Będę się długo smażyć w piekle
*Przeczytaj notkę pod rozdziałem*Dzień po dniu coraz bardziej traciłam siły. Chodziłam z badania na badania. Miałam złośliwego raka piersi z przerzutami. Jutro miałam mieć konsylium i wtedy dowiem się reszty. Z Michałem rozmawiam prawie codziennie. Rodzice byli zaszokowani tą wiadomością, ale w dalszym ciągu nie ma ich często w domu. Cóż takie życie...
Rano wstałam i od razu zaczęłam się szykować. Poranny rytuał i już o godzinie jechałam z Łucją do Warszawy
-Ej, nie martw się na pewno będzie dobrze-uśmiechała się i złapała mnie za rękę
-Wiem, ale po woli mnie to przerasta. Jak ja będę wyglądać po operacji?
-Ale może wystarczy tylko chemia. Nie martw się. Lekarz mówił ci że jeśli sama będziesz się dołować to choćby to było przeziębienie nie wyjdziesz z tego.
-Masz rację- powiedziałam i pogłośniłam radio. Po dwóch godzinach byłyśmy na miejscu. Sama weszłam do budynku i skierowałam się pod odpowiednie drzwi. W trakcie został ustalony termin operacji, czyli jednak. Po dwu godzinnej rozmowie i ustaleniu wszystkich szczegółów wyszłam z budynku i zadzwoniłam do Łucji bo nie było jej na parkingu
-Gdzie jesteś?-spytałam gdy tylko odebrała
-Nie ważne poczekaj ja już jadę. /daj mi 5 minut -powiedziała i się rozłączyła. Usiadłam na pobliskiej ławeczce i czekałam na przyjaciółkę. Gdy w końcu przyjechała zobaczyłam że nie jest sama. Wyszła z auta a zaraz za nią wyszedł Zbyszek.
-Czy ona musi mi to robić?-spytałam sama siebie
-To co idziemy na obiad?-spytała jak gdyby nigdy nic Łucja
-Nie jestem głodna, wracajmy do domu-powiedziałam spokojnie
-Musisz coś jeść bo zaraz znikniesz- taaa Łucja i jej mądrość. Prawda że schudłam parę kilogramów, ale to nie moja wina.
ZBYSZEK
Dziś miał się odbyć mecz z Politechniką i po porannym treningu gdy wychodziłem z hali zauważyłem spacerująca Łucję od razu do niej podszedłem
-Hej- powiedziałem
-Bartman co ty tu robisz?-spytała
-Mamy dzisiaj mecz, Rozalia też jest?-spytałem i tak rozmawialiśmy dość trochę czasu. Dowiedziałem się co u Rozalii jak sobie radzi itp. Tak bardzo chciałem mieć ją teraz przy sobie, ale nie mogłem. Gdy zadzwonił telefon Łucji postanowiliśmy jechać razem a potem udać się na obiad. Niestety Rozalia nie była zadowolona moją obecnością. Jednak w końcu udało się ją namówić na obiad
-Rozalia zjedz coś nie wyglądasz dobrze-powiedziałem
-Przepraszam że nie sprostałam wymaganiom pana-powiedziała
-Dobrze wiesz że nie chodziło mi o to
-Rozalia mogłabyś ze mną na chwilę pójść ?-spytała Łucja i poszły w stronę łazienki
ŁUCJA
Po prostu nie wytrzymałam i musiałam jej przemówić do rozsądku.
-Co?-spytała gdy weszłyśmy do łazienki
-Zachowujesz się gorzej niż dziecko! On się o ciebie martwi a ty, nawet nie wiem jak to nazwać! Rozumiem że jesteś chora i możesz mieć jakieś humorki, ale bez przesady! Ranisz osobę która Cię kocha i która ty kochasz, tłumacząc to tym że jesteś chora. A tak naprawdę nawet jakbyś była w 100% zdrowa i tak byś z nim nie była! Chcesz jechać do Włoch? To jedź tam, ucieknij od problemu. Ja mam dość mówienia Ci co masz robić! -powiedziałam i spojrzałam na nią
-Nie pouczaj mnie bo sama nie wiesz jak ja się czuje! Myślisz że mi jest łatwo? Mam raka i prawdopodobnie 3 miesiące życia. Zostałam tu dla ciebie, ale nie ty zmieszaj mnie z błotem bo nie kłaniam sie przed nim!-powiedziała a ja tym razem stanęłam w bezruchu. Ona wyszła trzaskając drzwiami. Chciałam się ruszyć ale nie mogłam. W końcu się otrząsnęłam i skierowałam się do stolika, gdzie niestety nie było jej. Opowiedziałam wszystko Bartmanowi pomijając to co mi powiedziała. Szybko wyszliśmy z restauracji i skierowaliśmy się na parking, tam niestety też jej nie było
-Gdzie ona może być?-spytałam
-Nie wiem, musiałaś tak na nią naskakiwać?-spytał
-Wiem, nie powinnam aż tak reagować, ale po prostu nie wytrzymuje jak ona siebie rani-powiedziałam
-Dobra, teraz to nie jest ważne tylko myśl gdzie mogła pójść?-spytał
-Wiem! Wsiadaj szybko! -powiedziałam a Bartman wykonał moja prośbę. Ruszyłam z piskiem opon. Na miejscu byliśmy w niecałe 5 minut
-Myślisz że tutaj będzie?-spytał
-Tak, słuchaj idź do niej. Ja tutaj poczekam. -powiedziałam a on ruszył przed siebie
ROZALIA
Wybiegłam tylim wyjściem z restauracji i ruszyłam w stronę domków letniskowych. Gdy dotarłam na miejsce wyciągnęłam z doniczki kluczyk i weszłam do środka. Nie było jakoś zachwycająco, bo wszędzie był brud i kurz, ale co się spodziewać jak nikt tu nie był od dwóch lat. Zobaczyłam że dzwoni mój telefon. domyśliłam się że to Michał i chociaż nie chciałam z nikim rozmawiać musiałam odebrać.
-No co tam Rozalka?- usłyszałam ucieszony głos brata
-To samo co wczoraj - powiedziałam i zaśmiałam się. /chciałam żeby ten śmiech wyszedł jak naturalniej
-byłaś na konsylium?-spytał
-Tak byłam, operację mam za tydzień -powiedziałam
-Tak szybko? coś się dzieje??
-Misiek co am się dziać? Chcą to zrobić szybko żeby nie było większych przerzutów, a jak tam u was?- kolejne kłamstwo przez które będę się długo smażyć w piekle
-Dobrze, Pola jest zdrowa, za to Monika chyba się od niej zaraziła bo cały czas kicha. Może przyjechać do ciebie przed operacją. /zostałbym na dwa, trzy dni co?
-Michał przestań dam sobie radę. Łucja mnie bardzo wspiera. spokojnie, ty masz wygrać Mistrzostwo Turcji-powiedziałam
-Ty się o mnie nie martw-zaśmiał się
-Wiesz co ja już muszę kończyć, jestem zmęczona i idę się położyć-powiedziałam
-Jesteś w domu?
-Tak wróciłam jakieś 20 minut temu- halo? diabeł? Szykuj mi miejsce
-dobra ja nie przeszkadzam, odpoczywaj
-Pozdrów Paule i Monikę-jeszcze zdążyłam dodać zanim sie rozłączył
-Czemu go okłamujesz?- w pierwszym momencie wystraszyłam się ale po chwili poznałam ten głos
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam! Jak myślicie co odpowie Zbyszkowi Rozalia? Jak się potoczy ich spotkanie?
Ps. W następnym tygodniu będzie prawdopodobnie epilog. Ponieważ nie ma sensu dalej tego ciągnąć. Poprzedniego posta przeczytało ponad 500 osób a komentarz był jeden. Więc jeśli chcecie dalszy ciąg tej historii to napiszcie to w komentarzach
Ps.2. SKRA WYGRAŁA Z ZAKSĄ 3:2! Wielkie brawa dla skrzatów <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz