niedziela, 17 kwietnia 2016

#Dwadzieścia osiem

Wiesz co wiele rzeczy mi obiecywałeś

-Boże Rozalka co się stało?-gdy usłyszałam ten głos po prostu doszczętnie się rozkleiłam -No mów co się stało?-spytała gdy tylko weszłyśmy do mieszkania 
-Ja wiedziałam, po prostu to wiedziałam, ale nie, nie mówiłam nic nikomu bo miałam tą nadziej. Teraz mam za swoje 
-Ale do cholery o co chodzi?!- usłyszałam dzwonek do drzwi -Poczekaj chwilę pójdę zobaczyć kto to 
-Nie! To na pewno Kubiak i Bartman-powiedziałam 
-Oni wiedzą?
-Tak, dzisiaj z nimi rozmawiałam 
-I dlatego tak się zachowujesz?-spytała patrząc się jak na idiotkę 
-Nie, ale powiem ci później. Nie chcę żeby wiedzieli 
-Jak chcesz-powiedziała i poszła otworzyć, ja szybko pobiegłam do łazienki i przemyłam twarz 
-Co się stało że musiałaś tak nagle wyjść?-spytał Michał gdy wyszłam 
-Miałam jeszcze parę papierów do wypełnienia-skłamałam za co od razu zostałam skarcona przez Łucję 
-Okey, wpadłem dać ci bilety i zabrać na kolację. Co ty na to?
-Wiesz chciałabym, ale jestem umówiona z Łucją, a po drugie mamy już swoje bilety, tak czy tak muszę tam być
-Spoko idź z Miśkiem dawno się nie widzieliście-powiedziała z tym swoim głupkowatym uśmiechem 
-Zawsze możemy iść we czwórkę 
-Jaka ,,czwórka"? Rozumiem że nie byłeś dobry z matmy, ale to jest przesada -powiedziałam 
-Za to ty masz problemy z łączeniem faktów-zaśmiał się 
-Ogarnijcie się i przestańcie sobie docinać 
-Ma rację to jak?-spytał Michał patrząc wyczekująco na mnie 
-Obojętnie-powiedziałam i wzruszyłam ramionami
-Dobra to chodźmy-powiedziała Łucja. Wzięłam kluczyki od auta, którego i tak mi nie pozwolono prowadzić i pojechaliśmy najpierw pod hotel zabrać Zbyszka a potem do restauracji 
-Przyjdziecie jutro na mecz?
-Muszę-powiedziałam 
-No tak zapomniałem - tak bardzo chciałam mu na to coś odpowiedzieć, ale napotykając minę Miśka odpuściłam. Po zjedzonej kolacji praktycznie w ciszy wróciliśmy do domu
-O czym chciałaś mi powiedzieć?
-Możemy to przełożyć na jutro? nie mam już siły-powiedziałam i poszłam do łazienki się umyć. Pomimo wczesnej godziny bez problemu udałam się do krainy Morfeusza 
    -Rozalia, wstawaj-powiedziała Łucja szturchając mnie delikatnie za ramię 
-Co? Która godzina?
-Zaraz 9 
-Co?! Dziś idę na 11-powiedziałam poirytowana 
-Myślałam że -przerwałam jej 
-To źle myślałaś a teraz spadaj i daj się ludziom wyspać-powiedziałam naciągając kołdrę na głowę. Po chwili usłyszałam tylko dźwięk przekluczanych drzwi. Niestety nie mogłam już zasnąć, więc wstałam i zaczęłam przyrządzać sobie śniadanie i kawę. Po skończonym posiłku bez pośpiechu udałam się do łazienki po drodze zabierając taki zestaw. Po ogarnięciu się udałam się spacerkiem do biura i zaczęłam wypełniać końcowe papiery oraz drukując wypowiedzenie. Tak, tak dobrze widzicie WYPOWIEDZENIE . Wszystko zaniosłam na biurko szefowej,  której jak zwykle nie było i opuściłam budynek udałam się na hale gdzie wraz z prowadzącymi ustalałam ostatnie szczegóły. Po godzinie rozmowy schodziłam z płyty boiska poczułam mocne uderzenie w tył głowy i momentalnie spadłam na ziemie 
-Kurwa-syknęłam po polsku tak by nikt nie zrozumiał 
-Bardzo Cię przepraszam - podszedł do mnie Kurek 
-Nie przypominam sobie żebyśmy byli na ty, a po drugie to już ci mówiłam że spierdalaj-powiedziałam i wstałam i nie zwracając na żadne słowa mówione przez tego idiotę opuściłam halę i wróciłam do domu. Zabrałam się za przyrządzanie obiadu, jednak przerwał mi dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć a tam zobaczyłam wkurzonego Zbyszka 
-Dlaczego mi nie powiedziałaś że to nie koniec? -spytał pokazując mi moją kartę, ze skierowaniem 
-To tylko badania, a tak w ogóle skąd to masz?-spytałam zdziwiona 
-Wypadło ci jak Bartek uderzył cię piłką, mówił do ciebie, ale najwyraźniej nie chciałaś słyszeć-powiedział 
-Wiesz co bardzo dziękuję ci za to, a teraz byłbyś taki miły i poszedłbyś sobie?-spytałam wyrywając mu kartkę 
-Wyjdę dopiero jak mi powiesz co się dzieje -powiedział i wszedł do mieszkania pomimo moich protestów i rozgościł się na kanapie
-Jasne, wejdź zapraszam. Kawy? Herbaty?-pytałam z ironią 
-Uspokuj się i lepiej mi powiedz co się dziej
-Nie udawaj że cię to obchodzi okey, i lepiej stąd wyjdź -powiedziałam 
-Rozalia zawsze mnie to obchodziło tylko ty przekreśliłaś to wszystko 
-Własnie więc skoro wszystko jasne to co ty do jasnej cholery tu robisz?!
-Nie chcesz ze mną rozmawiać to nie, ale obicuję ci że Kubiak sie o tym dowie 
-Wiesz co wiele rzeczy mi obiecywałeś-zaśmiałam się mu prosto w twarz co poskutkowało bo wyszedł. Ja natomiast zabrałam się za dokończenie obiadu, który po parunastu minutach jadłam wraz z przyjaciółką
-To o czym chciałaś wczoraj porozmawiać?-spytała gdy wkładałam naczynia do zmywarki 
-Pamiętasz jak ci mówiłam że jestem już zdrowa?-spytałam a ona momentalnie usiadła 
-Proszę powiedz mi że to nie jest to o czym myślę-spojrzała na mnie. Zajęłam miejsce obok i się uśmiechnęłam 
------------------------------------------------------------------------------------------------
Wszystko co dobre dobrze się kończy? Tego dowiecie się za tydzień :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz