'on się jej przyglądał ona spokojna na zewnątrz
w środku nie już bo on ma coś w tym swoim spojrzeniu' / paluch
Rozalia 01/2.07.2014
Wstałam
rano, promienie słoneczne wpadały przez malutkie okienko do pokoju.
Otworzyłam okno i przywitało mnie piękne lipcowe słońce. Na dworze było
strasznie ciepło więc postanowiłam że ubiorę się tak.
Po wykonaniu wszystkich porannych czynności zbiegłam na dół zrobiłam
sobie szybkie śniadanie (czyt. kanapkę z dżemem) i siadłam sobie przed
telewizorem./ Akurat leciał jeden z moich ulubionych seriali więc
zaczęłam go oglądać. Gdy tak siedziałam usłyszałam walenie do drzwi.
Poszłam zobaczyć kto to i zobaczyłam Łucje
-Siemanko!-jak zwykle krzyknęła
-Hej, hej-powiedziałam przytulając ją i wpuszczając dalej
-Masz coś ciekawego do roboty??-spytała z uśmiechem na ustach, ale to nie był taki zwykły uśmiech tylko taki podejrzliwy.
-W sumie to nie a co? Pani genialna chce gdzieś wybyć??-spytałam śmiejąc się
-Mam taki super plan-powiedziała mi na ucho co chce zrobić ja spojrzałam na nią z wielkimi oczami
-Genialne
ale pojedziemy na drugi koniec miasta, bo tu nas rozpoznają
-powiedziałam i wybrałyśmy się na przystanek, pod który akurat
przyjechał autobus zabierający nas do Castoramy. Pewnie ciekawi was po
co mamy jechać do Castoramy?? Dowiecie się wkrótce ;) Dojechaliśmy po
20 minutach i weszłyśmy do wyżej wymienionego sklepu. Schowaliśmy się do
jednej z dużych szaf. Czekałyśmy tak chyba z 20 minut aż w końcu ktoś
otworzył szafę a my wybiegłyśmy mówiąc
-Łucja to serio Narnia.
Spieprzamy stąd-powiedziałam i wybiegłyśmy. Ludzie trzymali się za serca
i się śmiali. Zrobiliśmy tak co chwilę mówiąc wychodząc z szafy ,,O
kurwa Narnia" ,,Łucja co my do cholery robimy w Narnii?" Aż w końcu
zostałyśmy wyproszone i szczęśliwe wracaliśmy do domu ciągle się
śmiejąc. W domu padłyśmy na kanapę w salonie. Po chwili zachciało nam
się pić więc poszłam do kuchni przygotować nam napoje jednak usłyszałam
jak drzwi się otwierają
-Łucja kto to?-spytałam wrzeszcząc z kuchni
-B...Bartman!
Choć tu- powiedziała a ja w tri miga wbiegłam do salonu i zobaczyłam
Bartmana z wielkim bukietem róż. Zamurowało mnie>
- Co ty tu robisz??-stałam w progu
-Chciałem porozmawiać, a to dla ciebie -powiedział
-Rozalia to potem się zgadamy-powiedziała Łucja i wyszła
-Porozmawiamy? Proszę
-Dobrze-powiedziałam i usiedliśmy w salonie
-Słuchaj
mi naprawdę na tobie zależy. Kocham cię. A ty?? Ty mnie kochasz??- i co
tu zrobić?? Może mi się podoba ale czy to ma sens?/ Za miesiąc
wyjeżdżam do Bełchatowa. Nie będziemy się spotykać. Ale kto nie
ryzykuje?? Może akurat będę szczęśliwa. Gdzieś tam głos mówi mi że go
kocham, ale rozum mówi swoje. Tylko że strasznie się boje że mnie
zostawi. Słyszałam o Bartmanie dużo. Wykorzystuje każdą laskę i co jeśli
tak też będzie ze mną?? Pomimo to chce spróbować. wiem że jak coś mam
przy sobie przyjaciółki, bo Michałowi o tym nie powiem.
-Ej,
Rozalia-machnął mi ręką przed twarzą - Spróbujemy??-nic nie
odpowiedziałam tylko wbiłam mu się w usta. Na początku nie wiedział o co
chodzi ale w końcu zaczął odwzajemniać każdy pocałunek. Całował tak
delikatnie i namiętnie. W końcu oderwaliśmy się od siebie.
-Obiecaj że mnie nie skrzywdzisz-powiedziała patrząc mu prosto w oczy
-Obcuję-powiedział
i chciał mnie znów pocałować ale drzwi do domu się otworzyły.
Odskoczyliśmy od siebie. Wszedł Misiek z Pola na rękach
-Hej-powiedziałam
-No i jak wam minęły te dni?-spytał podając mi Polcię
-Same nudy-powiedział Bartman
-Nudy?? Ty i nudy?? Kurwa co tu się stało?? A tak na serio to ile lasek przeleciałeś przez te dwa dni?/-spytał się śmiejąc
-Gdzie masz Monikę?-spytałam
-Poszła do sąsiadki na chwilę-powiedział-A wracając doi Bartmana to co?? Pochwalisz się??
-Odwal się okey? -spytał wkurzony Bartman.
-Dobra dobra. 3? -spytał Misiek
-Idę do Moniki powiedziałam wychodząc z Polą ale tylko stanęłyśmy przed drzwiami bo usłyszałam Bartmana
--Wcale. Odwal się
-4??-Michał nie dawał; za wygraną
-A
odwalisz się jak ci powiem??-spytał. Co ja wtedy czułam?? Złość,
smutek? Nie! Praktycznie nic. Poszłam po Monikę i wróciłyśmy do domu.
Wszyscy siedzieli w salonie ale ja nie chciałam siedzieć ze Zbyszkiem i
powiedziałam że idę do Łucji. Szłam tak i szłam. Minęłam park, poszłam
do biblioteki. Tam zatraciłam się w książkach. Wiem straszny nerd, ale
co zrobić jak się to kocha?? Siedziałam tam i czytałam ale spojrzałam na
zegarek a tam 20:45. Szybko wzięłam telefon by się upewnić ale była ta
sama godzina i pełno nieodebranych połączeń. Od Michała, Moniki i
Zbyszka. Zignorowałam to i powolnym krokiem udałam się do domu, gdzie
pewnie jest wkurzony Michał. Nagle usłyszałam trąbiący samochód,
zignorowałam to nawet sie nie obracając. W końcu ktoś złapał mnie za
rękę i odwrócił do siebie. To był nie kto inny jak Bartman
-Puść-syknęłam
-Co ci?? Czemu nie odbierasz i tak do mnie mówisz??-spytał
-Czemu??
No nie wiem spytaj się swoich lasek- powiedziałam i zauważyłam że
jestem pod domem ojca mojej przyjaciółki więc szybko pobiegłam do drzwi,
zapukałam i otworzyła mi Łucja. Szybko wbiegłam i kazałam jej nie
wpuszczać Bartmana. On wysłuchała i spełniła moją prośbę. Ten idiota
się dobijał ale gdy usłyszał głoś Łucji która mówiła że zadzwoni po
policję przestał. Poszliśmy do jej pokoju. Dobrze że jej ojca nie ma
dziś w domu. Opowiedziałam jej o wszystkim, cały czas tuląc się do niej.
-Ale
ja wiedziałam że tak będzie a pomimo to zaufałam mu!! Czy ty to
rozumiesz?? Jestem kompletną idiotką!!-krzyczałam przez płacz
-Hej
Roz, nie jesteś żadną idiotką. Nie mów tak. Uspokój się. Przecież tak
jak mówiłaś nie słyszałaś że Bartman się chwalił tymi laskami, a po
drugie to nie byliście wtedy razem. Spokojnie. -noc spędziłam u niej. Rano
wstałam kompletnie dobita, do tego miałam straszne wory pod oczami.
Pogoda była beznadziejna tak jak moje samopoczucie. Pożyczyłam ciuchy od
Łucji i jak się ogarnęłam postanowiłam wrócić do domu. Tam czekałam
mnie niezła awantura. Chciałam niepostrzeżenie wejść na górę, ale się
nie udało.
-Rozali zejdź na chwilkę na dół-o dziwo te słowa wypowiedziała Monika
-Jest Michał??-pierwsze pytanie
-Nie na treningu. A teraz opowiadaj co się stało?-powiedziała i podała mi kakao
-Ale nie wiem o co ci chodzi
-wyszłaś i nie wróciłaś na noc, nie odbierasz telefonu
-Telefon się rozładował a wam mówiłam gdzie idę-powiedziałam
-Ale ja widzę że cos cię meczy i lepiej żebyś mi powiedziała niż Michałowi. On się o cibie martwi tak jak my wszyscy
-Bez łaski. Naprawdę poradzę sobie i jeszcze dziś wracam do Bełchatowa. Nie chce tu być.
-Rozalka ale co jest? Chłopak"?
-Nie,
nic mi nie jest-powiedziałam i pobiegłam na górę, przebrałam się w
strój do biegania i wybiegłam wkładając jeszcze słuchawki i puszczając
piosenki. biegłam i biegła, nawet nie wiem gdzie. Nagle zobaczyłam jakąś
większa grupkę ludzi. Poznałam Michała. Chciałam przebiec spokojnie i
odwróciłam głowę w drugą stronę
*Zbyszek 2.07.2014
- Ej,
Michał to nie Rozalia??-spytałem gdy przebiegała jakieś 500 metrów dalej.
Poznałbym ją wszędzie. Nadal miałem w głowie jej wczorajsze słowa.
-Ty serio. co ona tu robi??
-Patrzcie jaka laska a jak zapierdala-krzyknął Penchev
-Zamknij mordę Niko!-krzyknąłem
-Co znów kolejna zdobycz na jedną noc?-zaśmiał się przyjmujący
-Nie twój interes
-O cho, cho
-Zamknijcie się debile to moja siostra-krzyknął Misiek
-UU nie chwaliłeś się taką siostrzyczką-odezwał się Buszek
-Przykro mi chłopcy, ale za wysokie progi na wasze nogi-powiedziałem
-A na twoje to idealnie??-spytał się Niko
-Chłopki!! Koniec tych pogaduszek!! Do roboty!1 20 kółek za karę. Wszyscy!!!!
reszta podziękuje tym plotkarą-krzyczał Kowal
-Kurwa dzięki chłopaki. O czym wy tak paplaliście??
-O niej-powiedział Buszek cały czas w biegu
-Uuuuu ładna, co Zibi już wyrywa ?/-zaśmiał się Igła
-Nie,
to jest siostra Michałka -powiedziałem. Chłopaki nie mogą się
dowiedzieć. Reszta treningu minęła już normalnie. Potem próbowałem się
dodzwonić do Rozalii. Początkowo nie odbierała ale w końcu usłyszałem
jej głos w słuchawce
-Czego?-spytała sucho
-spotkamy się??-spytałem
-A co nie masz od tego dziwek??
-Ale o co ci chodzi?
-O co?? No pochwal się ile przeleciałeś
-Ale przecież powiedziałem wtedy Michałowi że to koniec z tym wszystkim.
-I myślisz że ci uwierzę??
-Ale jak można nie wierzyć w prawdę?? Spotkamy się?
-Nie
-No proszę.
-Ale obiecujesz że to nie prawda?
-No tak. To co wpadniesz czy ja mam wpaść??
-Nie, ja przyjdę tylko przyślij adres
-No ok, a tak poza tym świetnie biegasz
-Jak na mistrzyni europy przystało-zaśmiała się
-Serio?? To ja chodzę z Mistrzynią Europy?? -nie dowierzałem
-Młodzików-powiedziała
-Ale jak to??
-Nie
jak, tylko wysyłaj adres-zaśmiała się io rozłączyła. Wysłałem adres i
pojechałem do kwiaciarni. Tam kupiłem bukiet lilii i wróciłem do
mieszkania.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejo!! Witamy jak zwykle w niedzielę. Postanowiłyśmy że rozdziały będą dodawane dwa razy w tygodniu pod warunkiem że będą komentarze ;)
Pozdrawiamy
Świetny już czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń