niedziela, 27 marca 2016

#Dwadzieścia pięć

"Więc to jednak Ty"

-Chyba mnie pan z kimś pomylił, pański współlokator awanturował się w klubie więc odwiozłam go
-Możliwe, przepraszam za niego,
-Nic się nie stało, do widzenia-odpowiedziałam i gdy odeszłam odetchnęłam z ulgą. Wróciłam do mieszkania i po krótkim prysznicu oddałam się do krainy Morfeusza
  O  zadzwonił mój budzik. Uwielbiam to uczucie, gdy wiedząc że niedziela musisz iść do pracy. Bezcenne. Szybko się ogarnęłam, zjadłam śniadanie i pijąc kawę spacerkiem udałam się na halę, gdzie była już cała ekipa.
-Dzień dobry!- powiedziałam wchodząc i po krótkich oględzinach rozdzieliłam obowiązki. Nagle zadzwonił mój telefon
-Tak słucham?-spytałam
-Dzień dobry pani Rozalio, dzwonił do mnie trener jednej z drużyn i pytał się czy mogą przyjść na trening do hali?- spytała się moja szefowa
-Jak najbardziej wszystko jest już praktycznie gotowe-odpowiedziałam
-Dobrze w takim razie już nie przeszkadzam-odpowiedziała i zakończyła połączenie.
-Słuchajcie dokończcie tylko tą dekorację i na dziś to będzie koniec - krzyknęłam na cały głos
-Tak jest! -krzyknęli i zasalutowali czym mnie rozśmieszyli. Po ponad  minutach wszyscy pracownicy opuścili halę a pojawili się siatkarze. Na moje nieszczęście musiała to być reprezentacja Polski. Gdy schodziłam z płyty boiska niosąc ze sobą wilki karton, ktoś wleciał we mnie i wylądowałam na podłodze. Moja peruka zsunęła się z głowy, a ja natychmiast poprawiłam ją
-Przepraszam tak bardzo przepraszam-powiedział po włosku Zbyszek. Serio? Jest tu tyle osób i akurat musi to być ona?
-Nic się nie stało-odpowiedziałam i sama wstałam pomimo że siatkarz wyciągnął w moją stronę rękę
-To ty-zaśmiał się
-Przepraszam, ale mam dużo do zrobienia-powiedziałam i go wyminęłam. Zaniosłam karton do magazynu i pojechałam do biura. Tam spędziłam z 2 godziny po czym udałam się wraz z Łucją na obiad. Opowiedziałam jej historię tego nieszczęsnego wypadku
-Szkoda że nie zauważyła że poprawiasz tą perukę -powiedziała na co ja zgromiłam ją spojrzeniem - no co powinnaś z niej zrezygnować
-I chodzić łysa, żeby wszyscy się domyślili. Jesteś bardzo inteligentna -odpowiedziałam
-Nie, wystarczyłoby jakby tylko Michał się dowiedział-odpowiedziała
-Bo mu na pewno sprawi przyjemność patrzenia na chorą, łysą i bez
-Nawet tego nie kończ, mogłabyś chociaż napisać żeby się nie martwił czy coś
-Powiedziała ta co napisała rodzicom kartkę ,,Nie chce was znać, wyjeżdżam. Pa"
-No właśnie ja im napisałam że wyjeżdżam-zaśmiała się. Resztę dnia spędziłyśmy już w normalnej atmosferze. Rozpoczęcie Mistrzostw ma być we wtorek i wraz z tym rośnie moja obawa że coś pójdzie nie tak. Że się coś nie spodoba. Pełna ,,optymistka" jaką z resztą zawsze byłam.
 -Rozalia wstawaj bo się spóźnisz! -krzyczała mi nad uchem moja współlokatorka
-Co?-spytałam ledwo przecierając oczy
-Wstawaj, prawie 9-powiedziała a ja zerwałam się z łóżka i sprawdziłam telefon, jednak szybko się okazało że się rozładował
-Weź mi znajdź tą ładowarkę i zrób śniadanie-krzyczałam z łazienki
-Spokojnie, a poza tym nie jestem twoją służącą-powiedziała śmiejąc się jednak zrobiła to o co ją prosiłam i gdy już miałam wychodzić zatrzymała mnie
-Wychodzisz bez tego?-spytała pokazując na włosy
-Kurwa!-krzyknęłam i założyłam je, nie miałam czasu by ich przypinać więc założyłam czapkę
-Niezła stylówa -zaśmiała się widząc moją białą koszulę, czarne rurki, buty na koturnie i czapkę z daszkiem
-Wal się-powiedziałam i biorąc kluczyki w końcu opuściłam mieszkanie. Kierunek jak zwykle hala. Dziś miały przyjść cheerleaderki i gościu od kamer
-Dzień dobry przepraszam za spóźnienie-powiedziałam do dziewczyn stojących na parkiecie
-Nic się nie stało-powiedziały a ja zaczęłam im wszystko dokładnie tłumaczyć. Gdy skończyłam na halę przyjechała reprezentacja Polski i Niemiec wraz z gośćmi od kamer. Rozmawiałam z nim dobre pół godziny aż do momentu gdy na salę wbiegła Łucja
-Co ty tu robisz?
-Musze pożyczyć auto, wiem że nie powinnam ale muszę
-Dobra chodź za mną-powiedziałam po czym zwróciłam się po włosku do kamerzysty- Zaraz wracam, proszę tu poczekać- Opuściłam halę i skierowałam się do jednego z biur, gdzie miałam zostawione swoje rzeczy. Podałam jej kluczyki oraz dokumenty i razem wyszłyśmy z pomieszczenia. Po chwili ja skierowałam swoje kroki na halę a Łucja na zewnątrz
-Więc to jednak ty- zamarłam. Bałam się obrócić. Chciałam uciec, ale jak? Wiadomo że ma przewagę. Rozalia spokojnie. -Nie udawaj jakby mnie nie było- wiedziałam że zaczyna się zbliżać -Jak mogłem dać sobie wmówić że to jednak nie ty? -powiedział i łapiąc mnie za rękę obróciła tak bym spojrzała mu w oczy, a tego nie chciałam
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam!
Na początku chciałabym złożyć wam spóźnione życzenia wielkanocne. Takie krótkie, ale od serca
Niech radosne Alleluja będzie dla Was
ostoją zwycięskiej miłości i niezłomnej wiary.
Niech pogoda ducha towarzyszy Wam
w trudzie każdego dnia,
a radość serca w czasie zasłużonego odpoczynku.

I jak wam się podoba rozdział? Dajcie znać w komentarzach ;)

niedziela, 20 marca 2016

#Dwadzieścia cztery

Wiesz co nie obraź się ale nie mam ochoty z tobą rozmawiać

Michał
Podróż do Włoch minęła nam spokojnie, choć ja cały czas miałem w głowie sprawę z Rozalią
-Misiek nie martw się będzie dobrze- powiedział Zbyszek gdy siedziałem wpatrując się w sufit
-Łatwo powiedzieć- oznajmiłem wstając i skierowałem się na stołówce gdzie była już przygotowana kolacja. Po chwili Zbyszek dosiadł się do mnie. Zjedliśmy kolację i po powrocie dałem się namówić chłopakom na wyjście do klubu. O umówionej godzinie wyruszyliśmy przed siebie szukając jakiegoś fajnego miejsca. Gdy dotarliśmy do klubu, wszyscy ruszyli na parkiet, a ja obrałem kierunek bar. Parę kolejek i już nic nie wiedziałam co się dzieje
Rozalia 
W piątek postanowiłyśmy z Łucją wybrać się do jakiegoś klubu. Bawiłyśmy się świetnie. W pewnym momencie podeszła do mnie Łucja i pokazała na Kubiaka, który siedział przy barze już mocno napity
-Idź do niego-powiedziała
-A jak mnie pozna?
-Prędzej czy później cię zobaczy, a poza tym jest napity. Chcesz żeby zrobił coś głupiego?- wiedziałam że ma racje. Niepewnie podeszłam do niego.
-Hej- powiedziałam po polsku o wiedziałam że w innym języku po pijaku nie zrozumie
-Polka?-spytał ledwo podnosząc wzrok znad kieliszka
-Tak, co ty tu robisz sam?- spytałam niepewnie
-Bo życie jest do dupy! Wszystko się wali! Miałaś kiedyś tak że wszystko praktycznie było idealnie a nagle bum i n ie masz już nic?
-I to nie raz
-Tak w ogóle to się nie przedstawiłem, Michał-wyciągnął dłoń w moją rękę, a ja nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć, ale znając go jutro nic nie będzie pamiętał
-Rozalia -odpowiedziałam
-Jak moja siostra. Mogę się  ciebie o coś zapytać?
-Jasne
-Wiedząc że masz brata, kochającą rodzinę i nie tylko wyjechałabyś nie wiadomo gdzie? - wmurowało mnie. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć
-Może wyjechała, bo stwierdziła że tak będzie dla tej rodziny lepiej -odpowiedziałam
-Ale ja tego nie rozumiem!
-Ona nie chciała cie ograniczać
-Dobra, chciała wyjechać to mogła to zrobić, ale ja się tak bardzo o nia martwię, nie wiem co u niej, jak się czuje, nawet nie wiem czy żyje. Wiesz jak ja się czuję?
-Michał na pewno żyje i ma się dobrze, nie martw się on nią i uspokój się
-Skąd ty to możesz wiedzieć? Nie znasz jej-zaczął krzyczeć przez co zwrócił na nas uwagę innych
-Znam ją lepiej niż ty-powiedziałam i dopiero zrozumiałam co wyszło z moich ust
-Co?-spytał
-Nic, powiedziałam że tak myślę
-Wiesz co nie obraź się ale nie mam ochoty z tobą rozmawiać-powiedział a ja wstałam i odeszłam. Zabolały mnie jego ostatnie słowa, ale też przez tą rozmowę zrozumiałam że zraniłam go jeszcze bardziej. Tyle razy pytałam siebie w myślach co u niego, tyle razy wmawiałam sobie że jest mu lepiej
-I jak?-spytała przyjaciółka gdy wróciłam do naszej loży
-Porozmawiałam z nim chwilę a potem stwierdził że nie ma ochoty ze mną gadać
-A powiedziałaś mu że to ty?
-Wie że mam na imię Rozalia, ale jutro nic nie będzie pamiętał
-Rozmawialiśmy na ten temat, on się w końcu przyzwyczai
-Nie sądzę. Patrz co on robi-pokazała na niego jak próbował uderzyć barmana. Szybko ruszyłam w ich stronę
-Spokojnie zajmę się nim-powiedziałam
-Ok, i niech tu więcej nie przychodzi-powiedział jeden z ochroniarzy
-Dopilnuję tego-powiedziałam i zaczęłam go prowadzić do drzwi. Nie powiem bo było to mega wyzwanie
-SSo ty robiss?- spytał pół przytomny. Jak on mógł tak szybko się napić?
-Odwożę cię do hotelu, chyba że chcesz spać na komisariacie-odpowiedziałam prawie krzycząc-Wsiadaj-nakazałam gdy otworzyłam drzwi od samochodu
-SSpokojnie
-Jaki masz numer pokoju?-spytałam gdy zaparkowałam pod odpowiednim hotelem
-Trzy dwa pięć -powiedział. Skierowaliśmy się pod podany numer pokoju. Dobrze że wymyślili coś takiego jak winda, bo inaczej to nie wiem jak byśmy tam doszli. Zapukałam do drzwi. Czekałam, czekałam. Nic.
-Na pewno śpi, to jest sspioch -powiedziała. Ostatnia szansa. Zapukałam i usłyszałam głośne ,,Kurwa kogo tu niesie"
-Dobry wieczór - tylko to zdołałam z siebie wydusić
-Rozalia?-spytał a ja stałam nieruchomo, ale w końcu się ogarnęłam i odpowiedziałam


niedziela, 13 marca 2016

#Dwadzieścia trzy

''Bez Ciebie nie ma dobrej drogi, z tobą żadnej"

*Notka pod rozdziałem ;)*
-Czemu go okłamujesz?-w pierwszym momencie wystraszyłam się, ale po chwili poznałam ten głos
-Po co tu przyszedłeś?
-Pierwszy zapytałem - odpowiedział na co westchnęłam
-Znasz go dobrze i gdybym powiedziała mu prawdę byłby tu jeszcze dziś
-Ale to nie zmienia faktu że to twój brat
-Mam tego dość! co chwile każdy mnie poucza jak mam żyć! Nie, lepiej by było jakby przyjechał, zniszczył sobie karierę i patrzał jak ja umieram! Tak by było lepiej?!
-Czemu zawsze zakładasz najgorsze scenariusze?
-Czyli Łucja nic Ci nie powiedziała?
-A co miała powiedzieć?
-Nieważne-powiedziałam i zaczęłam się wracać tą samą drogą która przyszłam
-Rozalia ja cię bardzo przepraszam, ale w sumie to nawet nie wiem jak się wytłumaczyć - powiedziała. Podeszłam do niej i mocno ja przytuliłam
-wiem że jestem nieznośna, to ja przepraszam
-Może w takim razie dacie się zaprosić na mecz?-spytał Bartman a Łucja spojrzała na mnie
-Nie, n- zaczęła mówić ale jej przerwałam
-Z chęcią-odpowiedziałam
*Miesiąc później*
Wstałam dość wcześnie i zabierając walizki spakowałam je do auta. Pojechałam do Rzeszowa po Łucję z którą razem wylatujemy do Włoch. Gdy dotarłam na miejsce okazało się że Łucja się spóźni więc ruszyłam na halę. Niepewnie weszłam do środka i zapukałam do gabinetu trenera
-Proszę-usłyszałam donośny głos i weszłam do środka
-Dzień dobry-powiedziałam otwierając drzwi
-Cześć Rozalka-powiedział i podszedł przytulając mnie -Co tam u ciebie? Jak zdrówko?
-dobrze z dnia na dzień coraz lepiej a u pana?
-Już dawno na ten temat rozmawialiśmy. Andrzej. Końcówka sezonu więc spokojnie-powiedział i rozmawialiśmy przez paręnaście minut. dostałam sms'a od Łucji więc pożegnałam się z trenerem
-Ja już muszę się zbierać. Do widzenia
-Cześć mam nadzieję że mnie odwiedzisz w Rzeszowie co ?
-Chciałabym, ale dziś wyjeżdżam do Włoch-powiedziałam
-Co? Dlaczego?
-Chcę się rozwijać. Do widzenia
-W takim razie to do widzenia-uśmiechnął się a ja wyszłam z gabinetu.
-Rozalia?- Nie, nie, tylko nie on -Co ty tu robisz?
-Cześć Zbyszek,
-No, hej, ale co ty tu robisz? Jak operacja?
-Wszystko jednak poszło dobrze. A że byłam przejazdem to wpadłam do Kowala
-Na długo zostajesz?
-Nie, właśnie już wychodzę
-A no tak Misiek jutro wraca. Pozdrów go
-Jasne-powiedziałam i opuściłam hale.
MICHAŁ
Koniec sezonu! W końcu! Razem z Moniką i Polą od razu po zakończeniu ceremonii wręczenia medali opuściliśmy halę i skierowaliśmy się na lotnisko, by wrócić do Polski. Już się nie mogę doczekać kiedy w końcu będę mógł przytulić Rozalkę.
   W Polsce byliśmy przed 12. Na lotnisko przyjechał po nas Zbyszek
-Siema!-powiedziałem i przywitałem się z przyjaciel
-Cześć wam!-odpowiedział i pomógł mi wziąć walizki. Całą drogę przegadaliśmy o mało istotnych rzeczach.
-Dzięki że nas odwiozłeś -powiedziałem
-Nie ma sprawy
-Chodź na kawę -powiedziała Monika i chciała otworzyć drzwi ale były zamknięte
-Dziwne, czekaj mam gdzieś klucz-odpowiedziałem i zacząłem szukać aż w końcu znalazłem. Otworzyłem drzwi i całą czwórką przekroczyliśmy próg. Ja poszedłem do pokoju Rozalii gdzie też jej nie było. ?Zadzwoniłem, raz, drugi. Zaczęłam się martwić i zszedłem na dół
-Nie, ma jej w pokoju i nie odbiera-powiedziałem siadając
-Spokojnie pewnie jest z Łucją - powiedziała moja żona i podała mi kubek z gorącą kawą
-Wczoraj były w Rzeszowie -powiedział Zibi co mnie zdziwiło
-Po co?-spytałem
-Mówiła że przejazdem była więc wpadła na halę
-Pewnie jechała do Pauliny -powiedziała Monika
   Dni mijały a Rozalia się nie odzywała. Zgłosiliśmy sprawę na policję, dzwoniliśmy po szpitalach i nic. Chciałem zostać w domu i szukać jej na własną rękę, jednak przez zbliżające się ME musiałem jechać do Spały i zająć się treningami. Rodzice nie powiem bo się przejęli i szukali jej jednak jak zawsze przez pracę i mogą dużo zrobić. Ja nie wierzę że jestem z nimi spokrewniony. Miesiąc szybko minął i już wylatywaliśmy do Włoch na Mistrzostwa, a tak bardzo chciałbym zostać i ją znaleźć. Nie wiem co teraz robi, jak się czuje. Nie wiem nawet czy żyje. Chciałem zadzwonić do Łucji, ale nie mam jej numeru. Jej rodzice nie utrzymują z nią kontaktu.

*Miesiąc później*ROZALIA
Już od miesiąca pracuje jako organizatorka imprez okolicznościowych. Jest po prostu świetnie. Wszystko powili się układa. Jestem już zupełnie zdrowa i szczęśliwa. Właśnie wstawałam by wyszykować się do pracy. O 10 byłam już na miejscu i zasiadłam za biurkiem dokańczając dokumentacje z poprzedniej imprezy
-Rozalia, szefowa Cię woła-powiedziała Marika, moja sekretarka. Dobrze że chodziłam na lekcje włoskiego i potrafię już płynnie mówić w tym języku
-Okey, już idę -powiedziałam i skierowałam się pod odpowiednie drzwi. Niepewnie zapukałam i gdy usłyszałam ciche ,,Proszę" weszłam do środka
-Dzień dobry, wzywała mnie pani-powiedziałam i zajęłam miejsce wskazane przez szefową
-Tak, poprzednia impreza zorganizowana przez ciebie była prawie idealna, więc mam dla ciebie małe wyzwanie
-Słucham
-Jak wiesz już pewnie Pablo się rozchorował, a ma bardzo ważną imprezę, która odbędzie się za tydzień. Więc chciałabym żebyś przejęła tą imprezę. Wiele nie zostało, a w razie problemów możesz zgłosić się do mnie. Jutro powysyłam ci wszystko, a teraz przepraszam bo mam spotkanie
-Oczywiście, do widzenia-powiedziałam i po opuszczeniu gabinetu wybrałam numer do Pabla
-No co tam?-spytał od razu
-Byłam dzisiaj u Cappone i kazała mi przejąć twój projekt. Co to ma być za impreza?
-Aa... to są Mistrzostwa Europy w siatkówkę. Powinnaś się cieszyć b będą też twoi rodacy. Jakbyś miała jakiś problem z projektem to znasz mój adres
-Jasne, dzięki. Zdrowiej -powiedziałam i się rozłączyłam.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział tak praktycznie o niczym konkretnym, ale skoro nie chcieliście epilogu, to może trochę jeszcze to opowiadanie pociągnę.
 Jak myślicie Rozalia spotka się z Kubiakiem we Włoszech czy będzie go bardzo unikać?
  Pamiętajcie jednak że KOMENTUJĄC= MOTYWUJESZ <3
Mam też pomysł na kolejnego bloga i chciałabym się spytać kogo chcielibyście ze Skrzatów zobaczyć w roli głównej? Dajcie znać w komentarzach :*
Ps. Przepraszam za wszelkie błędy

niedziela, 6 marca 2016

#Dwadzieścia dwa


Będę się długo smażyć w piekle 
*Przeczytaj notkę pod rozdziałem*
Dzień po dniu coraz bardziej traciłam siły. Chodziłam z badania na badania. Miałam złośliwego raka piersi z przerzutami. Jutro miałam mieć konsylium i wtedy dowiem się reszty. Z Michałem rozmawiam prawie codziennie. Rodzice byli zaszokowani tą wiadomością, ale w dalszym ciągu nie ma ich często w domu. Cóż takie życie...
  Rano wstałam i od razu zaczęłam się szykować. Poranny rytuał i już o godzinie jechałam z Łucją do Warszawy
-Ej, nie martw się na pewno będzie dobrze-uśmiechała się i złapała mnie za rękę
-Wiem, ale po woli mnie to przerasta. Jak ja będę wyglądać po operacji?
-Ale może wystarczy tylko chemia. Nie martw się. Lekarz mówił ci że jeśli sama będziesz się dołować to choćby to było przeziębienie nie wyjdziesz z tego.
-Masz rację- powiedziałam i pogłośniłam radio. Po dwóch godzinach byłyśmy na miejscu. Sama weszłam do budynku i skierowałam się pod odpowiednie drzwi. W trakcie został ustalony termin operacji, czyli jednak. Po dwu godzinnej rozmowie i ustaleniu wszystkich szczegółów wyszłam z budynku i zadzwoniłam do Łucji bo nie było jej na parkingu
-Gdzie jesteś?-spytałam gdy tylko odebrała
-Nie ważne poczekaj ja już jadę. /daj mi 5 minut -powiedziała i się rozłączyła. Usiadłam na pobliskiej ławeczce i czekałam na przyjaciółkę. Gdy w końcu przyjechała zobaczyłam że nie jest sama. Wyszła z auta a zaraz za nią wyszedł Zbyszek.
-Czy ona musi mi to robić?-spytałam sama siebie
-To co idziemy na obiad?-spytała jak gdyby nigdy nic Łucja
-Nie jestem głodna, wracajmy do domu-powiedziałam spokojnie
-Musisz coś jeść bo zaraz znikniesz- taaa  Łucja i jej mądrość. Prawda że schudłam parę kilogramów, ale to nie moja wina.

ZBYSZEK
Dziś miał się odbyć mecz z Politechniką i po porannym treningu gdy wychodziłem z hali zauważyłem spacerująca Łucję od razu do niej podszedłem
-Hej- powiedziałem
-Bartman co ty tu robisz?-spytała
-Mamy dzisiaj mecz, Rozalia też jest?-spytałem i tak rozmawialiśmy dość trochę czasu. Dowiedziałem się co u Rozalii jak sobie radzi itp. Tak bardzo chciałem mieć ją teraz przy sobie, ale nie mogłem. Gdy zadzwonił telefon Łucji postanowiliśmy jechać razem a potem udać się na obiad. Niestety Rozalia nie była zadowolona moją obecnością. Jednak w końcu udało się ją namówić na obiad
-Rozalia zjedz coś nie wyglądasz dobrze-powiedziałem
-Przepraszam że nie sprostałam wymaganiom pana-powiedziała
-Dobrze wiesz że nie chodziło mi o to
-Rozalia mogłabyś ze mną na chwilę pójść ?-spytała Łucja i poszły w stronę łazienki

ŁUCJA
Po prostu nie wytrzymałam i musiałam jej przemówić do rozsądku.
-Co?-spytała gdy weszłyśmy do łazienki
-Zachowujesz się gorzej niż dziecko! On się o ciebie martwi a ty, nawet nie wiem jak to nazwać! Rozumiem że jesteś chora i możesz mieć jakieś humorki, ale bez przesady! Ranisz osobę która Cię kocha i która ty kochasz, tłumacząc to tym że jesteś chora. A tak naprawdę nawet jakbyś była w 100% zdrowa i tak byś z nim nie była! Chcesz jechać do Włoch? To jedź tam, ucieknij od problemu. Ja mam dość mówienia Ci co masz robić! -powiedziałam i spojrzałam na nią
-Nie pouczaj mnie bo sama nie wiesz jak ja się czuje! Myślisz że mi jest łatwo? Mam raka i prawdopodobnie 3 miesiące życia.  Zostałam tu dla ciebie, ale nie ty zmieszaj mnie z błotem bo nie kłaniam sie przed nim!-powiedziała a ja tym razem stanęłam w bezruchu. Ona wyszła trzaskając drzwiami. Chciałam się ruszyć ale nie mogłam. W końcu się otrząsnęłam i skierowałam się do stolika, gdzie niestety nie było jej. Opowiedziałam wszystko Bartmanowi pomijając to co mi powiedziała. Szybko wyszliśmy z restauracji i skierowaliśmy się na parking, tam niestety też jej nie było
-Gdzie ona może być?-spytałam
-Nie wiem, musiałaś tak na nią naskakiwać?-spytał
-Wiem, nie powinnam aż tak reagować, ale po prostu nie wytrzymuje jak ona siebie rani-powiedziałam
-Dobra, teraz to nie jest ważne tylko myśl gdzie mogła pójść?-spytał
-Wiem! Wsiadaj szybko! -powiedziałam a Bartman wykonał moja prośbę. Ruszyłam z piskiem opon. Na miejscu byliśmy w niecałe 5 minut
-Myślisz że tutaj będzie?-spytał
-Tak, słuchaj idź do niej. Ja tutaj poczekam. -powiedziałam a on ruszył przed siebie

ROZALIA
Wybiegłam tylim wyjściem z restauracji i ruszyłam w stronę domków letniskowych. Gdy dotarłam na miejsce wyciągnęłam z doniczki kluczyk i weszłam do środka. Nie było jakoś zachwycająco, bo wszędzie był brud i kurz, ale co się spodziewać jak nikt tu nie był od dwóch lat. Zobaczyłam że dzwoni mój telefon. domyśliłam się że to Michał i chociaż nie chciałam z nikim rozmawiać musiałam odebrać.
-No co tam Rozalka?- usłyszałam ucieszony głos brata
-To samo co wczoraj - powiedziałam i zaśmiałam się. /chciałam żeby ten śmiech wyszedł jak naturalniej
-byłaś na konsylium?-spytał
-Tak byłam, operację mam za tydzień -powiedziałam
-Tak szybko? coś się dzieje??
-Misiek co am się dziać? Chcą to zrobić szybko żeby nie było większych przerzutów, a jak tam u was?- kolejne kłamstwo przez które będę się długo smażyć w piekle
-Dobrze, Pola jest zdrowa, za to Monika chyba się od niej zaraziła bo cały czas kicha. Może przyjechać do ciebie przed operacją. /zostałbym na dwa, trzy dni co?
-Michał przestań dam sobie radę. Łucja mnie bardzo wspiera. spokojnie, ty masz wygrać Mistrzostwo Turcji-powiedziałam
-Ty się o mnie nie martw-zaśmiał się
-Wiesz co ja już muszę kończyć, jestem zmęczona i idę się położyć-powiedziałam
-Jesteś w domu?
-Tak wróciłam jakieś 20 minut temu- halo? diabeł? Szykuj mi miejsce
-dobra ja nie przeszkadzam, odpoczywaj
-Pozdrów Paule i Monikę-jeszcze zdążyłam dodać zanim sie rozłączył
-Czemu go okłamujesz?-  w pierwszym momencie wystraszyłam się ale po chwili poznałam ten głos
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam! Jak myślicie co odpowie Zbyszkowi Rozalia? Jak się potoczy ich spotkanie?

Ps. W następnym tygodniu będzie prawdopodobnie epilog. Ponieważ nie ma sensu dalej tego ciągnąć. Poprzedniego posta przeczytało ponad 500 osób a komentarz był jeden. Więc jeśli chcecie dalszy ciąg tej historii to napiszcie to w komentarzach
Ps.2. SKRA WYGRAŁA Z ZAKSĄ 3:2! Wielkie brawa dla skrzatów <3