niedziela, 28 lutego 2016

#Dwadzieścia jeden

Przecież o nic nie pytam.

Rozalia
I po co ja mu to powiedziałam?! Zamknęłam się w pokoju i rzuciłam się na łóżko, zakładając uprzednio słuchawki i puściłam muzykę. Siadłam przy oknie i wpatrywałam się w ulicę. Po parunastu minutach zauważyłam samochód Zbyszka. Jeszcze jego tu brakowało... Wzięłam torebkę i wyszłam przez okno kierując się do Łucji. Dotarłam po paru minutach i zaproszona przez jej mamę skierowałam się do pokoju przyjaciółki.
-Hej, co tam?-spytała a ja momentalnie zaniosłam się płaczem i przytuliłam się do przyjaciółki. Gdy się już uspokoiłam chciałam opowiedzieć o tym wszystkim Łucji, ale rozdzwonił się mój telefon. spojrzałam na wyświetlacz ,,Michał" od razu odrzuciłam połączenie, co spowodowało grymas na twarzy przyjaciółki
-Rozalka co się dzieje?-pytała i kolejne połączenie tym razem dzwoniła Monika. Zebrałam się w sobie i odebrałam
-Rozalia gdzie ty do cholery jesteś? -rozdarł się wkurzony Michał
-Jak najdalej od domu-powiedziałam -Radzę jechać na lotnisko bo nie zdążysz na samolot
-W dupie mam samolot, teraz jesteś ty ważna. W tej chwili mów gdzie jesteś! -krzyczał
-W drodze do Turcji. Do zobaczenia na miejscu-powiedziałam i się rozłączyłam. Wiedziałam że inaczej nie sprowadzę go tam. Wyłączyłam telefon i opowiedziałam wszystko Łucji
-Rozalia z wszystkiego da się wyjść. Zaczniesz się leczyć i wszystko wróci do normy. A poza tym nie powinnaś Michał tak traktować, już nawet nie mówiąc o Zbyszku. Michał to twój brat-mówiła
-Właśnie dlatego chcę żeby wrócił do Turcji. Tam jest teraz jego życie. Tam ma pracę i tam jest rodzina
-Nie popieram tego co robisz. Chodź musimy gdzieś pojechać
-Gdzie?
-dowiesz się zaraz
-Jestem zmęczona. Daj spokój jutro- próbowałam jakoś ją przekonać, ale na nic mi się to nie zdało i już po paru minutach byłyśmy w drodze do Łodzi
-Powiesz mi w końcu co ty odwalasz?-spytałam
-Muszę Ci przedstawić kogoś
-No teraz to chyba sobie jakieś żarty robisz! Nie mam zamiaru nikogo poznawać!
-Spokojnie, nie każe ci się żenić! Nawet nie powiedziałam kto to. -powiedziała i już w ciszy dojechałyśmy do Łodzi i zaparkowała pod jakąś kliniką
-Poczekaj tu, ja za momencik wracam-powiedziała i zniknęła w środku. Tak jak mówiła po chwili była z powrotem i weszłyśmy d budynku
-Dzień dobry nazywam się Łukasz Krzyżyk i jestem onkologiem-powiedział wysoki brunet może po 40-stce
-Rozalia Kubiak -podałam mu rękę i zwróciłam się do Łucji - Mówiłam ci że to nic nie zmieni
-To się jeszcze okaże. Ma pani wyniki badań?-spytał
-Tak-powiedziałam co spowodowało dziwne spojrzenie Kalisz -Musiałam je wziąć zanim Michał je dopadnie-powiedziałam
-Przecież o nic nie pytałam-powiedziała śmiejąc się
-/to może przejdziemy do gabinetu-powiedział ten cały doktor, jak się później okazało był to chrzestny Łucji. Dał mi skierowanie na inne badania i umówił na następną wizytę
-Łucja, ale ja za tydzień wylatuje do Włoch-powiedziałam gdy siedziałyśmy już w aucie
-Chyba sobie żartujesz! Zostajesz tu ze mną, wyleczą Cię i co najważniejsze teraz wyciągasz telefon i dzwonisz do miśka mówiąc że jesteś w Polsce i masz zamiar się leczyć!
-Nie ja nie mogę, a przede wszystkim nie chce sie leczyć
-Rozalia nawet tak nie mów! Musisz żyć bo kto będzie moją druhną? Kto będzie chrzestną moich dzieci? Kto będzie jeździł ze mną do Castoramy? -na to ostatnie stwierdzenie wybuchnęłam śmiechem -Widzisz, nie możesz się poddawać!
-Okey, zacznę się leczyć, ale i tak potem wyjadę do Włoch
-To wyjedziemy razem! a teraz telefon i dzwonisz do Michała
-Nie wzięłam go-powiedziałam co było prawdą bo krzątał się gdzieś na podłodze w pokoju Łucji
-to masz mój i dzwoń!-nakazała '
-Ale znam numer tylko do Moniki -powiedziałam oczywiście kłamiąc
-Może być, przecież obok na pewno będzie Misiek -powiedziała a ja wybrałam numer
-Tak słucham?-spytała
-Monika tu ja Roz-nie dala mi skończyć
-Rozalia, gdzie ty jesteś?!
-A gdzie wy?-spytał
-Na lotnisku i cie nie widzimy. Gdzie jesteś?
-Dojeżdżam do Bełka-powiedziałam
-Michał wracamy do Bełchatowa, Rozalia nigdzie - tyle usłyszałam w oddali po czym się rozłączyła.
-Odwieźć cię od razu do domu? -spytała
-Najpierw muszę wziąć mój telefon-powiedziałam . Po dwudziestu minutach siedziałam i czekałam na huragan, który miał dojść niedługo. I jak sie spodziewałam misiek gwałtownie otworzył drzwi
-Rozalia martwiłem się o ciebie! nigdy więcej nie rób takich akcji. Obiecujesz?-spytał i chciał mnie przytulic ale ja stałam w bezruchu gdy zobaczyłam sylwetkę stojącą jeszcze w drzwiach wejściowych
-Halo! Rozalia! -ponownie Michał coś do mnie mówił
- obiecuję, zapisałam się nawet do kolejnego onkologa. -powiedziałam spokojnie
-Tak się cieszę-powiedział i znów mnie przytulił
-Michał ale co z tobą?
-Przecież jest końcówka ligi-powiedział
-To jest właśnie moment w którym cię najbardziej potrzebują. Ja zrobiłam cos dla ciebie więc ty też zrób coś dla mnie i wróć do Turcji. Będę dzwonić pisać co tylko chcesz, tylko zagraj na 200% i zdobądź mistrzostwo Turcji-powiedziałam
-ale obiecaj mi że będziesz sie leczyć i zostaniesz w Polsce
-Ociecjuę-powiedziałam kolejny raz to słów i kolejny raz czułam jak coraz bardziej się ranie
-Monika zarezerwuj bilety-powiedział Michał do swojej żony a potem do mnie- Zaraz po zakończeniu sezonu wracam do ciebie i biada jak uciekniesz. O poddaniu się nie ma mowy w końcu jesteś z Kubiaków! A oni się nie poddają. Jasne?-zapytał. Po kolejnych dwóch dwóch godzinach rozmowy i bawieniu się z Polą Michał i jego rodzina pojechali na lotnisko by wrócić do Turcji...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za wszelkie błędy ale nie miałam czasu sprawdzać

