poniedziałek, 20 czerwca 2016

#Trzydzieści pięć

Masz rację takim jak ty, się nie wybacza.

-Przepraszam-powiedziała i odebrała telefon. -Proszę mu przekazać że byłam tu i niech zadzwoni-podała mi małą kartkę z numerem telefonu. Wzięłam ją i gdy już poszła zamknęłam drzwi. Napisałam Zbyszkowi kartkę i po spakowaniu paru rzeczy opuściłam jego mieszkanie. Udałam się do Łucji. Po parunastu minutach dotarłam pod jej blok i weszłam do odpowiedniej klatki
-Rozalka co ty tu robisz?-spytała puszczając mnie do środka
-Nie można odwiedzić przyjaciółki?-spytałam wymuszając uśmiech,
-I dlatego się tak krzywisz?-spytała-Kawa, herbata, kakao? -spytała
-Nie, daj coś mocniejszego -powiedziałam. Po chwili Łucja przyniosła nam po drinku
-Więc co się stało? Coś nie tak z oświadczynami?-spytała
-A skąd ty wiesz?
-Rozalka nie bądź głupia, ale opowiedz co się stało -nakazała. Wzięłam dość dużego łyka trunku i zaczęłam swój monolog
-Wczoraj cudownie i w ogóle wszystko ładnie pięknie, Zbyszek rano poszedł na trening i po parunastu minutach jakaś dziewczyna zapukała do drzwi. Ona nosi jego dziecko rozumiesz? Oni będą mieli dziecko?- łzy zaczęły spływać po policzkach
-Rozalka, on cię kocha. Wiem że to może boleć, ale nie byliście wtedy razem i nie możesz go za to obwiniać. Dałaś mu się chociaż wytłumaczyć
-Poczekaj jeszcze nie wiesz najlepszego oni są zaręczeni. Zaręczeni! -powtórzyłam głośniej i już doszczętnie się rozpłakałam. Ściągnęłam pierścionek, który dał mi na oświadczyny i chciałam go wyrzucić jednak w ostatnim momencie Łucja złapała mnie za rękę
-Co ty robisz?! Słuchaj nie masz pewności że ona mówi prawdę. Porozmawiaj z nim to na pewno pomyłka
-Pomyłką było to że po raz kolejny dałam mu się omamić. On się nigdy nie zmieni! Jest zwykłą-nie dane mi było skończyć ponieważ usłyszałam dzwonek do drzwi. Odruchowo spojrzałam na zegarek i wiedziałam że to pewnie Zbyszek. Było już grubo po treningu
-Idę otworzyć porozmawiacie-powiedziała jakby czytając mi w myślach że to pon
-Nie, proszę cię. Zrobię co zechcesz, ale nie chce z nim rozmawiać dzisiaj. Muszę się uspokoić, chyba nie chcesz żebym w złości coś powiedziała?- spytałam wiedząc że przystanie na to
-Dobra, ale jutro z nim rozmawiasz, a teraz idź do mojej sypialni żeby cię nie widział, coś wymyślę
-Dzięki-uśmiechnęłam się i znikłam za drzwiami
-Gdzie ona jest?-od razu usłyszałam jego głos
-Zbyszek nie rozumiem?
-Rozalia, nie ma jej i zostawiła tylko jakąś kartkę że jakaś dziewczyna czeka na to aż się odezwę. Jest u ciebie
-Nie, Rozalia ma dzisiaj badania kontrolne. Nie mówiła?
-Badania? Coś się dzieje?
-Nie, po prostu lekarze chcą mieć pewność że wszystko jest okey. Spokojnie jutro powinna wrócić- nie wiem skąd ona bierze takie pomysły
-Nie okłamujesz mnie?
-Gdyby tu była bym ci powiedziała, ale nie ma jej pojechała na badania
-Gdzie? Dlaczego mi nie powiedziała? W ogóle wiesz co to za numer?-spytał. Postanowiłam coś zrobić, wiedziałam że Zbyszek będzie ją tak męczył cały czas, więc zadzwoniłam do niej
-Zbyszek przepraszam muszę iść-powiedziała i zamknęła za sobą drzwi -Pójdę przez te twoje kłamstwa do piekła
-Ale do nieba za bycie najlepszą przyjaciółką -zaśmiałam sie
-Kur*a-powiedziałam widząc jak Zbyszek do mnie dzwoni
-Rozłącz się i napisz mu sms'a -jak Łucja zaproponowała tak zrobiłam. Napisałam mu że mam badania i nie mogę rozmawiać
-Masz lody-spytałam za miną szczeniaczka.
-Jasne-powiedziała. Cały dzień spędziłyśmy na oglądaniu i jedzeniu. Bałam się jutrzejszej rozmowy ze Zbyszkiem. Po skończeniu oglądania Harrego Pottera poszłyśmy spać
      -Rozalia, wstawaj idziemy pobiegać- powiedziała Łucja
-Co? Ja nie biegam -powiedziałam przykrywając się bardziej kołdrą
-Dawaj, przyda ci się-powiedziała. Ostatecznie poszłam z nią. Myślałam że płuca wypluje
-Nigdy więcej
-Twoja forma spadła poniżej zera-zaśmiała się- Teraz prysznic i idziesz na rozmowę
-Tak wiem, już wszystko sobie poukładałam i wiem co mu powiem.- Godzinę później szłam już w stronę Zbyszka domu. Było mi strasznie niedobrze, to chyba przez to bieganie. Niepewnie otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do środka. Miałam nadzieję że Zbyszek będzie na treningu, ale się przeliczyłam. Siedział w kuchni, a gdy mnie zobaczył od razu podszedł i zamknął mnie w uścisku. Odsunęłam się od niego delikatnie
-I jak na badaniach? Czemu mi nic nie powiedziałaś-spytał z troską w głosie - Przecież wziąłbym wolne u trenera i pojechałbym z tobą. Mogło ci się coś stać
-Nie było żadnych badań! Byłam u Łucji
-Co? Nic już nie rozumiem. Zostawiasz jakąś kartkę i numer, Łucja twierdzi że jesteś na badaniach, których tak naprawdę nie ma. Co jeszcze jest kłamstwem?!- tym razem jego głos był przepełniony złością
-Nie krzycz na mnie! Powiedz mi może komu się jeszcze oświadczałeś co? Bo z tego co wiem nie jestem tą ,,jedyną"
-O czym ty mówisz?
-O czym? Przyszła wczoraj jakaś laska twierdzi że jest twoją narzeczoną, aha i macie jeszcze razem dziecko. Gratuluję! Wiesz co miałam nadzieję że się zmieniłeś. Miałam nadzieję że mnie kochasz, ale najwyraźniej się myliłam
-Zmieniłem się, naprawdę. Może wtedy jak wyjechałaś, próbowałem kogoś sobie znaleźć, ale żadna nie była taka jak ty. Nie mogłem cię zapomnieć, za bardzo cię kocham. Dziecko możliwe, ale mogę ci obiecać że jesteś pierwszą i ostatnią osobą, z którą chcę spędzić resztę życia
-Skąd mam tą pewność, że znów mnie nie zranisz
-Słuchaj, wiem że po takich jak ja się nie wybacza, ale naprawdę cię kocham i naprawdę daj mi ostatnią szansę
-Masz rację takim jak ty, się nie wybacza

niedziela, 12 czerwca 2016

#Trzydzieści cztery

Zapytam w prost. Zostaniesz moją żoną?

Gdy lekarz wyszedł do sali natychmiastowo wbiegła Łucja. 
-Jak mogłaś mi nie powiedzieć?!- od razu spytała z wyrzutem 
-Nie krzycz, głowa mnie boli-powiedziałam również z wyrzutem 
-W dupie to mam! Myślałam że mi ufasz, ale to jest mniej ważne. Wiesz jak to mogło się skończyć? Gdybyś mi powiedziała nie doszłoby do tego
-Łucja, spokojnie. Żyję i jest naprawdę dobrze- powiedziałam i się zaśmiałam 
-Tak słyszałam o Zbyszku. W końcu zmądrzałaś 
*2 miesiące później* 
-Rozalka chodź bo się spóźnimy! 
-No już idę nie przesadzaj-powiedziałam i ubrałam buty 
-Ślicznie wyglądasz-powiedział i pocałował mnie w czoło 
-Więc po co się denerwujesz? -spytałam i poszliśmy do auta. Pojechaliśmy do restauracji gdzie umówiliśmy się z Michałem i Moniką 
-No w końcu, czekamy tu od 30 minut! -powiedział Michał robiąc dziwną minę 
-Ale umawialiśmy się na 20-powiedziałam śmiejąc się 
-Ale jak? Przecież, czekaj mam jeszcze tego sms'a -powiedział i wyciągnął telefon, po chwili tylko pokręcił głową na co wszyscy się zaśmiali
-To czemu nie dzwoniliście?-spytał Zbyszek 
-Dobra, już nie ważne zamówmy coś w końcu -powiedziała Monika. Zjedliśmy razem kolację w miłej atmosferze, chociaż wydawało mi się że Zbyszek jest jakiś spięty i zestresowany, ale szybko odsunęłam od siebie tę myśl. Po zjedzonym deserze do naszego stolika podszedł kelner z bukietem białych róż. Zdziwiłam się jak odebrał je Zbyszek, po chwili klęknął przede mną 
-Rozalia, jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, zapytam w prost. Zostaniesz moją żoną? -spytał a ja się po prostu popłakałam i nie mogąc nic wydusić z siebie wtuliłam się w niego i dopiero po chwili powiedziałam 
-Oczywiście, że tak- wszyscy w restauracji zaczęli klaskać. Niektórzy podchodzili i nam gratulowali
-To szykuje nam się weselicho- z uśmiechem potarł ręce Michał 
-Skąd wiesz że zostaniesz zaproszony?-spytałam z uśmiechem 
-Jak możesz nie zaprosić swojego brata? I to jeszcze że ja pomogłem mu-wskazał na mojego NARZECZONEGO - wybrać pierścionek i to zaplanować 
-W takim razie braciszku możesz przyjść-zaśmiałam się i przytuliłam go 
-Dobra, wy sobie tu siedźcie, a my się zbieramy-powiedziała Monika 
-My też się zbieramy-powiedział Zbyszek, więc razem opuściliśmy restaurację 
-Dziękuję Michał, za wszystko-powiedziałam i się jeszcze raz w niego wtuliłam, a potem przytuliłam Monikę i odjechaliśmy
-Gdzie my jedziemy?To nie droga do mieszkania-powiedziałam gdy skręciliśmy na inną ulicę
-Spokojnie, zaraz wszystko ci wyjaśnię 
-Powiedz mi teraz-uśmiechnęłam się 
-Poczekaj, to niedaleko -powiedział 
-Dobra- po chwili zaparkował przed domkiem jednorodzinnym 
-No, chodź. -powiedział i otworzył mi drzwi
-Dalej nie rozumiem, po co tu  przyjechaliśmy 
-Oj, Rozalka jeśli ci się spodoba, to już jutro możemy się wprowadzać-uśmiechnął się 
-Żartujesz tak?-spytałam zaskoczona 
-Nie, dla mojej księżniczki wszystko, ale teraz chodź obejrzymy -powiedział i weszliśmy do domu. Zaczęłam się wszystkiemu przyglądać dokładnie. Dom był taki jaki sobie marzyłam. Sama nie wierzyłam w swoje szczęście. Miałam przy sobie najwspanialszego chłopaka, brata, przyjaciół, więc czego chcieć więcej?
-Jest cudnie-powiedziałam i się w niego wtuliłam 
-To kupujemy?-spytał 
-Jest cudny, ale musi dużo kosztować- chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale przerwał mi pocałunkiem. Zaczęłam je odwzajemniać, skierowaliśmy się do sypialni, a tam można się domyśleć do czego doszło
       -Kochanie, wstajemy- powiedział Zbyszek, a gdy otworzyłam oczy zobaczyłam tackę z jedzeniem i w wazonie włożone kwiaty 
-Nie za bardzo mnie rozpieszczasz?-spytałam z uśmiechem 
-Nie wydaję mi się. Zjedz i wracamy bo muszę jeszcze iść na trening -powiedział. Po zjedzonym śniadaniu ubrałam się i razem wyszliśmy z domu. Gdy wróciliśmy do mieszkania Zbyszka on udał się na trening a ja poszłam pod prysznic i się ogarnąć. Gdy skończyłam usłyszałam walenie do drzwi. Tak walenie, bo tego pukaniem nie można było nazwać. 
-Tak słucham?-spytałam gdy otworzyłam drzwi 
-Kim pani jest?-spytała kobieta. Była w ciąży, co dobrze było widać przez jej zaokrąglony brzuch 
-Przepraszam? To chyba ja powinnam zapytać kim pani jest?-spytałam 
-Jestem jego narzeczoną, będziemy mieli dziecko-powiedziała a mnie zamurowało. Dlaczego zawsze muszę mieć takiego pecha?
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam i od razu przepraszam że tydzień temu nie dodałam posta. Początkowo chciałam dzisiaj zakończyć, ale coś mi podpowiadało że mogę jeszcze trochę po namieszać, tak więc to jeszcze nie koniec i musicie się jeszcze trochę ze mną pomęczyć 
Ps. DZIĘKUJĘ ZA PONAD 10tys. WYŚWIETLEŃ
Jesteście niesamowici :* <3