niedziela, 27 marca 2016

#Dwadzieścia pięć

"Więc to jednak Ty"

-Chyba mnie pan z kimś pomylił, pański współlokator awanturował się w klubie więc odwiozłam go
-Możliwe, przepraszam za niego,
-Nic się nie stało, do widzenia-odpowiedziałam i gdy odeszłam odetchnęłam z ulgą. Wróciłam do mieszkania i po krótkim prysznicu oddałam się do krainy Morfeusza
  O  zadzwonił mój budzik. Uwielbiam to uczucie, gdy wiedząc że niedziela musisz iść do pracy. Bezcenne. Szybko się ogarnęłam, zjadłam śniadanie i pijąc kawę spacerkiem udałam się na halę, gdzie była już cała ekipa.
-Dzień dobry!- powiedziałam wchodząc i po krótkich oględzinach rozdzieliłam obowiązki. Nagle zadzwonił mój telefon
-Tak słucham?-spytałam
-Dzień dobry pani Rozalio, dzwonił do mnie trener jednej z drużyn i pytał się czy mogą przyjść na trening do hali?- spytała się moja szefowa
-Jak najbardziej wszystko jest już praktycznie gotowe-odpowiedziałam
-Dobrze w takim razie już nie przeszkadzam-odpowiedziała i zakończyła połączenie.
-Słuchajcie dokończcie tylko tą dekorację i na dziś to będzie koniec - krzyknęłam na cały głos
-Tak jest! -krzyknęli i zasalutowali czym mnie rozśmieszyli. Po ponad  minutach wszyscy pracownicy opuścili halę a pojawili się siatkarze. Na moje nieszczęście musiała to być reprezentacja Polski. Gdy schodziłam z płyty boiska niosąc ze sobą wilki karton, ktoś wleciał we mnie i wylądowałam na podłodze. Moja peruka zsunęła się z głowy, a ja natychmiast poprawiłam ją
-Przepraszam tak bardzo przepraszam-powiedział po włosku Zbyszek. Serio? Jest tu tyle osób i akurat musi to być ona?
-Nic się nie stało-odpowiedziałam i sama wstałam pomimo że siatkarz wyciągnął w moją stronę rękę
-To ty-zaśmiał się
-Przepraszam, ale mam dużo do zrobienia-powiedziałam i go wyminęłam. Zaniosłam karton do magazynu i pojechałam do biura. Tam spędziłam z 2 godziny po czym udałam się wraz z Łucją na obiad. Opowiedziałam jej historię tego nieszczęsnego wypadku
-Szkoda że nie zauważyła że poprawiasz tą perukę -powiedziała na co ja zgromiłam ją spojrzeniem - no co powinnaś z niej zrezygnować
-I chodzić łysa, żeby wszyscy się domyślili. Jesteś bardzo inteligentna -odpowiedziałam
-Nie, wystarczyłoby jakby tylko Michał się dowiedział-odpowiedziała
-Bo mu na pewno sprawi przyjemność patrzenia na chorą, łysą i bez
-Nawet tego nie kończ, mogłabyś chociaż napisać żeby się nie martwił czy coś
-Powiedziała ta co napisała rodzicom kartkę ,,Nie chce was znać, wyjeżdżam. Pa"
-No właśnie ja im napisałam że wyjeżdżam-zaśmiała się. Resztę dnia spędziłyśmy już w normalnej atmosferze. Rozpoczęcie Mistrzostw ma być we wtorek i wraz z tym rośnie moja obawa że coś pójdzie nie tak. Że się coś nie spodoba. Pełna ,,optymistka" jaką z resztą zawsze byłam.
 -Rozalia wstawaj bo się spóźnisz! -krzyczała mi nad uchem moja współlokatorka
-Co?-spytałam ledwo przecierając oczy
-Wstawaj, prawie 9-powiedziała a ja zerwałam się z łóżka i sprawdziłam telefon, jednak szybko się okazało że się rozładował
-Weź mi znajdź tą ładowarkę i zrób śniadanie-krzyczałam z łazienki
-Spokojnie, a poza tym nie jestem twoją służącą-powiedziała śmiejąc się jednak zrobiła to o co ją prosiłam i gdy już miałam wychodzić zatrzymała mnie
-Wychodzisz bez tego?-spytała pokazując na włosy
-Kurwa!-krzyknęłam i założyłam je, nie miałam czasu by ich przypinać więc założyłam czapkę
-Niezła stylówa -zaśmiała się widząc moją białą koszulę, czarne rurki, buty na koturnie i czapkę z daszkiem
-Wal się-powiedziałam i biorąc kluczyki w końcu opuściłam mieszkanie. Kierunek jak zwykle hala. Dziś miały przyjść cheerleaderki i gościu od kamer
-Dzień dobry przepraszam za spóźnienie-powiedziałam do dziewczyn stojących na parkiecie
-Nic się nie stało-powiedziały a ja zaczęłam im wszystko dokładnie tłumaczyć. Gdy skończyłam na halę przyjechała reprezentacja Polski i Niemiec wraz z gośćmi od kamer. Rozmawiałam z nim dobre pół godziny aż do momentu gdy na salę wbiegła Łucja
-Co ty tu robisz?
-Musze pożyczyć auto, wiem że nie powinnam ale muszę
-Dobra chodź za mną-powiedziałam po czym zwróciłam się po włosku do kamerzysty- Zaraz wracam, proszę tu poczekać- Opuściłam halę i skierowałam się do jednego z biur, gdzie miałam zostawione swoje rzeczy. Podałam jej kluczyki oraz dokumenty i razem wyszłyśmy z pomieszczenia. Po chwili ja skierowałam swoje kroki na halę a Łucja na zewnątrz
-Więc to jednak ty- zamarłam. Bałam się obrócić. Chciałam uciec, ale jak? Wiadomo że ma przewagę. Rozalia spokojnie. -Nie udawaj jakby mnie nie było- wiedziałam że zaczyna się zbliżać -Jak mogłem dać sobie wmówić że to jednak nie ty? -powiedział i łapiąc mnie za rękę obróciła tak bym spojrzała mu w oczy, a tego nie chciałam
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam!
Na początku chciałabym złożyć wam spóźnione życzenia wielkanocne. Takie krótkie, ale od serca
Niech radosne Alleluja będzie dla Was
ostoją zwycięskiej miłości i niezłomnej wiary.
Niech pogoda ducha towarzyszy Wam
w trudzie każdego dnia,
a radość serca w czasie zasłużonego odpoczynku.

I jak wam się podoba rozdział? Dajcie znać w komentarzach ;)

2 komentarze: