wtorek, 24 listopada 2015

#Piętnaście

,,Gapie się w gwiazdy na niebie. Tak jakbym wiedziała, że nie czekasz już na mnie"


-Proszę mówić-powganiał Ojciec gdy wszyscy byliśmy już w małym biurze 
-A więc Rozalia jest przytomna, ale niewiadomo czy da radę przeżyć najbliższe dni. Jej narządy wewnętrzne są bardzo uszkodzone. 
-Można ją zobaczyć?-spytał ojciec 
-Na razie nie, najwyżej za jakąś godzinkę, ale też nie na długo. A teraz muszę państwa przeprosić inni pacjenci czekają- wyszliśmy na korytarz mama ledwo powstrzymywała łzy, ja też. Do taty zadzwonił telefon i już wiedziałem że nie zostaną tu długo. 
-Muszę wracać do Łodzi, mama również przepraszamy was. Michał informuj nas
-Serio nie możecie chociaż raz postawić nas wyżej niż tą cholerną prace? Wasza córka jest w ciężkim stanie a ty chcesz tak po prostu wrócić i zająć się pracą? Mamo?
-Skarbie dobrze wiesz że musimy pracować. Chcielibyśmy ale
-Ale zawsze praca jest dla was ważniejsza. Jedzcie zawsze znikaliście gdy były problemy 
-Michał uspokój się.  My idziemy, proszę zadzwoń jak się dowiesz jak ona się czuje-powiedzieli i tak po prostu wyszli. Usiedliśmy ze Zbyszkiem przed salą, gdy przechodziła pielęgniarka spytałem się czy już można wejść, ?Dostaliśmy pozwolenie więc weszliśmy. Leżała [-przypięta do wielu urządzeń, na nodze miała gips. Wziąłem krzesełko i usiadłem obok niej co też po chwili uczynił Zbyszek. Złapałam za jej rękę, a ona momentalnie się obróciła 
-Michał-chciała wstać, ale po chwili opadła z bezsilności-Ja cię bardzo przepraszam 
-Rozalka co ty mówisz za co masz mnie przepraszać? -byłem zdziwiony 
-No bo zepsułam twoje plany jak zwykle. Zawsze coś się musi stać. Zawsze ja wszystko psuje
-Rozalia nawet tak nie mów. Pamiętasz coś z wypadku?-musiałem o to zapytać. Widziałem jak Zbyszek zaciska pięść 
-Byłam z Moniką na zakupach, potem weszłam do sklepu a Monika z Polą poszły na plac. Przechodziłam przez pasy i uderzyło we mnie auto tak? 
-A pamiętasz kto prowadził? 
-Nie, a kto to był?
-Dobra coś cię jeszcze boli czy coś?
-Nie, ale powiedz mi kto to był
-Muszę zadzwonić do Moniki i z nią porozmawiać wracam za chwilkę -wyszedłem i od razu zadzwoniłem do Moniki, która odebrała prawie natychmiastowo 
-I co z nią?
-Kontaktuje. mówi że nic ją nie boli, tylko lekarze..
-Co>?
-Mówią że pomimo tego że jej stan jest stabilny to może się pogorszyć
-Na pewno wszystko będzie dobrze, a czy ona wie? 
-Nie i narazie się nie dowie dopóki nie będzie z nią dobrze 
-Wracaj do niej potrzebuje cię teraz. Pozdrów ją ode mnie 
-Dobrze pa-powiedziałem i wróciłem do sali. Gdy wszedłem Zbyszek i Rozalia momentalnie zamilkli 
Rozalia
Zawsze muszę coś popsuć! Moje kalectwo to level hard. Jak Michał pytał się o wypadek miałam dziwne przeczucie że chce coś ukryć. Tylko co? Po chwili stwierdził że musi zadzwonić do Moniki, a ja zostałam sama ze Zbyszkiem 
-Jak się czujesz?-spytał 
-Wszystko było wspaniale gdyby nie ten wypadek-powiedziałam po chwili dodając- A u ciebie? 
-Odkąd zerwaliśmy wszystko jest do dupy. Ja Cię kocham. Uwierz 
-Wierzę-powiedziałam praktycznie niesłyszalnie 
-Co?
-Nie nic. 
Zbyszek
Dobrze słyszałem co powiedziała. Ucieszyłem się. 
-Chciałbym gdyby było tak jak kiedyś. Pamiętasz jak się poznaliśmy?
-Jak mogłabym zapomnieć? Jeden z najlepszych dni w życiu  -poi chwili wszedł do sali Michał 
-Masz pozdrowienia od Moniki
-Dzięki a gdzie rodzice? 
-Musieli wrócić do pracy
-Trudno-powiedziała nad wyraz spokojnie 
-Serio? Mówisz to tak spokojnie?
-a jak mam mówić? Przyzwyczaiłam się że praca dla nich jest na pierwszym miejscu. Zrozumiałam to w Berlinie na turnieju. Ich nic nie zmieni. Świat by się walił, ale ,,,nie wyszliby z pracy 
-Masz rację
-No mam a teraz daj mi telefon-powiedziała 
-Po co?-spytał Michał 
-Chcę zadzwonić -powiedziała 
-Do kogo? Ledwo się ruszasz a chcesz już dzwonić?
-Podaj mój telefon
-Rozalia on jest cały pobity, do kogo chcesz zadzwonić to zadzwonię 
-Do Andrzeja
-Ma teraz trening-powiedziałem nie wiem nawet po co
-A ty to skąd wiesz?
-Bo rozmawialiśmy z nim niedawno
-Dobra nie to nie. Pomóżcie mi wstać muszę do toalety-powiedziałam 
-Poczekaj pójdę po lekarza-powiedziałem i skierowałem się w odpowiednią stronę, po chwili przyszyłem do Rozalii wraz z pielęgniarką
-Zawiozę panią-powiedziała 
-No dobrze-powiedziała i wsiadła na wózek.
Rozalia 

Nie to nie. Łaski bez sama zadzwonię. Pojechałam do toalety a potem poprosiłam pielęgniarkę żeby zawiozła mnie do telefonu. Wybrałam numer do Andrzeja
-Tak słucham?-spytał 
-Andrzej to ja. Rozalia jestem w szpitalu, Misiek mówił że dzwonił. Przyjedziesz?
-Nie dam rady jutro gramy mecz, nie mogę-powiedział 

-Dobra rozumiem-chciał coś powiedzieć, ale się rozłączyłam. Dziewczyna spojrzała na mnie i podała mi chusteczkę. Nawet nie zauważyłam jak zaczęły mi lecieć łzy. 
-Chciałaby pani porozmawiać?-spytała 
-Nie pani tylko Rozalia 
-Laura-podała mi rękę -To jak? Zawiozę cię do sali, podłączymy i porozmawiamy ?
-Nie mogę zabierać czasu-powiedziałam 
-To nie problem, a jak ma ci być lepiej to porozmawiajmy
-Dobrze-powiedziałam i Laura zawiozła mnie do sali podłączyła do tych wszystkich aparatur, wyrzuciliśmy chłopaków na zewnątrz i zaczęliśmy rozmawiać. Najpierw ona opowiedziała mi o sobie. Dowiedziałam się że pochodzi z Gdańska, ale rodzice się rozwiedli i zmuszona była przeprowadzić się z tatą tu do Rzeszowa. Jest w wieku 24lat itp
-no to teraz ty. Z kim rozmawiałaś że tak posmutniałaś? 
-To był Andrzej mój chłopak, ale od wczoraj coś się między nami psuje. Dzisiaj jak dzwonił;am nie odbierał a teraz jak mu powiedziałam że jestem w szpitalu i czy by nie przyjechał, stwierdził że nie może bo gra jutro mecz. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, ale potem Laura musiała wrócić do obowiązków. siedziałam z Zbyszkiem i rozmawialiśmy aż ktoś zapukał w drzwi. Po chwili pojawiła się tam osoba, której się nie spodziewałam   
-----------------------------------------------
Przepraszam że znów się spóźniam z rozdziałem, ale byłam na weselu i całkiem o tym zapomniałam. Rozdział jest do dupy.. nic mi się w nim nie podoba. Moja wena gdzieś uciekła. No cóż. Myślę że za post góra dwa będzie epilog. 
A dziś przy pisaniu przeszkodził mi pewien osobnik, który nie dawał mi nic napisać. 






A jutro zapraszam do Michałóa Winiarskiego, Piotrka Nowakowskiego i Laury Milkusz ;)  

wtorek, 17 listopada 2015

#Czternaście

,,Kiedy jesteś przy mnie wtedy czuję że mam wszystko. Jesteś dla mnie wszystkim, wszystko jest tobą"

Andrzej
-Nigdy mi więcej nie uciekaj-powiedziała gdy się od siebie oderwaliśmy, Miała coś takiego w sobie że człowieka ciągnie do niej... Nie stop! Trzeba się ogarnąć!-Słuchaj ja cię nie kocham, to był błąd. A poza tym mam dziewczynę- powiedziałem dość niepewnie 
-Ja nie proszę Cię żebyś mi się oświadczał, to będzie taki mały układzik. Tylko sex, bez zobowiązań. Co ty na to?- zdziwiła mnie ta propozycja, ale w sumie dlaczego miałbym nie skorzystać, Rozalia się nie dowie i wszystko będzie okey 
-Ale żadne z nas a ni słowa. Tak?
-Jasne, to może idziemy do ciebie?-przystałem na tą propozycję. Poszliśmy do mnie a tam można było się domyśleć co się mogło stać. Czy miałem wyrzuty sumienia? Nie. Małgosia musiała załatwić jedną sprawę w Rzeszowie więc postanowiłem ją zawieść. Nie spodziewałem się tego co się może przez to stać. 

Zbyszek
Nie patrząc na to kto dzwoni zaspanym głosem odezwałem się 
-Tak??
-Zbyszek muszę z tobą pogadać-zdziwiłem się słysząc ten głos 

-Słuchaj jutro będę w Rzeszowie i mam propozycję- wysłuchałem uważnie Moniki i po rozmowie już nie mogłem spać. Myślałem tylko o tym co mi powiedziała. Cieszyłem się. Zadzwoniłem z rana do trenera i powiedziałem mu że mam grypę żołądkową i nie jestem w stanie przyjść na trening.(kłamałem) Około 14 przyjechał do mnie Michał, tak jak mówiła Monika. 
-Siema!-powiedział wchodząc do mieszkania- Jak zawsze otwarte-zaśmiał się wskazując na drzwi 
-Przyzwyczajenie-powiedziałem i rozmawialiśmy tak długo aż do mojego mieszkania wpadła Monika.....

Rozalia 
Skończyłyśmy ten temat i nic więcej o tym nie wspominałyśmy. Może Monika ma rację, może go kocham, ale przecież nie skrzywdzę Andrzeja. On bynajmniej nigdy mnie nie skrzywdził. Po zakupach Monika stwierdziła że musimy iść do Zbyszka bo Michał ma butelkę Poli. Niechętnie a;le się zgodziłam pójść z nią. Drogę znałam na pamięć.
-Słuchaj ja wejdę tylko tu po gazetę i zaraz wracam-powiedziała Monika 
-Nie no dobra ja pójdę, bo Pola się wyrywa na plac, to idź z nią a ja zaraz przyjdę 
-Okey, to my poczekamy na placu - Nic więcej nie mówiąc weszłam do sklepu, wzięłam gazetę i wyszłam ze sklepu uprzednio płacą. Właśnie miałam przechodzić przez pasy, ale poczułam tylko mocne uderzenie i trzask łamanych kości.

Monika 
Bawiłam się z Polą na placu i akurat Rozalia wychodziła już ze sklepu. Miała przejść przez pasy, lecz jakiś idiota wjechał w nią. Szybko złapałam Polę i pobiegłam w tamtą stronę. Nie wierzyłam własnym oczom gdy zobaczyłam kierowcę. Myślałam że zaraz go rozszarpie. Powiedziałam żeby zadzwonił po karetkę, a ja zaraz przyjdę. Wbiegłam do mieszkania Zbyszka, całe szczęście że miał je otwarte
-Rozalia miała wypadek, szybko!-powiedziałam i już chciałam iść z powrotem na dół ale Michał mnie zatrzymał
-Uspokój się zostań tu narazie z Polą, zadzwonię jak będę cokolwiek wiedział. 
-Dobrze, ale lećcie -powiedziałam a oni wybiegli z mieszkania. Próbowałam zająć się jakkolwiek Polą ale nie mogłam powstrzymywać łez. Dzwoniłam do Michała, ale nie odbierał. Gdy mała zasnęła, też próbowałam ale na marne. Cały czas miałam ten obraz wypadku przed oczami. To była moja wina! 
Michał 
Jak najszybciej zbiegliśmy na dół i podbiegliśmy do karetki
-Dzień dobry, gdzie ją zabieracie?-spytałem 
-A kim pan jest?
-Bratem- ciężko przychodziło mi nawet mówienie 
-Proszę przyjechać do szpitala na ul. Kościuszki 
-Dobrze-odpowiedziałem a karetka odjechała. Zauważyłem jak Zibi się na kogoś rzuca
-Zbyszek! Ogarnij się-jednak on jakby w ogóle mnie nie słyszał
-Jak mogłeś idioto! Jak mogłeś jej to zrobić!   Zadowolony teraz jesteś? - dopiero teraz zauważyłem Wronę a obok niego jakąś laskę, która próbowała odepchnąć Zbyszka. Sam w tej chwili chciałem sam mu przywalić, ale nie on w tej chwili był najważniejszy. 
-Zbyszek teraz to Rozalia jest ważna tak? Nim się zajmie policja- próbowałem powiedzieć jak najspokojniej, ale nie potrafiłem. 
-Masz rację- o dziwo więcej się nie kłócił. Podeszliśmy tylko pod blok po auto i kierowaliśmy się do szpitala. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Z tego wszystkiego zapomniałem zadzwonić do rodziców. Kazałem Zbyszkowi, aby dowiedział się gdzie leży Rozalia a ja w tym momencie zadzwoniłem do mamy. Gdy skończyłem Zbyszek dalej stał na recepcji
-Czego tu jeszcze stoisz?-spytałem 
-No ta przemiła pani nie chce mi powiedzieć gdzie ona leży 
-Mogłaby pani mi powiedzieć? Jestem jej bratem-powiedziałem 
-Dowód-powiedziała oschle. Gdyby nie to że była ochrona przywaliłbym jej, ale podałem dowód a ta po chwili podała nam salę i piętro. Niestety Rozalia miała operację. 
-Michał muszę ci to powiedzieć, wiem że możesz mnie za to znienawidzić, ale ja tak dłużej nie potrafię. 
-Kochasz ją, wiem to od dawna. Dało się to zauważyć. Wiem jak musiałeś przez to wszystko cierpieć. To było twoje dziecko prawda? 
-Tak, nie wściekasz się? 
-Nie, przecież rozumiem że mogłeś się zakochać, ale nie rozumiem dlaczego ją skrzywdziłeś? 
-Dzień dobry-powiedział lekarz wychodzący z sali. Od razu stanęliśmy jak na baczność. 
-Panie doktorze co z nią?-spytałem 
-A pan jest? 
Jej bratem a my jesteśmy rodzicami, proszę nam powiedzieć co z nią jest?-spytał ojciec, który z mamą akurat stanęli obok nas 
-Zapraszam w takim razie do gabinetu-powiedział lekarz 
-Zbyszek wejdź z nami-powiedziała do Zibiego mama co mnie zaskoczyło
-Proszę mówić-powganiał Ojciec gdy wszyscy byliśmy już w małym biurze 
-A więc Rozalia jest..... 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak zwykle spóźniona ja dodaje na czas rozdział. Mega was przepraszam za te poślizgi, ale rozdziały piszę na bieżąco i czasami brak mi czasu. 
Komentujesz=Motywujesz <3 
ps. przepraszam za błędy, ale nie były sprawdzane 





niedziela, 8 listopada 2015

#Trzynaście

Nie wiem kim dla ciebie jestem i to mnie przerasta 

Rozalia 
Wzruszyłam ramionami i weszłam do kuchni a tam we własnej osobie Michał. 
-Michał!-krzyknęłam i mocno go przytuliłam
-Cześć młoda-uśmiechnął się 
-Monika też jest??
-Tak na górze usypia małą
-Na ile zostajecie??
-Jenyś Rozalka ja wiem że ty lubisz zadawać pytania, ale trochę spokojniej. Ja też mam parę pytań
-Zamieniam się w słuch-usiadłam na krześle, a naprzeciwko mój brat 
-Serio chodzisz z Wroną? -no tak. O co on by mógł się mnie zapytać jak nie o to?! 
-Tak, a jak masz przeciwko temu to lepiej nic nie mów. Nie psuj tego czasu 
-Ale to twoje życie, nawet fajnie że znalazłaś sobie chłopaka którego znam. 
-Hejka Rozalka-do kuchni weszła Monika i mocno mnie przytuliła 
-Dusisz-powiedziałam śmiejąc się, dopiero teraz brunetka puściła mnie. Razem spędziliśmy miły wieczór. Dużo rozmawialiśmy i dowiedziałam się że Misiek jutro jedzie do Zbyszka, a Monika do galerii więc postanowiłam jej potowarzyszyć, gdy Michał będzie u Bartmana. 
     Następnego dnia o 8:30 wstałam i od razu poszłam do łazienki by wykonać poranną toaletę, ubrałam się i pomalowałam 

Piętnaście po 9 wyjeżdżaliśmy z pod domu. Całą drogę bawiłam się z małą Polą. Dojechaliśmy po 14. Michał od razu podrzucił nas pod centrum. Andrzej cały dzień nic nie pisał, ani nie dzwonił. Trochę się zmartwiłam więc wybrałam do niego numer... Jednak co chwilę włącza  się poczta. Monika chyba zauważyła że coś jest nie tak. 
-Co jest?-pyta 
-Nie wiem właśnie Zby,..-szybko się otrząsnęłam -Andrzej nie odbiera 
-Dalej o nim myślisz?
-Po prostu martwię się bo nie odbiera
-Ale ja mówię o Zbyszku a nie o Andrzeju!
-Daj z tym spokój, było minęło-powiedziałam 
-Rozalia zastanów się co ty robisz z własnym życiem. 
-Ale nie rozumiesz że on mnie zdradził?! 
-I co Misiek mnie też kiedyś zdradził-złapała się za usta
-Co?-zrobiłam wielkie oczy. Nigdy bym się nie spodziewała że Michał byłby w stanie coś takiego zrobić
-No tak, ale jak się kogoś kocha to jest się w stanie wytrzymać wszystko 
Zbyszek
Wróciliśmy do Rzeszowa po 20 i od razu każdy poszedł w swoją stronę. W domu byłem 20:30 i wyjąłem rzeczy potrzebne do zrobienia czegoś na kolację, jednak po oczytaniu sms'a od Piotrka który brzmiał tak ,,Wiem że siedzisz sam więc wpadaj na kolację, Ola ma już wszytko uszykowane. Masz 5 minut" Ubrałem kurtkę i poszedłem dwa bloki dalej. Wieczór z nimi to sama przyjemność, po kolacji wróciłem do domu, wykąpałem się i zasnąłem oglądając film. Przebudziłem się po 3 w nocy, a raczej telefon dzwoniący. Nie patrząc na to kto dzwoni zaspanym głosem odezwałem się 
-Tak??
-Zbyszek muszę z tobą pogadać-zdziwiłem się słysząc ten głos 

Andrzej
W domu nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca. Targały mną wyrzuty sumienia, nie chciałem z nikim gadać i gdyby nie trening to na pewno przesiedziałbym  w domu cały dzień. Po 3 godzinnym treningu wychodziłem akurat z szatni gdy zobaczyłem ją. Stała oparta o ścianę hali. Spanikowałem. Nie wiedziałem co mam robić a ona jak gdyby nigdy nic podeszła do mnie i pocałowała
-Nigdy mi więcej nie uciekaj-powiedziała gdy się od siebie oderwaliśmy 
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zapraszam na 13. Czy pechową? Sami oceńcie ;) 

niedziela, 1 listopada 2015

#Dwanaście

,,Patrz komu ufasz, bo życiowy parkiet bywa śliski ;)"


Usłyszałam dzwonek do drzwi więc chwyciłam torebkę i zbiegłam ze schodów, przed drzwiami jednak nie stała Łucja tylko Bartman. Bardzo się zdziwiłam 
-Możemy pogadać?-spytał 
-No okey. Wejdź-powiedziałam. Poszliśmy do salonu-Chcesz się czegoś napić?
-Nie dzięki. Nic się nie zmieniłaś
-Tylko to chciałeś czy coś jeszcze?
-Rozalia wiem że cię skrzywdziłem ale ja po prostu nie potrafię bez ciebie żyć. Próbowałem i uwierz że tak nie mogę.- chciałabym powiedzieć mu to samo...Już miałam mu to powiedzieć ale do domu wleciała Łucja 
-No rusz że się, ja na ciebie nie będę czekać! Łoo sorki nie wiedziałam że masz gościa 
-Ja już wtedy nie będę przeszkadzać. Jakby co masz mój numer-powiedział i wyszedł. Łucja patrzyła się na mnie dziwnie
-No co?!-spytałam
-Kochasz go
-Skąd ci to przyszło do głowy? Idziemy na ten obiad?
-Rozalia powiedz mi ile się znamy?-spytała kierując się do drzwi
-Długo...-odpowiedziałam przeciągając ostatnią literę 
-Więc wiem kiedy moja przyjaciółka ma takie iskierki w oku. Czemu z nim nie jesteś?
-To skomplikowane
-A ty to jeszcze bardziej komplikujesz
-Proszę nie chce o tym gadać. Lepiej opowiedz jak tam wczorajsza randka?? Kim on jest??
-Ma na imię Kamil, studiuje prawo, jego tata ma kancelarię, a mama jest nauczycielką...-i tak streszczała mi przez cały czas jaki to on jest. Wróciłam do domu po 16, rodzice siedzieli w salonie
-O Rozalia mamy dla ciebie niespodziankę-powiedział tata 
-no jaką?-spytałam
-Idź do kuchni i się przekonaj-wzruszyłam ramionami i weszłam do kuchni a tam...
Andrzej
Obudziłem się w mieszkaniu, ale nie moim. Wstałem i ubrałem się. zacząłem rozglądać się po mieszkaniu, aż w końcu dotarłem do kuchni a tam stała jakaś brunetka. Zacząłem sobie przypominać wczorajszy wieczór. Wszystko wróciło. Co ja powiem Rozalii? W mojej głowie istniało tylko jedno pytanie 
-O wstałeś już. Siadaj zrobiłam śniadanie 
-Ok tylko muszę najpierw iść po telefon-powiedziałem i czym prędzej po cichaczu wymknąłem się. Nie wierzyłem w to co zrobiłem. Wróciłem do domu i zastanawiałem się czy powiedzieć wszystko Rozalii czy lepiej to ukryć. I chyba lepiej będzie dla wszystkich jak to ukryję. /nikt się nie dowie i wszystko będzie okey. 
Zbyszek
Nie wiem nawet czego ja oczekiwałem idąc do niej. Może po prostu musiałem to z siebie wyrzucić. Od razu po przyjściu do hotelu spakowałem się i wraz z drużyną ruszyliśmy w drogę powrotną do Rzeszowa. Ciągle zerkałem w telefon co nie uciekło uwadze Pitera 
-Jak kocha to poczeka-zaśmiał się 
-A jak nie kocha??-próbowałem się uśmiechnąć 
-A to już inna sprawa. O co chodzi??
-O nic 
-Jak będziesz chciał pogadać to nie mieszkam daleko
-chyba pamiętam adres, a teraz dobranoc 
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, już myślałam że nic nie napiszę ale jakoś to poszło ;) Mam złamany nadgarstek i dwa palce więc nie wiem czy dam radę napisać kolejnego posta. Dzięki ci mamo że to pisałaś :D Więc jak za tydzień mi nie zdejmą gipsu to mama będzie musiała znowu pisać :D