sobota, 30 lipca 2016

Epilog

Nie zmienisz przeszłości.

Wiesz jak to jest kiedy już masz wszystko poukładane, jest pięknie, żadnych problemów, zmartwień. Wszytko jest po prostu idealnie. Nagle bum! i w pierwszych chwilach nie zrozumiałeś co się tak naprawdę stało. Myślałeś że to jakiś strasznie głupi żart. Nie chciałeś w to wierzyć, a tym czasem to była rzeczywistość. Mieliście wziąć ślub, razem wychowywać wasze dziecko i kochać się wiecznie, niestety nie wszystko poszło tak jakbyście chcieli. Kochaliście się wiecznie dopóki pijany gnojek nie wjechał w wasze auto które akurat prowadziła twoją narzeczona. Do dziś obwiniasz się za to, mogłeś nie pić i wtedy ty byś prowadził to cholerne auto, albo chociaż mogłeś posłuchać jej kiedy mówiła żebyście już wracali. Winisz się za jej śmierć, za śmierć osoby którą tak bardzo kochałeś. Właściwie nigdy nie przestaniesz jej kochać. Zabiłeś nie tylko ją, ale w tym wypadku ucierpiałeś ty i wasze dziecko które straciło matkę. Od tamtego koszmarnego dnia, nic nie jest takie samo.
Ubierasz się jak najcieplej i wychodzisz z domu. Koniec grudnia jest naprawdę mroźny. Spacerujesz pustymi ulicami Bełchatowa, ale w sumie co się dziwić. Jest Wigilia, wszyscy są w domach z rodziną. Udajesz się do miejsca, który od trzech lat odwiedzasz codziennie, niezależnie od pogody. Ręką odgarniasz śnieg z nagrobka, kładziesz kwiaty i zapalasz znicza. Możesz zobaczyć jej zdjęcie. Słone łzy od razu napływają ci do oczu. 
-Wesołych świąt kochanie. Nawet nie wiesz ile bym dał aby móc cię teraz przytulić. Gdybym dostał tylko mógł cofnąć czas, naprawić wszystko, zrobiłbym to. Zrobiłbym to bez zastanowienia. Tak bardzo mi cię brakuję. Tosia tak bardzo mi cię przypomina. Jej uśmiech, znam tylko jeszcze jeden tak piękny i szczery. Jej blond włosy, tak bardzo przypominają mi twoje i oczy, te piękne pieprzone niebieskie oczy!
-Zbyszek, wracaj do domu i w końcu przestań się o to obwiniać-usłyszałem za sobą głos
-Ale to ja ją zabiłem! Ja! Powiedz że choć przez chwilę nie pomyślałeś że to moja wina. 
-To nie ma znaczenia. Obwinianie się nic nie pomoże! Musisz się teraz zająć Tosią, ona cię potrzebuje 
-Potrzebuje również matki. Gdybym tylko
-Zbyszek przestań! Jesteś dorosły, a nie kurwa wszechmogący! Nie zmienisz przeszłości. Pomyśl o Tosi. Straciła matkę i zaraz może stracić ojca!. Mi też jest trudno, straciłem siostrę i tracę przyjaciela. Teraz ogarnij się i idziemy do mnie. Spędzisz w końcu normalną wigilię z Tosią. Minęły trzy lata, znajdź sobie kogoś-powiedział i ruszyliście razem do domu Kubiaka. Gdy zobaczyłeś jak Tosia cieszyła się z twojego przyjścia, przypomniałeś sobie słowa Michała, który jak zwykle miał rację. Z życiem jest ja z puzzlami. Zamiast cieszyć się tymi elementami, które ułożyliśmy, zwracamy uwagę na te, których nam brakuję. Może obrazek nie będzie bez tych puzzli kompletny, ale w końcu zrozumiałeś że masz córkę która potrzebuję cię podwójnie. Musisz w końcu znaleźć sobie kogoś. chociaż nie wyobrażasz sobie życia u boku innej kobiety to może watro spróbować? Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sam, ale wiedz że ona chciała żebyś był szczęśliwy. Z nią czy bez niej. Ona zawsze chciała twojego szczęścia i kiedy ty się uśmiechasz to wiedz że ona też. To właśnie miłość. Spędziliście razem parę wspaniałych lat, których nikt wam nie odbierze. Nieważne co się stanie. Nikt nigdy nie będzie w stanie zniszczyć waszej miłości. Bo ona jest niezniszczalna i teraz do ciebie dotarło że pomimo nie ma jej fizycznie zawsze jest w twoim sercu. 
-Nie myśl tyle, to nie zawsze wychodzi na dobre- powiedziała Monika przysiadając się do ciebie z promiennym uśmiechem
-Miałaś kiedyś tak że masz pełno myśli głowie, nie wiesz już co jest czym, do tego dochodzą setki wspomnień i nie wiesz czy chcesz się ich pozbyć czy zachować 
-Po prostu za ciasne głowy na myśli i za twarde serce na miłość 
-Ale co to znaczy?
-Dobrze wiesz co to znaczy. 
  Miała rację dobrze wiedziałeś co to znaczy. Od tamtych świąt próbowałeś sobie znaleźć kogoś, ale to nie wychodziło ci za dobrze, więc oddałeś się całkowicie córce, która poszła w twoje ślady. Jesteś z niej cholernie dumny. Łzy już nie zachodzą w oczach gdy tylko wymówisz jej imię. Teraz spokojnie odpowiadasz na każde pytanie córki dotyczący jej matki. Jesteście teraz szczęśliwi, tak po prostu. Całą swoją miłość przelewasz na Tosię, robisz wszystko by tylko była szczęśliwa, bo tylko szczęście jest coś warte w życiu. 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
To już koniec! Chciałabym podziękować każdej osobie, która to przeczytała, każdej która chociaż raz to skomentowała. Wiem że mój blog nie jest jakiś tam dobry, czasami sama waliłam się w głowę i pytałam się po co ja w ogóle to piszę, przecież to jest bez sensu, nikt tego nie czyta, a jednak bloga odwiedzono ponad 11tysięcy raz. Zanudzam? Tak wiem, dlatego kończę jeszcze raz tym pięknym słowem 
DZIĘKUJĘ!!! za ten wspaniały rok!  Dziś wyjątkowo szybko ponieważ jutro oficjalnie zaczynam wakacje!


Ps. Nie zabijcie mnie za to. 
Ps.2 Jeśli ktoś chciałby zobaczyć co nowego wymyślę to zapraszam na bloga do Jeni Grebernikova i Bartosza Bednorza :) klik
Nie wiem co z tego wyniknie ale mam nadzieję że nie będzie źle

niedziela, 24 lipca 2016

#Trzydzieści siedem

Jestem wielkim szczęściarzem mając ciebie przy sobie

-Słuchaj, bo powiem to tylko raz ściągnij ten sztuczny brzuszek, którego nawet porządnie nie zapięłaś i wynoś się z tej imprezy jak i z ich życia-powiedziała Monika a ja tylko spojrzałam się na jej rozwścieczoną minę. Dziewczyna tylko prychnęła i wyszła trzaskając drzwiami
-Monia, nie wiedziałem że z ciebie może wyjść taka agresja-zaśmiał się Michał, reszta była jeszcze w szoku i wpatrywali się kolejno w drzwi, Monikę i Bartmana.
-Koniec przedstawienia okey? -powiedział Zbyszek i po chwili powróciliśmy do zabawy, choć atmosfera była dość napięta. Ostatni goście opuścili dom około pierwszej nad ranem. Michał z Moniką i Polą zostali oczywiście na noc.
   Wstałam około 10, Zbyszek jeszcze spał więc wymknęłam się jak najciszej z pokoju i skierowałam się do kuchni gdzie zastałam Michała
-Hej-powiedziałam
-No cześć, cześć siadaj-powiedział i poklepał krzesło obok siebie
-Michał jeśli masz zamiar rozmawiać o wczorajszej sytuacji to nic nie mów. Chcę o tym zapomnieć
-Nie chodzi o to
-Więc co?-spytałam
-W następnym sezonie będę grał w Japonii i wiesz prezes jest też zainteresowany Zbyszkiem byłoby fajnie i razem spędzilibyśmy tam trochę czasu.
-To nie jest moja decyzja tylko jego-powiedziałam -Jeśli o to ci chodzi to nie mam zamiaru stawać na przeszkodzie
-Rozalia nie chodzi o to, tylko
-Wiem, o co ci chodzi. Jeśli on będzie tego chciał będę go w tym wspierać. Doszłam w końcu do wniosku że życie bez niego nie miałoby sensu-powiedziałam uśmiechając się
-Kocham cię siostra-powiedział i mnie przytulił
-Ej, bo będę zazdrosny -powiedział Zbyszek wchodząc do kuchni
-Masz rację, pilnuj mi jej-zaśmiał się Kubiak -A tak zmieniając temat chciałbyś zwiedzić Japonię?-spytał Michał i spojrzał na przyjaciela
-Przejdź do rzeczy
-No bo przez kolejne dwa sezony będę grał w Panasonic Panthers i tak się zastanawiam czy nie chcielibyście pojechać tam z nami prezes będzie się kontaktował z twoim menażerem. Gralibyśmy razem w drużynie i ogólnie fajnie by było
-Michał, chciałbym ale to nie tylko moja decyzja -powiedział
-Ona? Już się zgodziła-zaśmiał się
-Na pewno chcesz wyjechać?
-Jeśli będziesz szczęśliwy to jestem pewna -uśmiechnęłam się a on przytulił mnie i okręcił parę razy wokół własnej osi
-Dobra nacieszycie się potem-powiedział i zabawnie poruszył brwiami na co całą trójką wybuchnęliśmy śmiechem -Idę budzić dziewczyny i będziemy się zbierać na lotnisko -powiedział i poszedł na górę. Ja zrobiłam dla nas wszystkich śniadanie i po wspólnie skonsumowanym posiłku odwieźliśmy państwo Kubiak na lotnisko
-Zobaczymy się w Krakowie -powiedziałam i po pożegnaniu wróciliśmy do mieszkania Zbyszka
-Co zrobimy z tym domem?-spytał
-Trzeba będzie go sprzedać -powiedziałam siadając na kanapie
-Jesteś pewna tego wyjazdu?
-Zbyszek, kocham cię, więc jeśli ty tego chcesz to ja też
-Jestem wielkim szczęściarzem mając ciebie przy sobie
-Ja też, szkoda że tak długo do tego dochodziłam -powiedziałam i wtuliłam się w narzeczonego
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziś krótko, a za tydzień pojawi się już epilog :)

niedziela, 17 lipca 2016

#Trzydzieści sześć

Po prostu czasami swoim charakterem niszczymy, to co udało nam się zbudować sercem. 

-Nie kochasz mnie?-spytał ze smutkiem
-Tego nie powiedziałam, ale ja już ci nie potrafię zaufać. Nie wierzę ci
-Daj mi jeden dzień, wszystko ci wyjaśnię, udowodnię że tylko ciebie kocham, zrobię testy na ojcostwo, potem zrobisz co zechcesz, ale teraz proszę -powiedział patrząc mi prosto w oczy
-Dobrze, jeden dzień nie więcej
-Jesteś wspaniała-powiedział i podszedł do mnie chcąc mnie przytulić, ale się odsunęłam- Idę się spakować na trening-powiedział
-Trening? W niedzielę?
-Tak, musimy się przygotować do meczu- wyszedł z kuchni. Wiedziałam że kłamie, zawsze gdy to robi nie patrzy w oczy. Wyjęłam telefon i napisałam do łucji by przyjechała do mnie.
-O której kończycie?-spytałam gdy zakładał buty
-Za jakieś 3 godzinki, pa-powiedział całując mnie w policzek i wyszedł. Po chwili zrobiłam to co on i gdy tylko odjechał razem z Łucją pojechałyśmy za nim
-Czemu go śledzimy?
-Powiedział że idzie na trening, ale ja mu nie wierzę
-Rozalia za dużo naoglądałaś się filmów
-Widzisz mówiłam że nie jedzie na halę-powiedziałam gdy tylko minął zjazd na podpromie
-Panikujesz, może jedzie po kogoś?
-Chyba do kogoś i proszę cię  nie broń go! Dlaczego cały czas go tłumaczysz? Jesteś moją czy jego przyjaciółką albo jesteś kimś ważniejszym dla niego?
-Rozalia uspokój się! Próbuję ci pomóc żebyś nie zmarnowała swojego życia przez swoje lekkomyslne decyzje. Wiem że go kochasz, ale ciągle żywisz do niego urazę.
-Może powinnaś się wtedy zająć swoje życie a nie ciągle mieszać się w moje
-I właśnie o tym mówię. Ktoś coś powie ci coś a ty uciekasz. Mówisz coś co bardziej cię rani niż innych. Odrzucasz tych których kochasz. Rozumiem zranił cie, ale ty robisz to samo.
-Czyli mam mu wybaczyć to wszystko co mi zrobił? Mam to zapomnieć?
-Przecież powinnam zająć się swoim życiem
-Łucja, znasz mnie jak mało kto. Masz rację zawróć, nie chcę wiedzieć gdzie był, ale to nie zmienia faktu że znów mnie okłamał
-Może pojechał do tej laski to wytłumaczyć-powiedziała i zawróciła
-Może-powiedziałam i resztę drogi spędziłyśmy w ciszy. Zastanawiałam się nad wszystkim co mi powiedziała Łucja. Mam szczęście mając ją przy sobie. Odwiozła mnie do domu
-Chcesz żebym została?
-Nie, spokojnie- powiedziałam i ruszyłam do drzwi od bloku uprzednio zamykając drzwi od auta. W mieszkaniu zrobiłam sobie herbatę i usiadłam z albumem naszych wspólnych zdjęć. Niebyła ich wiele ale budziły tyle wspaniałych wspomnień. Do oczu napłynęły mi łzy, łzy szczęścia. Mam to o co wiele dziewczyn może tylko pomarzyć, każdy czasem się gubi, sama tego niejednokrotnie doświadczyłam. Nie raz powiedziałam nie kiedy tak naprawdę marzyłam by powiedzieć tak. Siedziałam nad tymi zdjęciami studiując każde po kolei, a słona ciecz płynęła po moich policzkach.
-Rozalka co się stało?-nawet nie słyszałam kiedy wszedł
-Jestem idiotką przepraszam -powiedziałam i się w niego wtuliłam
-Nie jesteś, mam dla ciebie prezent ale musisz ze mną gdzieś pojechać, tak?
- Więc dlatego skłamałeś z treningiem?
-skąd ty to wiesz?
- jechałam z Łucją kawałek za tobą. Przepraszam
-Nie dziwię ci się, czyli już wiesz co to za niespodzianka?
-Nie, dzięki Łucji wiele zrozumiałam i wierzę ci
-Jesteś wspaniała, ale teraz zapraszam - powiedział i podał mi rękę. Po chwili siedzieliśmy w aucie
-Na prawdę cię przepraszam, wiem ze mam dziwny charakter i
-Ni musisz się tłumaczyć, po prostu czasami swoim charakterem niszczymy to co udało nam się zbudować sercem.
-A ja przez swoją głupotę mogłam cię stracić i to nie po raz pierwszy
-Skończmy to, zacznijmy od nowa- powiedział a ja się tylko uśmiechnęłam. Po chwili byliśmy już pod domem, który mieliśmy kupić -Który dzisiaj?-spytał
-Niedziela
-Dokładniej-spytał a ja wyciągnęłam telefon
-Na prawdę jestem idiotką -powiedziałam
-Nie jesteś a teraz chodź -powiedział i otworzył drzwi. Kolejny raz zapomnieć o własnych urodzinach
-Sto lat sto lat- wszyscy zaczęli śpiewać oczywiście z moim ukochanym braciszkiem na czele. Po złożeniu życzeń i wręczeniu mi prezentów ładnie wszystkim podziękowałam
-Zapominalska-zaśmiał się Michał
-Co ty tu robisz?
-Jak na razie stoję
-Czy ty nie masz przypadkiem dzisiaj meczu?-spytałam zdziwiona
-No mam, ale musiałem tu być-zaśmiał się i mnie przytulił -Odpuść mu, bo ja nie mam zamiaru słuchać jak ryczy mi kolejny raz-szepnął mi do ucha na co się zaśmiałam
-Obiecuję
-A ze nami się nie przywitasz?-spytała Monika. Podeszłam i również przywitałam się z nią jak i z Polą. Świetnie się wszyscy bawiliśmy, jednak jedna nieproszona osoba zrujnowała całą imprezę
-Co to ma być?! Ja siedzę w domu a ty się tu bawisz z jakąś zdzirą? Jestem w ciąży, dalej tego nie rozumiesz?-wszyscy patrzeli się na siebie, a ja stanęłam nieruchomo i jeszcze mocniej ścisnęłam dłoń Zbyszka
-Słuchaj bo powiem to tylko raz