami
-Brawo-powiedziała Łucja i również wyszła z domu. Nie miałam siły wstawać z łóżka, ale ktoś zaczął pukać do drzwi. Przez judasza zobaczyłam stojącego Michała. Nie chciałam słuchać jego kazań więc wróciłam do pokoju i ponownie zakładając słuchawki puściłam muzykę. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam
       Rano obudziłam się ze strasznym bólem głowy i gdy tylko chciałam wstać zrobiło mi się strasznie niedobrze, więc szybko pobiegłam do łazienki i to zwymiotowałam. Natychmiast obok mnie pojawił się Kubiak z Łucją
-Co ci?-spytała Łucja
-Nic
-Rozalia!
-Co?!-krzyknęłam - Dobrze wiesz co mi jest-powiedziałam zdecydowanie ciszej
-Rozalia co się dzieje?-spytał Michał
-Po prostu źle się poczułam -powiedziałam kierując się do kuchni gdzie na moje nieszczęście siedział Zbyszek
-Może w ciąży jesteś?- spytał niepewnie Kubiak
-Ta, chyba z powietrzem-powiedziałam odkręcając butelkę z wodą
-A ten chłopak z którym przytulałaś się przed halą? -spytał Misiek
-Michał daj jej spokój, ona nie jest w żadnej ciąży -powiedziała Łucja
-To co jej jest? -spytał a ja usłyszałam dzwonek telefonu więc poszłam do mojego pokoju by go odebrać
-Tak słucham?
-Dzień dobry, asystentka doktor Alice Romer. Dostaliśmy pani wyniki więc czy mogła by pani przyjść do nas za godzinkę?-spytała
-Tak, oczywiście że będę -powiedziałam i się rozłączyłam.
-Rozalia, przepraszam że tak na ciebie najeżdżam, ale się martwię
-Dobra, nieważne, ja się muszę zbierać bo mam spotkanie
-Jakie?-spytali chórem
-Łucja mówiła że wracacie do Polski-powiedział Zbyszek
-Bo wracamy, ale muszę coś załatwić -powiedziałam. Wzięłam z pokoju zestaw do ubrania i zamknęłam się w łazience. wyszłam z łazienki i wyciągając papiery włożyłam je do torebki i wyszłam z domu. Udając się spacerkiem do szpitala. Po drodze porozmawiałam jeszcze chwilę z Pablem o jego organizacji na Igrzyskach. Niestety nadszedł czas by zobaczyć wyniki. Siedziałam cała poddenerwowana w gabinecie wpatrując się w minę lekarki
-I jak?-spytałam bo nie mogłam już wytrzymać
-Przykro mi ale to prawda. Rak bardzo szybko się rozprzestrzenia i będzie potrzebna operacja. Tylko jest bardzo duże ryzyko że się pani nie obudzi
-Jeśli nie zgodzę się na operację to umrę, a jak się zgodzę to też umrę?-spytałam ze łzami w oczach
-To nie tak, nie wiemy jaka będzie reakcja organizmu. Może się udać
-Jaka jest szansa
-Zawsze taka sama 50 na 50. Jeśli pani podejmuje się operacji to są papiery i proszę jej jeszcze dziś dostarczyć
-Dziękuje za wszystko. do widzenia -powiedziałam.
-Proszę się jeszcze dobrze nad tym zastanowić. To może się udać- powiedziała.  Gdy weszłam do domu od razu zamknęłam się w pokoju i zaczęłam znowu płakać. Nagle do pokoju weszła Łucja
-Rozalia zbieraj dupę na... Ej, co się dzieje? -spytała
-Nic po prostu nie wyspałam się -powiedziałam i poszłam do łazienki. Zmyłam resztki makijażu i ubrałam coś wygodniejszego.
-Co ci?-spytała gdy byłyśmy już w aucie
-Nic, ostatnio jestem po prostu bardziej zmęczona
-Kłamiesz, przyszły wyniki?
-Nie, powinny przyjść za tydzień
-Akurat na finał-zaśmiała się
*Tydzień później*
    Nie wiem jak przeżyłam ten tydzień, z dnia na dzień jest coraz gorzej. Właśnie z Łucją usiadłyśmy na trybuny by dopingować chłopaków w walce o finał, który zagrają z Rosją.
-Idę do łazienki-powiedziałam do przyjaciółki i zaczęłam się kierować w stronę toalety. Zapatrzona w telefon i jak na moje szczęście, a raczej jego brak musiałam na kogoś wpaść
-Przepraszam-powiedziałam, ale gdy zobaczyłam z kim się zderzyłam od razu wstałam i
zaczęłam znowu iść.
-Poczekaj! - zero reakcji z mojej strony- Rozalia, kurwa! Nie udawaj że mnie nie znasz
-To kurwa czy Rozalia? -spytałam odwracając się. On podbiegł do mnie i stanął naprzeciwko mnie
-Porozmawiamy?-spytał
-A gdzie masz Małgosie? Przecież tak dobrze wam było- zaśmiałam mu się w twarz i weszłam do łazienki. Po chwili widziałam tylko ciemność