niedziela, 21 lutego 2016

#Dwadzieścia

Tu już nie chodzi o to...


Rozalia 
To był niesamowity wieczór. Byłam szczęśliwa jak nigdy. Porozmawiałam jeszcze chwilę z chłopakami i Moniką po czym musiałam udać się do pracy.
-Ej, no nie idź. Jeden dzień ci nie zaszkodzi-mówiła Monika
-A w ogóle czemu ty pracujesz? -spytał Michał
-A co mam siedzieć całymi dniami sama w domu?-odpowiedziałem pytaniem na pytanie
-No w sumie, a nie możesz sobie dziś odpuścić. Powiedz że się źle czujesz czy coś tam
-No dobra-powiedziałam i zadzwoniłam do szefowej. Powiedziałam dlaczego dzwonię, a ona nawet nie spytała o powód tylko od razu się zgodziła
-Już?-spytał Michał
-Tak, tak, tylko poczekaj muszę jeszcze coś wziąć. Po paru minutach razem opuszczaliśmy dom.
-To powiecie nam co zaplanowaliście?-spytała Monika
-Wszystko w swoim czasie -powiedział Zbyszek. Szliśmy tak dobre 20 minut. Co chwila zwijając się ze śmiechu.
-Jesteśmy-powiedział Michał gdy staliśmy przed parkiem linowym
-Żartujecie?-spytałam wystraszona
-Nie, a czemu? Boisz się?-spytał jakże kochany braciszek
-Jakbyś nie pamiętał to ci przypomnę że mam lęk wysokości i to przez ciebie!-powiedziałam podniesionym głosem
-Zaraz przez ze mnie, dawaj będzie zabawa
-Jeśli przeżyje to obiecuje ci że ty będziesz martwy!-krzyknęłam i podeszliśmy w stronę instruktora. Już wiedziałam jak się na nim zemszczę. Zaczęłam flirtować z tamtym chłopakiem, a na Michała zadziałało to jak płachta na byka. Odciągnął mnie na bok i się zaczęło
-Co ty wyprawiasz?-spytał wściekły
-Rozmawiam z tym przemiłym instruktorem-powiedziałam
-Musisz mu to robić?-spytał a mnie to zdziwiło
-Komu? Michał ogarnij się. Podoba mi się -powiedziałam oczywiście kłamiąc
-nie mówię o tym fagasie, ale o Zbyszku
-Co on ma do tego? Daj spokój
-On cię kocha! Ślepa jesteś czy co?
-Daj spokój między nami nic nie ma
-Czy aby na pewno? Gdyby nie było to by tutaj nie był. Zrezygnował specjalnie z treningów za co trener jest wkurwiony. Może ty go nie kochasz, ale on cię tak więc z łaski swojej nie odwalaj teatrzyków!-powiedział i odszedł. Stałam tam jak sparaliżowana. Rozalia otrząśnij się! mówiłam sobie w myślach. Westchnęłam głęboko i wróciłam do reszty. Michał był na mnie wściekły. Nic a nic się nie odzywał, nawet na mnie nie patrzał
-Spokojnie przejdzie mu, musi zrozumieć że ten instruktor ci się spodobał
-Tu już nie chodzi o to-powiedziałam i poczułam napływające łzy. Zamknęłam jak najszczelniej oczy, by nie dać upustu łzą.
-Rozalia wszystko okej?-spytał /Zbyszek, an co bardziej chciało mi się płakać. Obwiniałam wszystkich tylko nie siebie! Jak mogę być taką egoistką?!
-Tak, tak -odpowiedziałam po chwili. Z trudem pokonywałam ten tor, a widząc wzrok tego instruktora to już w ogóle.
-widzisz nie było tak źle.  - powiedział Bartman. Tak go ranię, a on dalej jest dla mnie miły... Może Michał ma rację? Nie! Nie! Rozalia stop! Jest miły i tyle. Masz za dużą fantazję...
- Jakoś poszło-odpowiedziałam wymuszając uśmiech
-Hej, może dałabyś się namówić na kawę-podszedł ten koleś, widziałam złość w oczach Michała
-Nie, niestety jestem już umówiona-powiedziałam spokojnie oddalając się od niego i podeszłam do Moniki
-I jak? Wracamy?-spytała Monika. Prawie w ciszy przebyliśmy drogę powrotną do domu
-Ja niestety muszę wracać już do Rzeszowa -powiedział Zbyszek
-Dziękuje że przyjechałeś -powiedziałam, gdy opuszczał dom
-Nie ma za co-powiedział i się uśmiechnął po czym odjechał. Poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać obiad.
-O co wam poszło?-spytała Monika
-Nie podobała mu się moja rozmowa-powiedziałam ucinając temat. Po chwili posiłek był gotowy. Michał mnie kompletnie ignorował
-To co dzisiaj jedziemy po Polę?-spytał Monikę
-Tak, - odpowiedziała mu żona. rozmawiał tak, a gdy Monika się o coś mnie pytała to odwracał wzrok w inną stronę. Po posiłku mieli już jechać do Łodzi, a potem wracać do turcji. Nie chciałam by nasze kontakty były takie więc gdy Monika się zbierała podeszłam do niego
-Dalej będziesz mnie ignorował?-spytałam, a on ani be ani me - Michał zrozum że my nigdy już nie będziemy razem, on mnie nie kocha-powiedziałam
-A ty?-spytał
-No w końcu się odezwałeś, pięknie. Przepraszam-powiedziałam
-Nie odpowiedziałaś
-A co mam ci niby powiedzieć?
-Prawdę-powiedział spokojnie
-To i tak nie ma sensu-powiedziałam
-Rozalia kochacie sie więc musicie być razem
-Ale nie możemy! Michał ja nie mogę-powiedziałam a łzy same już spływały po policzkach
-Co ty mówisz? Nie możesz? Rozalka nie bądź dzieckiem! wszystko można naprawić!
-Ale nie wszystko się da! Nie chce go bardziej ranić-powiedziałam cicho siadając na kanapie
-Monika weź jej przemów do rozumu bo ja już nie potrafię. Kochają się a ona mówi że to nie ma sensu-powiedział Michał do Moniki która schodziła do nas
-Kochasz, ale kogo?-spytała mnie, ale Michał jej odpowiedział
-Zbyszka
-To czemu z nim nie porozmawiasz, on na pewno czuje to samo-powiedziała
-Ale, nie chce go ranić-powtórzyłam po raz kolejny po czym przytuliłam się do dziewczyny
-Ale w ten sposób go właśnie ranisz!-powiedział Michał
-Ej, spokojnie Misiek. A teraz powiedz dlaczego sądzisz że będąc z nim go bardziej zranisz?-spytała spokojnie Monika w odróżnieniu od mojego brata
-Słuchaj albo mi powiesz, albo ja w tej chwili dzwonie po niego-powiedział i zaczął wykręcać numer, ale ja nie mogłam. Nawet jeszcze rodzice nie wiedzą, a co dopiero Michał. Nikt nie wie i nie może wiedzieć, jednak nie chciałam by Zbyszek tu wracał
-Mam raka!- krzyknęłam
Michał 
Musiałem jej przemówić do rozsądku. Postawiłem jej ultimatum, jednak ona nic się nie odezwała i tak jak mówiłem tak też zrobiłem, wybrałem numer do przyjmującego
-No co tam Misiek?-spytał i gdy miałem mu już odpowiedzieć Rozalia krzyknęła
-Mam raka!
-Michał co? Rozalia ma raka? Zaraz będe-powiedział ale ja na jego słowa już nie zwracałem uwagi
-Ale jak to? Rodzice wiedzą?-spytałem
-nie, nikt miał nie wiedzieć, tak by było lepiej. Poszłam do pracy żeby zebrać na wyjazd. Chciałam wyjechać.
-Rozalia ale jak to byłaś u lekarza? Leczysz się? -spytała Monika
-U paru, wszyscy tylko to potwierdzali. Zrozumcie nie chciałam was krzywdzić, wszystko było już ustalone. Po co mam się leczyć z czegoś z czego się nie da? Lekarze nie dają żadnych szans -powiedziała
-Przecież można próbować! Kiedy zaczęłaś się poddawać? -spytałem z łzami w oczach
-Michał to nic nie da! Wszystko skończone!
-Jak mogłaś nam tego nie powiedzieć? Pomyślałaś o mnie, o rodzicach?- pytałem
-Rodzice Nie przejęli by się. -powiedziała
-Ale ja? Monika? Zbyszek?
-A myślałeś że co? Że mam po prostu taki kaprys? Że specjalnie go krzywdzę?
-Teraz to powiesz mu to sama-powiedział
-Zadzwoniłeś?-spytała ze złością w oczach
-Tak i zaraz tu będzie
-Jak mogłeś?-spytała
-Widocznie tak samo jak ty!
-Nienawidzę cię!-krzyknęła i pobiegła na górę. Chciałem ją zatrzymać, ale zamknęła się
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam! Przepraszam że tak krótko i trochę bez sensu, ale pisałam to na szybko i chyba mi to nie służy, ale cóż. rozdział składam na wasze ręce. Z chęcią wysłucham co o tym myślicie. Zostawcie po sobie komentarz. Tak ładnie proszę ;)
Do zobaczenia za tydzień!

niedziela, 7 lutego 2016

#Dziewiętnaście

Nie rób tych oczek, trza było myśleć przed, a nie po


Byłam mega zaskoczona. Już myślałam że wszyscy mają na mnie wylane i w ogóle, ale okazało się że mam najlepszych przyjaciół na świecie. Chciałam ich wszystkich przytulić, ale zamiast tego to oni wzięli mnie w kółko i przytulili
-Duszę się-udałam krztusząc się, jednak mój śmiech zdradził. Po chwili jednak odpuścili i zabawa trwała w najlepsze. Było dużo śmiechów, zabaw
-Ej, Michał kara za przegrany zakład-zaśmiała się Monika
-Musze?-spytał i zrobił oczy kota ze Shreka
-Tak!-krzyknęli wszyscy chórem
-Nawet ty przeciwko mnie?-spytał patrząc na mnie
-Michaś, kara musi być-zaśmiałam się
-A Paulina to co? Ona też nie trafiła-próbował się wymigać
-Ja? Przecież zakładałeś się z Moniką a nie ze mną-zasmiała się dziewczyna
-Ej, ale Paulina też byś mogła zrobić rundkę -zaśmiał się Nowakowski na co dostał kukasńca w bok od swojej narzeczonej
-Paula no dawaj -zaśmiał się Zbyszek
-Wal się -odpowiedziała dziewczyna
-dobra wiecie co?
-Oświeć -zaśmiałam się
-Masz-zniżył karnisz z lampką nad moją głową. Na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem
-A tak serio?-spytała Monika gdy przestała się chichrać
-Zachowam swoją męską dumę i przyjmę to na klatę -powiedział i się rozebrał do spodenek co wszystko uwiecznił Kłos. Michał wyszedł z bloku na sam dół co połowa gości zrobiła również. Monika wzięła mężowi spodnie by ten mógł je od razu założyć jednak Zbyszek obmyślił już chytry plan i ja zagadałam Monikę a on zawinął ciuchy koledze. Ganiali się z dobre 15 minut. W końcu gdy Kłos odparł że pamięć mu się kończy to Zbyszek oddał Michałowi rzeczy.
-Wielkie dzięki- powiedział ironicznie Michał
-Zawsze do usług- uśmiechnął się przyjmujący. Zabawa trwała w najlepsze. Bardzo byłam zaskoczona, a najlepszym prezentem było to że mam przy sobie naprawdę świetnych ludzi

Zbyszek
Zabawa trwała w najlepsze. wszyscy się świetnie bawiliśmy. Wyszedłem na balkon by trochę odetchnąć i zobaczyłem Rozalię  opierającą się o barierki
-Witam jubilatkę-powiedziałem
-Już po północy-zaśmiała się
-Mam coś dla ciebie-powiedziałem przypominając sobie o prezencie, który razem z Moniką i Miśkiem wybieraliśmy
-Dziękuję-powiedziała dając mi buziaka w policzek -Jest cudowny
-Tak jak ty-powiedziałem nagle na balkon wszedł Misiek oznajmiając że mamy szybko zejść na dół. Szybko zbiegliśmy i zauważyliśmy piękne lampiony
-Czyj to pomysł?-spytała
-Zawsze o tym marzyłaś więc najlepszego siostrzyczko-powiedział Kubiak całując siostrę w skroń. Zapaliliśmy lampiony i puściliśmy. Jak zwykle Kłos musiał zrobić fotkę i wstawić na insta. Staliśmy tak jeszcze chwilę po czym wszyscy rozeszli się w swoje strony. Ja, Rozalia, Misiek, Monika i Paulina wróciliśmy do mieszkania dziewczyny i pomogliśmy jej to wszystko ogarnąć.
-Michał a tak w ogóle gdzie macie Paule-spytała blondynka
-Zostawiliśmy u rodziców Moniki-powiedział Michał
-Dobra, to ja się zbieram, Michał wy też prawda?-spytała
-Jasne-odpowiedział Kubiak
-Zbyszek a ty na co czekasz-spytała Rozalia patrząc jak stoję-Nie zostawie cię swojej przyjaciółce, która jest pijana. Nie Wiadomo co ci przyjdzie do głowy-zaśmiała się
-Długo będziemy czekać?-spytał Michał, wziąłem swoje rzeczy ui udałem się z przyjaciółmi. Na miejscu byliśmy po 10 minutach.
-Zbyszek idziesz do góry i na prawo-powiedziała Rozalia
-Czy to przypadkiem nie twój pokój?-spytałem
-Brawo geniuszu-zaśmiał się -chcesz coś do picia?-spytał
-Nie dzięki, a ty gdzie będziesz spała?
-W salonie-odpowiedziała jakby była to najoczywistsza rzecz w świecie
-No chyba nie, ja prześpię się w salonie-opowiedziałem
-Japierdziele maci problemy, śpijcie razem, nie pierwszy i nie ostatni raz-powiedział Michał wchodząc do kuchni na co wybuchliśmy śmiechem
-Grabisz-powiedziała Rozalia patrząc wrogo na brata
-Braciszka skrzywdzisz?-spytał
-Masz rację, kijem bym nie dotknęła -zaśmialiśmy się.

  Rano wstałem z ogromnym bólem głowy. Ostatecznie przespałem się na kanapie. /w kuchni już ktoś sie kręcił więc również udałem się w tym kierunku
-Kac?-spytała Rozalia słodko się uśmiechając
-Tak troszkę-odpowiedziałem
-Trzymaj -podała mi sok i tabletkę
-Dzięki- po chwili do kuchni wszedł Michał trzymając się za głowę
-Ło.. Misiek kac morderca nie ma se-nie zdążyłem dokończyć bo mi chamsko przerwał
-Ciiiiiii hamuj... głowa mnie boli.. szanuj..-mówił jak jakiś debli
-wiesz, miałam dla ciebie tabletki i sok z ananasa ale chyba nie dostaniesz za to jak traktujesz ludzi panie Kubiak-powiedziała z powagą Rozalia  choć widziałem że próbuje zatrzymać śmiech'
-Kobieto nie żałuj mi-powiedział Kubiak i zrobił maślane oczka
-Nie rób tych oczek, trza było myśleć przed, a nie po -powiedziała poważnie lecz po chwili wybuchła śmiechem i podała bratu to co mi poprzednio.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam ze tak krótko, trochę bez sensu i z pewnością mnóstwem błędów, ale brak czasu. Poza tym Puchar Polski.
Ps. Widzieliście ten świetny mecz Skrzatów. Zagrali świetnie tak jak ZAKSA, ale cóż mistrz jest tylko jeden. Chłopcy śa genialni, a jeszcze jak Michał wszedł na podium to tak mi się go szkoda zrobiło.. Eh.. ale w następnym sezonie wróci i będzie dobrze <3

poniedziałek, 1 lutego 2016

Osiemnaście


To ja powinnam podziękować że udowodniłaś mi jaki to dupek

Zaczęłam krzyczeć i wtedy uświadomiłam sobie że to tylko głupi sen, a na laptopie była jakaś komedia. Spojrzałam na zegarek. Była 1:25 wyłączyłam urządzenie i poszłam spokojnie spać.
  Następnego dnia wstałam dość wyspana. Wyjęłam sobie ciuchy i poszłam do łazienki. Po 15
minutach wyszłam ubrana tak:

















Zeszłam na dół zjeść śniadanie, a potem zabrałam się na spacer. Jednak postanowiłam z tego zrezygnować i ruszyłam w drogę do centrum handlowego. W końcu to moje urodziny. Po trzech godzinach spędzonych w galerii wróciłam do domu. Tam jak od tygodni pustki. Rodzice bywali w domu jak goście. Od tygodnia pracuje w małej kawiarni. Postanowiłam sobie że znajdę pracę by się nie nudzić i tak też zrobiłam. Nie był to szczyt moich marzeń, ale zabicie czasu. Spojrzałam na zegarek i zauważyłam że za 30 minut zaczynam zmianę. Chwyciłam, torebkę i wyszłam z domu uprzednio je zamykając. Weszłam do miejsca pracy- jak oficjalnie. Ubrałam fartuszek i stanęłam za ladą.

Andrzej
-Witaj kochanie-gdy tylko otworzyłem oczy zobaczyłam Małgosię
-cześć księżniczko-złożyłem namiętny pocałunek na jej ustach
-zapraszam na śniadanko-powiedziała gdy oderwaliśmy się od siebie. Zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy do galerii handlowej, ponieważ jutro jedziemy w odwiedziny do jej rodziców. Po zakupach udaliśmy się do pobliskiej kawiarni


Zbyszek
Po porannym treningu wraz z paroma kumplami udaliśmy się do koleżanki Laury-Pauliny. Pomogliśmy jej w przygotowaniach do niespodzianki dla Laury. Nawet Michał powiedział że będzie. Po drodze wstąpiliśmy po tort urodzinowy, który był zamówiony i różne ciasta. O 16 byliśmy już na miejscu. Odwiozłem chłopaków pod dom brunetki a sam pojechałem do Łodzi odebrać państwa Kubiak. 

Rozalia
Po chwili przyszła do mnie kierowniczka-pani Beata 
-Wszystkiego najlepszego słonko-powiedziała wręczając mi małe pudełeczko
-Dziękuje -odpowiedziałam i przytuliłam kobietę. Po chwili wróciłam do swojej pracy, było coraz więcej klientów, a po godzinie udałam się na przerwę. W między czasie dostałam także życzenia i piękną bransoletkę od Kamili
-Rozalko wiem że masz przerwę, ale Kamila(druga kelnerka ) nie daje sobie rady-nie dałam jej dokończyć tylko odparłam
-Jasne już mykam jej pomóc-powiedziałam z promiennym uśmiechem
-Dziękuje-powiedziała a ja wróciłam z zaplecza i podeszłam do Kamili, która akurat parzyła kawy
-O fajnie że jesteś, tamten stolik-wskazała mi na dwie osoby siedzące pod oknem. Nie wierzyłam własnym oczom. Akurat z parunastu kawiarni musiał sobie wybrać tą. Postanowiłam jednak że nie dam się ponieść emocja i wezmę wszystko na lajciku 
-Dzień dobry, co podać-spytałam ze sztucznym uśmiechem
-Rozalia ty tu?-spojrzał na mnie 
-Nie utrudniaj mi roboty i powiedz co zamawiacie-syknęłam. A miałam być profesjonalna 
-Dwie kawy i po ciastku kokosowym-powiedział a ja już miałam odchodzić gdy ta jego niunia złapała mnie za rękę. Odwróciłam się z mordem w oczach 
-Cos jeszcze?-spytałam 
-Przepraszam -powiedziała cicho 
-Nie przepraszaj-uśmiechnęłam się - To ja powinnam podziękować że udowodniłaś mi jaki to dupek-powiedziałam i odeszłam. Przekazałam zamówienie Kamili a sama ruszyłam dalej brać zamówienia. Gdy chciałam wziąć kawę zatrzymała mnie Kamila
-Hmm? -spytałam
-Daj mi to ja to zaniosę, bo widzę że za sobą nie przepadacie
-Taka sytuacja-wzruszyłam obojętnie ramionami, choć wcale nie było mi łatwo patrzeć ja się obejmują i całują-Dzięki-dodałam jeszcze wymuszając uśmiech. Chodziłam od stolika do stolika zbierając zamówienia, donosząc je i zabierając brudną porcelanę. Ciągle czułam na sobie wzrok tej dwójki. W końcu raczyli opuścić lokal a ja odetchnęłam z ulgą i przewróciłam oczami na co moja towarzyszka się zaśmiała. Po południu lokal zacząl pustoszeć, by na wieczór znów się zapełnić. Z powodu że nie miałam co robić w domu zaproponowałam pani Beacie że zostanę do 20. Czyli 3 godziny dłużej, bo sama w domu bym zwariowała. W moje ślady poszła również Kamila, by trochę dorobić. 
-Jakoś dziwnie dziś pusto-skwitowała Kamila 
-Ciesz się -zaśmiałam się 
-co to była za para-spytała patrząc na mnie 
-Mój były-odpowiedziałam starając się zapanować nad emocjami 
-Przykro, czemu się rozstaliście?-ciągnęła temat 
-Zdradził mnie
-Dupek-powiedziała i resztę godzin zleciała nam również na pogaduchach. Raz tylko na jakiś czas ktoś przychodził. Punktualnie o 20 wyszłyśmy razem z budynku
-Masz jakieś plany?-spytałam 
-Co do wieczoru to pustka-odpowiedziała
-To zapraszam do siebie na wino, po świętujemy trochę moje urodziny-powiedziałam 
-Bardzo chętnie-powiedziała i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Dotarliśmy tam po 15 minutach 
-Jenyś jak tu ślicznie-odpowiedziała rozglądając się 
-normalnie-odpowiedziałam 
-Dałabym wiele by mieć taki dom, a gdzie twoi rodzice?-spytała 
-Na spotkaniu biznesowym, od jakiś tygodni bywają tu tylko przelotnie
-Nie boisz się tu tak sama być?-spytałam gdy wyjmowałam z szafki wino i kieliszki 
-Wiesz co ostatnio mi się śniło że jakiś gościu wszedł do mojego pokoju z nożem-odpowiedziałam śmiejąc się z wczorajszej sytuacji
-Bosz... -weszłyśmy na górę, jednak Kamila zaproponowała mi wyjście w jak to stwierdziła ,,tajemnicze miejsce" Zgodziłam się. Pokierowała mnie w co mam ubrać. Postanowiłam na ten zestaw. Pożyczyłam jeszcze Kamili jedną sukienkę. Po paru minutach doszłyśmy do ul. Adama Mickiewicza i weszłyśmy do klatki schodowej, a potem na 3 piętro wind a pod numer 15. 
-Słuchaj mam coś dla ciebie, ale opaska-wskazała na przedmiot wyjmowany z torebki
-Niech ci będzie-odpowiedziałam i założyłam czarną chustkę. powoli przekroczyliśmy próg
-Możesz zdjąć -odpowiedziała. Zrobiłam to o co mnie prosiła i gdy zobaczyłam to rozpłakałam się

Zbyszek
Gdy wszystko było już gotowe Łucja napisała do koleżanki Rozali z pracy, że wszystko jest gotowe i czekają na nie. Siedzieliśmy tak sobie rozmawiając i wykłócając się jak na to zareaguje
-Będzie się śmiać-powiedziała Paulina 
-Ja obstawiam że będzie stała jak wryta i czekała aż ktoś coś powie-powiedział Michał
-Moim zdaniem rozpłaczę się-powiedziała Monika na co wszyscy się na nią dziwnie spojrzeli-No co?
-To może zakład?-spytałem 
-Ok, osoby które przegrają muszą na bieliźnie przebiec wokół bloku-powiedział pewny siebie Michał
-Oj, Michaś będzie bieganko-powiedziała do przyjmującego jego żona  
-zobaczymy-odpowiedział chłopak i już po chwili Rozalia wchodząc ściągnęła opaskę. Byłą tak wzruszona że się popłakała. Monika jednak miała rację 
-Wygrałam-zaśmiała się z Kubiaka 
-Dziękuje-powiedziała dziewczyna przytulając nas, a raczej próbując 
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział wędruje do was. Chciałabym was przeprosić za moją nieobecność na blogu i brak postów, ale moje problemy zdrowotne ciągną się i ciągną i przez to wszystko mam mało czasu a jak to tego dochodzi jeszcze nauka to już masakra. Ale od tego tygodnia postaram się dodawać posty regularnie. Ewentualnie z małymi opóźnieniami 

ps przepraszam za te wszystkie błędy i powtórzenia, ale pisałam to na szybkiego ;)