niedziela, 28 lutego 2016

#Dwadzieścia jeden

Przecież o nic nie pytam.

Rozalia
I po co ja mu to powiedziałam?! Zamknęłam się w pokoju i rzuciłam się na łóżko, zakładając uprzednio słuchawki i puściłam muzykę. Siadłam przy oknie i wpatrywałam się w ulicę. Po parunastu minutach zauważyłam samochód Zbyszka. Jeszcze jego tu brakowało... Wzięłam torebkę i wyszłam przez okno kierując się do Łucji. Dotarłam po paru minutach i zaproszona przez jej mamę skierowałam się do pokoju przyjaciółki.
-Hej, co tam?-spytała a ja momentalnie zaniosłam się płaczem i przytuliłam się do przyjaciółki. Gdy się już uspokoiłam chciałam opowiedzieć o tym wszystkim Łucji, ale rozdzwonił się mój telefon. spojrzałam na wyświetlacz ,,Michał" od razu odrzuciłam połączenie, co spowodowało grymas na twarzy przyjaciółki
-Rozalka co się dzieje?-pytała i kolejne połączenie tym razem dzwoniła Monika. Zebrałam się w sobie i odebrałam
-Rozalia gdzie ty do cholery jesteś? -rozdarł się wkurzony Michał
-Jak najdalej od domu-powiedziałam -Radzę jechać na lotnisko bo nie zdążysz na samolot
-W dupie mam samolot, teraz jesteś ty ważna. W tej chwili mów gdzie jesteś! -krzyczał
-W drodze do Turcji. Do zobaczenia na miejscu-powiedziałam i się rozłączyłam. Wiedziałam że inaczej nie sprowadzę go tam. Wyłączyłam telefon i opowiedziałam wszystko Łucji
-Rozalia z wszystkiego da się wyjść. Zaczniesz się leczyć i wszystko wróci do normy. A poza tym nie powinnaś Michał tak traktować, już nawet nie mówiąc o Zbyszku. Michał to twój brat-mówiła
-Właśnie dlatego chcę żeby wrócił do Turcji. Tam jest teraz jego życie. Tam ma pracę i tam jest rodzina
-Nie popieram tego co robisz. Chodź musimy gdzieś pojechać
-Gdzie?
-dowiesz się zaraz
-Jestem zmęczona. Daj spokój jutro- próbowałam jakoś ją przekonać, ale na nic mi się to nie zdało i już po paru minutach byłyśmy w drodze do Łodzi
-Powiesz mi w końcu co ty odwalasz?-spytałam
-Muszę Ci przedstawić kogoś
-No teraz to chyba sobie jakieś żarty robisz! Nie mam zamiaru nikogo poznawać!
-Spokojnie, nie każe ci się żenić! Nawet nie powiedziałam kto to. -powiedziała i już w ciszy dojechałyśmy do Łodzi i zaparkowała pod jakąś kliniką
-Poczekaj tu, ja za momencik wracam-powiedziała i zniknęła w środku. Tak jak mówiła po chwili była z powrotem i weszłyśmy d budynku
-Dzień dobry nazywam się Łukasz Krzyżyk i jestem onkologiem-powiedział wysoki brunet może po 40-stce
-Rozalia Kubiak -podałam mu rękę i zwróciłam się do Łucji - Mówiłam ci że to nic nie zmieni
-To się jeszcze okaże. Ma pani wyniki badań?-spytał
-Tak-powiedziałam co spowodowało dziwne spojrzenie Kalisz -Musiałam je wziąć zanim Michał je dopadnie-powiedziałam
-Przecież o nic nie pytałam-powiedziała śmiejąc się
-/to może przejdziemy do gabinetu-powiedział ten cały doktor, jak się później okazało był to chrzestny Łucji. Dał mi skierowanie na inne badania i umówił na następną wizytę
-Łucja, ale ja za tydzień wylatuje do Włoch-powiedziałam gdy siedziałyśmy już w aucie
-Chyba sobie żartujesz! Zostajesz tu ze mną, wyleczą Cię i co najważniejsze teraz wyciągasz telefon i dzwonisz do miśka mówiąc że jesteś w Polsce i masz zamiar się leczyć!
-Nie ja nie mogę, a przede wszystkim nie chce sie leczyć
-Rozalia nawet tak nie mów! Musisz żyć bo kto będzie moją druhną? Kto będzie chrzestną moich dzieci? Kto będzie jeździł ze mną do Castoramy? -na to ostatnie stwierdzenie wybuchnęłam śmiechem -Widzisz, nie możesz się poddawać!
-Okey, zacznę się leczyć, ale i tak potem wyjadę do Włoch
-To wyjedziemy razem! a teraz telefon i dzwonisz do Michała
-Nie wzięłam go-powiedziałam co było prawdą bo krzątał się gdzieś na podłodze w pokoju Łucji
-to masz mój i dzwoń!-nakazała '
-Ale znam numer tylko do Moniki -powiedziałam oczywiście kłamiąc
-Może być, przecież obok na pewno będzie Misiek -powiedziała a ja wybrałam numer
-Tak słucham?-spytała
-Monika tu ja Roz-nie dala mi skończyć
-Rozalia, gdzie ty jesteś?!
-A gdzie wy?-spytał
-Na lotnisku i cie nie widzimy. Gdzie jesteś?
-Dojeżdżam do Bełka-powiedziałam
-Michał wracamy do Bełchatowa, Rozalia nigdzie - tyle usłyszałam w oddali po czym się rozłączyła.
-Odwieźć cię od razu do domu? -spytała
-Najpierw muszę wziąć mój telefon-powiedziałam . Po dwudziestu minutach siedziałam i czekałam na huragan, który miał dojść niedługo. I jak sie spodziewałam misiek gwałtownie otworzył drzwi
-Rozalia martwiłem się o ciebie! nigdy więcej nie rób takich akcji. Obiecujesz?-spytał i chciał mnie przytulic ale ja stałam w bezruchu gdy zobaczyłam sylwetkę stojącą jeszcze w drzwiach wejściowych
-Halo! Rozalia! -ponownie Michał coś do mnie mówił
- obiecuję, zapisałam się nawet do kolejnego onkologa. -powiedziałam spokojnie
-Tak się cieszę-powiedział i znów mnie przytulił
-Michał ale co z tobą?
-Przecież jest końcówka ligi-powiedział
-To jest właśnie moment w którym cię najbardziej potrzebują. Ja zrobiłam cos dla ciebie więc ty też zrób coś dla mnie i wróć do Turcji. Będę dzwonić pisać co tylko chcesz, tylko zagraj na 200% i zdobądź mistrzostwo Turcji-powiedziałam
-ale obiecaj mi że będziesz sie leczyć i zostaniesz w Polsce
-Ociecjuę-powiedziałam kolejny raz to słów i kolejny raz czułam jak coraz bardziej się ranie
-Monika zarezerwuj bilety-powiedział Michał do swojej żony a potem do mnie- Zaraz po zakończeniu sezonu wracam do ciebie i biada jak uciekniesz. O poddaniu się nie ma mowy w końcu jesteś z Kubiaków! A oni się nie poddają. Jasne?-zapytał. Po kolejnych dwóch dwóch godzinach rozmowy i bawieniu się z Polą Michał i jego rodzina pojechali na lotnisko by wrócić do Turcji...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za wszelkie błędy ale nie miałam czasu sprawdzać

1 komentarz: